Sześć lat temu, w 2013 roku, opublikowałam pierwszy wpis na Rozkminach Hadyny.
Podobnie jak dwa lata temu, gdy zastanawiałam się, czy warto, dzisiaj również zamiast konkursu postanowiłam, że czas na przemyślenia.
Na czwarte urodziny bloga życzyłam sobie, cytując, „Dlatego od teraz przechodzę bardziej na rytm slow. Bez wymuszenia, bez wyrzutów sumienia, bez rozczarowań, bez presji”. Co więcej, rok temu po spotkaniu blogerów podczas Literackiej Stolicy miałam przemyślenia odnośnie przejścia z ilości na jakość, przestawienia się na slow bookblogging, zastanawiania się nad zjawiskami, nad motywami, kontekstami. Patrzeniu szerzej. Pisaniu tekstów dalekich od typowych recenzji.
Czy mi to wyszło? I czy wyszło na dobre?
Na pewno zauważyliście, że w tym roku pisałam bardzo rzadko, czasem raz na miesiąc. Jednak starałam się, żeby każdy nowy wpis był dopracowany na miarę moich możliwości i zasobów czasu. Oprócz zwykłych wpisów o jednej książce, pojawiły się teksty przekrojowe, dotyczące autorów albo łączące kilka utworów. Takie wpisy były bardziej czasochłonne, ale pojawiały się tylko wtedy, kiedy naprawdę miałam ochotę coś napisać. Zerwałam z myśleniem, ile minęło od ostatniego wpisu.
Z jednej strony takie ambitniejsze podejście bardziej satysfakcjonuje, z drugiej, rzadsze publikowanie zdecydowanie odbija się na tym, że media społecznościowe Rozmin są bardziej popularne niż blog z dłuższymi tekstami. Trochę mam wyrzuty sumienia z tego powodu, trochę mi smutno, że zrobiło się tu tak cicho, ale trochę mi ulżyło. Nawet od kilku miesięcy przestałam pisać comiesięczne podsumowania popkulturalne. Przeniosłam się z tym na bieżąco na Facebooka, na Instagramie dzielę się okruchami życia na Stories.
Jednak cały czas mam w głowie myśl, że ta minimalna hibernacja, która tu się zadziała, to rzecz tymczasowa. Cały czas mam nadzieję, że jak napiszę pracę i się obronię, będę się mogła bardziej skupić na Rozkminach. I mam nawet różne dziwne pomysły chodzące mi po głowie... Wynurzenia o najświeższych lekturach w formie filmików na Stories, może podcast we współpracy z pewną interesującą osobą...
Mam sporo zapału, ale na razie staram się przekierowywać moje starania na codzienną pracę nad pracą doktorską i pracę zawodową. Z jednej strony mam przed sobą cel obrony w ciągu roku, z drugiej w tym roku dość dużo działo się w moim korpo. W czerwcu wysłano mnie na dłuższą podróż służbową, a tej jesieni udało mi się wspiąć po kilku szczebelkach kariery i dostać odpowiedzialniejszą pracę z lepszymi perspektywami, a do tego związaną z pisaniem i dopieszczaniem tekstów. Generalnie dużo się u mnie dzieje, ale żyję przekonaniem, że się wszystko ustatkuje, zamknie i uwolni mój czas.
I będzie więcej czytania, więcej pisania, więcej publikowania. I również przyjdzie czas na nowe.
Trzymajcie kciuki. Życzę sobie, żeby się udało.
A teraz wchodzicie Wy. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie komentarze. Chcę usłyszeć Waszą opinię, co sądzicie o kierunku, w jakim idą Rozkminy, porady, życzenia i krytykę!
0 komentarze:
Prześlij komentarz