Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

niedziela, 18 lutego 2018

Biografia trochę chybiona. "Prawdziwa królowa. Elżbieta II, jakiej nie znamy" Andrew Marra


Po książce o królowej angielskiej z szumnymi i śmiałymi określeniami jak „prawdziwa”, „jakiej nie znamy” w tytule, można się spodziewać, że jednak czytelnik będzie miał okazję zajrzeć w codzienność królowej, przyjrzeć się jej naprawdę z bliska, może nawet przeczytać jakieś rewelacyjne, nigdy nie upubliczniane szczegóły z życia. Tymczasem przygotowana na diamentowy jubileusz królowej biografia – upamiętniająca sześćdziesiąt lat na tronie długowiecznej monarchini brytyjskiej – to publikacja niesamowicie poprawna, wyważona i grzeczna. Żadnych burzących opinię publiczną faktów, żadnych brukowych śledztw, włamań w sferę osobistą. Czytając tę książkę ma się wrażenie, że królowa jest dla autora obiektem podziwu za szklaną gablotką, osobą godną czci, którą trzeba za wszelką cenę bronić i chwalić; jest tytanem pracy, najczulszą matką i mistrzem savoir-vivre'u w każdym momencie. I bardziej niż samą królową, biograf bierze na celownik samą monarchię.

Innymi słowy, ta biografia zupełnie rozmija się z moimi oczekiwaniami, rozbudzonymi przez intymny i, choć zawsze w granicach dobrego smaku, odważnie mówiący o najbardziej drażliwych elementach z okresu panowania królowej Elżbiety II serialu The Crown.


Chciałam, żeby ta książka powiedziała mi więcej na temat problemów naszkicowanych dramatycznie w serialu. Zamiast tego to serial pomagał mi zorientować się w tej biografii, która swobodnie żongluje tytułami, nazwiskami i funkcjami, pozwalając przywołać twarze aktorów podczas czytania. I to nie tylko The Crown, ale też Victoria i film The King's Speech z Colinem Firthem, bo przecież spory kawałek wprowadzenia to właśnie historia bezpośrednich przodków obecnej królowej od królowej Wiktorii. Może nawet za bardzo się zasugerowałam serialem, przez co naszpikowana gąszczem faktów, do której raczej autor nawiązuje niż je tłumaczy (oczekując, że docelowy czytelnik brytyjski kojarzy pewne osoby ze sceny politycznej czy skandale obyczajowe), irytowała mnie elityzmem i zarozumiałym tonem profesorskim, który wszystko wie lepiej, wspomina o jakimś zagadnieniu w kilku słowach i już pędzi z kolejnym tematem.

Nie odmawiam bynajmniej autorowi wiedzy, bo widać, że ma i świetne rozeznanie, i wiedzę faktograficzną, i źródła z pałacu, i bystry osąd. Trzeba przyznać, że niektóre anegdotki i historie zdecydowanie sporo wnoszą w moją wiedzę o królowej, choć chętnie dowiedziałabym się więcej niż zostało powiedziane. Zamiast tego dostałam reprymendę przeznaczoną dla niańki królowej, która swego czasu zdradziła zaufanie pałacu i napisała książkę o opiece nad małymi księżniczkami, kilka opowiastek miłości królowej do koni i subtelne afronty wobec nielubianych polityków.


Na dodatek ta biografia jest rozplanowana według klucza, który mnie osobiście wydaje się rozbiegany i nietrafiony. Pomimo tego, że interesuję się monarchią angielską, że studiowałam anglistykę i miałam konkretny przedmiot dotyczący Wielkiej Brytanii, że z upodobaniem oglądam wszelkie związane z rodziną królewską produkcje, to często się gubiłam pośród polityków, afer, omawianych lat panowania czy członków rodziny. Brakowało mi kalendarium, drzewa rodziny, struktury wyraźnie idącej chronologicznie. 

Tymczasem biograf osadzał kolejne rozdziały i podrozdziały wokół pewnych pojęć czy tematów, by następnie opowiedzieć parę anegdot, pogdybać, wyjaśnić, jak według niego sprawy się mają, co powiedziało nieznane źródło. I tak mamy wstęp skupiający się na wyjaśnieniu, na czym polega praca i wartość królowej na co dzień, część opowiadającą o przodkach królowej, historii powstania dynastii Windsoru, koneksjach, kryzysie abdykacyjnym i sylwetce ojca Elżbiety, następnie część o córce króla Jerzego VI zanim weszła na tron, część o wczesnym panowaniu królowej, o niestabilnych nastrojach w Wielkiej Brytanii w latach sześćdziesiątych i o związkach monarchii z mediami na przykładzie ślubów, niesnasek, rozwodów i śmierci w rodzinie królewskiej. Do tych mniej więcej chronologicznych rozdziałów dochodzą interludia, np. o królewskiej kiesie czy jachcie.


Łatwo zauważyć, że przy opowiadaniu o kryzysach monarchii, biograf zawsze zajmuje zajmuje stronę królowej i przypisuje jej większą przemyślność i władzę, niż, jak podejrzewam, ma naprawdę. Co prawda stara się zachować neutralność, wspominając, że coś mogłoby się wydawać winą królowej, jednak zawsze ją chroni, tłumacząc i układając słowa w taki sposób, by zawsze władczyni okazywała się bystrzejsza, odważniejsza, wytrwalsza czy rozumniejsza niż twierdzi opinia publiczna.

Biorąc przykład historii małżeństwa Diany: wiadomo, tutaj można się sprzeczać, kto miał rację, kto był ofiarą, i autor książki słusznie na koniec stwierdza, że każdy był tutaj trochę winny, a do tego doszły okoliczności. Marr jednak zdecydowanie od początku podkreśla, że najwięcej zła wyrządziło wychowanie Diany w latach osiemdziesiątych, jej oddanie duchowi czasu, lekkomyślny, ale i częściowo bardzo umiejętny i perfidny flirt z dziennikarzami i fotografami. Na dodatek zarzuca jej, że to przez jej wpływ książę Karol potem opublikował źle odebraną swoją wersję wydarzeń. Tymczasem o naciskach rodziny królewskiej na szybki ślub, o jej zimnym obejściu i milczącym, bezczynnym oczekiwaniu, że jakoś to się ułoży, o obcesowym wychowaniu Karola wzmiankuje pobieżnie i szybko, by zaraz zapewnić, że królowa jest najczulszą matką, która zawsze się troszczy, obdarza uwagą i miłością.


Jeśli chodzi o sam styl autora, jestem stuprocentowo pewna, że w oryginale brzmi o niebo lepiej niż w tłumaczeniu, choć niektóre jego zwroty i metafory są albo udziwnione (jak na przykład komentarz o prasie i ekshibicjonizmie emocjonalnym wyrażony w metaforze o dwóch kuzynkach całujących się na kanapie), albo swobodne w sposób, który źle brzmi po polsku (William jest ponoć „mniej nawiedzony” niż ojciec, s. 371). 

Co więcej, samo tłumaczenie niestety bardzo boli. Bywa kompletnie niezrozumiałe (m.in. „ludzie biorą sobie monarchię <<dla spokoju>>”, s. 369) albo dziwaczne z powodu zbyt dosłownego, kurczowo trzymającego się angielskiego ducha tłumaczenia („posłowie i królowa wspólnie się krzątają” w znaczeniu sztucznego wytwarzania sobie pracy, podejrzewam, że w oryginale było make themselves busy, s. 215). Często pojawiają się rażące kalki stylistyczne („[z]zagorzałego monarchistę [...] zachwycała jego nowa praca”, s.49, „bezpretensjonalny humanizm” króla, s. 62, jego „wyczucie teatru”, s. 64, [o Filipie] „uważający” s. 100, ktoś „zetknął się z bardziej stanowczą królową” s. 215).

Redakcja też zostawia sporo do życzenia. Często zdarzają się wpadki interpunkcyjne, przecinki zamiast kropek na końcu akapitów, literówki, karkołomne zbitki w stylu „bardzo niewiele więcej widzów” (s. 335), nawet błędy z słowach cytowanych z angielskiego (highbrow na stronie 45 z wymową i tłumaczeniem w liczbie mnogiej). Dziwi też niekonsekwencja tłumaczenia imion: mamy królową Elżbietę, księcia Filipa, króla Jerzego, ale też Davida, a nie Dawida (Edwarda VIII).


Trzeba przyznać, że przy takiej ilości irytujących wpadek w tekście, tym bardziej smuci absolutnie piękne wydanie książki. Przecież twarda oprawa, duży format, dobrej jakości papier, duże, zachwycające zdjęcia ilustrujące starannie rozplanowany tekst, krótko mówiąc, fantastyczna forma powinna zawierać równie dopracowaną treść. Trzeba jednak przyznać, że czytanie dużej czcionki dawała wypoczynek oczom, a ilustracje cieszą oko, co widać na zdjęciach. Z komentarzy na Goodreads wnioskuję, że nie wszystkie wydania miały tak piękną oprawę.

Podsumowując, cieszę się, że mam tę książkę na półce, bo świetnie się prezentuje, aż miło ją wziąć do ręki, a na dodatek traktuje o monarchii brytyjskiej, co mnie osobiście szczególnie interesuje. Jednak ani nie dowiedziałam się z niej aż tyle, ile chciałabym, ani sam tekst nie był skrojony na miarę starannego wydania. Czy polecam? Dla zagorzałych fanów monarchii jak najbardziej. Ale chętnie sięgnęłabym po jakąś inną biografię. Albo coś o Dianie.


Prawdziwa królowa. Elżbieta II, jakiej nie znamy

Andrew Marr

Wydawnictwo Marginesy, 2012
tłumaczenie Hanna Pawlikowska-Gannon
400 stron
Odczucia: ★★★/★★★★★



0 komentarze:

Prześlij komentarz