Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

wtorek, 10 kwietnia 2018

Kobieta z niewyparzoną gębą i ważnym przesłaniem. "Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach" Amy Schumer


Skąd u mnie ta książka? Bo szalenie spodobał mi się żart w tytule odwołujący do serii Millenium. I przeczytałam na Instagramie jakiś cytat z książki, mocny tekst z pozytywnym przesłaniem dla kobiet. Wtedy zanotowałam sobie: a może przeczytam. Ostatnio przerzuciłam się na audiobooki, może też częściowo przesłucham.

Czy ja w ogóle lubię Amy Schumer? Jest dla mnie prawdziwsza niż ta babka od All About That Bass, która śpiewa w którymś momencie piosenki o pogardzie do chudych lasek. Oglądałam Trainwreck, widuję ją tu i ówdzie od czasu do czasu, generalnie bez przesadyzmu. Lubię jej przekonanie, zaczepność i upór, niekoniecznie zawsze humor. Lubię ją za to, że nie próbuje się zmieniać mimo bycia w świetle fleszy, odwraca stereotypy, pokazuje siebie jako człowieka, a nie wyłącznie kobietę, z prawem do bycia takim, jaki jest. Porusza tematy trudne dla Hollywood i mass mediów, afirmuje swoje ciało z dystansem i humorem. Podoba mi się jej energia, jej persona, jej bezczelny styl.

Czemu więc nie zajrzeć do jej pozytywnej, szczerej książki, na jakąś się zapowiadała jej autobiografia?

To prawda, wszyscy teraz piszą autobiografie. Każdy celebryta, każda gwiazdeczka, każdy bloger. Umowa na książkę to dobry interes. The Guardian uświadomił mnie, że wysyp autobiografii komiczek na anglosaskim rynku doprowadził do ukucia osobnej nazwy: femoir, od połączenia female, czyli kobiecy, oraz memoir, czyli wspomnienia. Kobiety dziarsko zabrały się za pisanie książek głównie po to, by reklamować swoją markę. Amy Schumer nie jest jedyną komediantką i aktorką kojarzoną z komedią z autobiografią na koncie: Ellen DeGeneres, Tina Fey, Mindy Kaling, Lena Duhnam, Amy Poehler's i wiele innych też spisały swoje wspomnienia.


Trudno też mieć nadzieję, że każde słowo z takiej książki będzie szczere, pisane od serca i że przeczytamy jakieś prywatne, sensacyjne zwierzenia. Każda z tych książek balansuje na cienkiej granicy między wyśmiewaniem się ze swoich słabości a zaprezentowaniem jako silna, inspirująca osobowość; byciem everymanką i gwiazdą; intymnymi wyznaniami z buduaru a budowaniem swojego wizerunku publicznego. Schumer próbuje zasłaniać się przed tym przez zaprzeczanie: to nie jest autobiografia, bo przecież jeszcze jestem za młoda na spisanie całego życia; to nie jest poradnik samopomocowy mimo rzucanych na prawo i lewo rad i przekazów; nie próbuję być lubiana, jestem taka, jaka jestem... a przecież tu głównie chodzi o pieniądze i promocję.

Nawet z pełną świadomością powyższej perfidii takiej gwiazdorskiej książki trudno mi było nie zapomnieć całkowicie o Amy-showmance i miejscami widzieć tylko skrzywdzoną życiem, ale jednak osiągającą olśniewające sukcesy kobietę pełną wad, sprzeczności, inteligencji i uporu. Naprawdę, miejscami czytając Dziewczynę z tatuażem... czułam się znowu trochę jak przy czytaniu Elegii dla bidoków. Oto kolejna książka przedstawiająca prawdziwe, smutne życie Amerykanów, którzy jakimś cudem przebili się przez przeciwności losu. Co prawda Amy nie jest redneckiem, a żydówką z Nowego Jorku i urodziła się w bogatej rodzinie, los jednak chciał, że firma ojca podupadła, majątek się rozszedł, matka rozeszła się z ojcem swoich dzieci, by związać się z tatą bliskiej przyjaciółki Amy, a ojciec wpadł w alkoholizm i zachorował na stwardnienie rozsiane. I tak z dziewczynki chodzącej do prywatnych szkół Amy wyrosła na introwertyczną nastolatkę-kleptomankę z powikłaną sytuacją z manipulującą matką, trudną relacją z ojcem, który nie potrafi publicznie trzymać swoich zwieraczy na wodzy, uciekająca w tuzin mało płatnych prac, od kelnerstwa aż po początki stand-upu.


Właśnie te fragmenty o rodzinie, o początkach kariery, a także najtrudniejsze historii związkowe, brzmią najbardziej prawdziwie pośród naigrywań z dziecięcych pamiętników, listu do waginy, historiach o szybkich numerkach, absurdalnych instrukcji pogrzebowych. Pośród czasem wulgarnego, czasem średniego humoru, Amy opowiada o wysportowanym, przystojnym chłopaku, który okazał się hoarderem, czyli osobą, która nałogowo gromadzi przedmioty. O swoim pierwszym razie z pogranicza gwałtu, gdy jej licealny chłopak odebrał jej dziewictwo, gdy spała obok. O długotrwałym, burzliwym związku z facetem, który znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Opowiadając o tym wszystkim, Amy często przytacza statystki, tłumaczy, jak często przytrafia się to samo innym kobietom w jej wieku. O tym, że skali przemocy od wewnątrz czasem się nie zauważa aż do samego końca. O tym, że od dziecka trzeba uczyć granic drugiej osoby. O psychice kobiet, które automatycznie przechodzą do pocieszania osoby, która je skrzywdziła. To wszystko okraszone jest napomknieniami o tym, gdzie można znaleźć więcej informacji na dany temat. Sama obejrzałam odcinek wspomnianego przez nią amerykańskiego programu Hoarders, wysłuchałam polecanego TED talku o przemocy domowej, długo przeżywałam to, jak często zdarza się kobietom przechodzić do porządku dziennego z sytuacjami, które nie powinny mieć miejsca. Nie w ten sposób.

Nie pomija też kwestii traktowania kobiet w show businessie. Przytacza całą kuriozalną korespondencję z dziennikarzem z pewnego magazynu dla panów, dla którego zgodziła się napisać artykuł. Poszło o to, że jej żartobliwy tekst był okraszony zdjęciami szczupłych, niezwiązanych z tematem kobiet i dziennikarz za nic nie chciał, żeby pojawiło się tam jej zdjęcie. W domyśle: bo nie wpisuje się w najnowsze kanonów piękna. Opowiada też o wywiadach, których udzielała na całym świecie w związku z promowaniem swojego pierwszego filmu. O tym, jak wielki dziennikarze kładli nacisk na to, że jest kobietą (Jak to, kobieta robi filmy? Chyba ma specjalny przekaz tylko dla kobiet) oraz na to, że w Wykolejonej to mężczyzna ma stereotypowo kobiece cechy, a kobieta męskie.

Pomijając głupawe wstawki, przechwałki, inspiracyjne sentencje, rozpasane głupotki, frazesy i nawiązania popkulturowe, Amy ma naprawdę sporo do zaoferowania, nie tylko w kwestii samooceny, wyglądu, seksualności. Sporo miejsca poświęciła też strzelaninie w USA na seansie jej filmu, rozwodząc się nad problemem systemu amerykańskiego, nieodpowiedzialnie zaplanowanym dostępie do broni. Żarliwie głosi bezpieczeństwo używania broni palnej i na końcu jej wspomnień podaje instrukcje, co może zrobić ktoś przekonany do jej argumentów, żeby poprawić politykę w tej kwestii.

Ostatnie pytanie, które trzeba sobie zadać, to czy Amy mnie śmieszyła? Szczerze mówiąc, nie za bardzo. To średnia książka pisana wylewającym się monologiem wewnętrznym, świetnie się ją słucha w postaci audiobooka czytaną głosem samej Amy, jednak nie powala. Fani komediantki powinni koniecznie przejrzeć wydanie książkowe, znajdą tam bowiem sporo osobistych zdjęć. I przede wszystkim dostaną wyjaśnienie znaczenia tytułowego tribala na lędźwiach Amy. Wszyscy inni powinni raczej wsłuchać się w głos kobiety, która nie ma ograniczeń przez powiedzeniem o sobie za dużo, ale dzięki temu pozwala zastanowić się nad oczywistościami, które nie powinny być takie oczywiste.


Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach

Amy Schumer

Wydawnictwo Kobiece, 2018
przełożył Przemysław Hejmej
351 stron
Odczucia: ★★★/★★★★★
Dziękuję wydawnictwu za egzemplarz recenzencki!

0 komentarze:

Prześlij komentarz