Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

piątek, 15 lipca 2016

NOWINY HADYNY: czerwiec 2016


Hasztag tak było. InstaHadyna


Wybaczcie opóźnienie - w końcu to już połowa lipca! - ale to wszystko przez urlop. Minęło ledwie kilka dni odkąd wróciłam z długich, zasłużonych wakacji. Jeśli śledzicie mnie na Instagramie, to widzieliście na wrzucane bieżąco zdjęcia z Grecji, a tak dokładniej z Aten i okolic, a także znad Ożanny, spokojnego jeziorka w pobliżu Leżajska, gdzie można się naprawdę świetnie zrelaksować w namiocie na łonie natury.


Teraz zaś, cóż, już jestem w powrotem w kieracie. Nie do końca jednak, bo mam wolne od uczelni! W ciągu najbliższych dni postaram się więc nadrobić sprawozdanie z wakacyjnych lektur, tymczasem zaś zastanówmy się, jakie nowiny z czerwca?...

Mad Men (2007-2015)


Na tapecie wciąż Mad Meni królują niepodzielnie. Wzięliśmy laptopa na wakacje i oglądaliśmy przy śniadaniach i kolacjach, więc generalnie idziemy przez ten serial jak przez masło. Już jesteśmy na piątym sezonie. Peggy przebojem zdobywa punkty za humor, odwagę, tupet i ambicję, Don zdziera z siebie koszule przy kobietach, Pete wreszcie dostał w mordę za swoje gogusiostwo, Roger na dobrym tripie odkrywa świat, jakim go widzą normalni ludzie, Joan kołysze biodrami, a firma wciąż dobrze prosperuje. To naprawdę dobry serial z fantastycznymi momentami, które go wynoszą naprawdę wysoko - jak na przykład odcinek, gdzie widzimy ten sam dzień z perspektywy trzech różnych bohaterów. Aż szkoda, że już widać koniec...

Henryk, proszę cię, co ty dajesz po angielskiemu do nas, my proste chłopaki

X-Men: Apocalypse (2016)


Byłam też niezawodnie na nowych X-menach w kinie. Bo ja do X-mę mam sentyment i wychowałam się na Ewolucji połączonej z fragmentami TASa u koleżanki, która (szczęściara) miała kablówkę, a ja tylko Kazzę i cztery programy na krzyż z anteny na dachu. Jak otwierałyśmy nasza wspólną szafkę na ubrania w korytarzu szkolnym, można się było przestraszyć od ilości Wolverine'ów i Gambitów wszelkiej maści, drukowanych rzecz jasna na czarno-biało. Nie ma to tamto, filmy wiernie oglądam, nawet tak wielkie szmiry jak X-Men Geneza. First Class i Days of Future Past doprowadziły mnie do nieprzytomnych spazmów uwielbienia, nie mówiąc o błysku szaleństwa w oku i wewnętrznych pisków na widok cudownie zarysowanego bromance'u Profesora z Magneto. A jeszcze ci aktorzy, James McAvoy (tęcza i szczeniaczki), Michael Fassbender (koteczki i kołdereczki), Hugh Jackman (rosomaczki i śliniaczki), Nicholas Hoult w okularach (o mój boszu), Ian McKellen i Patrick Stewart naraz, krew z nosa może strzyknąć. Tymczasem film z jedną z fajniejszych fabuł Ewolucji i jednym z najpotężniejszych przeciwników X-menów był... dużym średniakiem. I jeszcze te tragiczne polskie wstawki. Dokładniej wyjaśniła to Catus Geekus. Ja idę sobie popatrzeć na tag Quicksilvera na tumblerze,



Steven Universe (2013– )


Zaczęłam trochę oglądać Stevena Universa, przeuroczą, inteligentną kreskówkę, która jest bardzo fajną adaptacją formuły magical girls z anime, której głównym bohaterem, zamiast niezręcznej, naiwnej i rozkrzyczanej nastolatki, jest okrągły chłopczyk. Opiekują się nim trzy magiczne kosmitki, które walczą ze złymi siłami o losy świata. Steven sam jest w połowie Klejnotem (bo tak nazywa się ich rasa) i sam ma w sobie potencjał na wojownika i zarodek magicznej mocy. Brzmi to jak dziecinada i szaleństwo, ale odpowiedzialna jest za to babka, która pracowała też przy Adventure Time, a piosenki i grafika są fantastyczne. Nie mówiąc już o silnym, odważnym przesłaniu. Będę oglądać dalej!




Phoenix Wright: Ace Attorney. Dual Destinies. Turnabout Reclaimed (2013– )

O Phoenixie jeszcze muszę napisać osobny wpis, bo przeszłam już dawno temu Dual Destinies i jeszcze o tym nie napisałam, choć robiłam sprawozdania z poprzednich części. W dodatkowej sprawie do Dual Destinies adwokat Phoenix broni przed sądem... orki. Tak, orki. Japonia pozdrawia!


Dramaworld (2016– )

Z powodu Catusa Geekusa, którą wspominam już drugi raz z rzędu, trafiłam na serial, który w świadomy i prześmieszny sposób przedstawia wszystkie klisze, jakie można znaleźć w koreańskich dramach. Co prawda koreańskich dram nie oglądam, a zetknęłam się tylko z japońskimi, to doskonale rozumiem, z czego ta miniprodukcja się nabija. Choć to jedna wielka reklama serwisu Viki, platformy udostępniającej azjatyckie filmy i seriale, która wypuściła serial, pierwszy sezon w postaci dziesięciu dziesięciominutowych odcinków w cudowny sposób puszcza oko i gra z widzem, na podobieństwo chociażby Lost in Austen. O co chodzi? Fanka k-dram trafia do świata swoich ukochanych seriali i wraz z podręcznikiem praw i reguł, dostaje za zadanie doprowadzić do szczęśliwego zakończenia, czyli rzecz jasna zwieńczającego każdą dramę Pocałunku Prawdziwej Miłości. Niestety porywcza Amerykanka bardziej miesza niż pomaga, więc dużo się dzieje. Godne polecenia dla ludzi ze specyficznym gustem;)

No to co? That's all, folks! Zostawiam was ze zdjęciem z balkonu pewnego pokoju w greckim hotelu Miramare...