Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

czwartek, 24 września 2015

ANGLOFILIA #1: Pięćdziesiąt twarzy pana B. i cnota Pameli A.

Źródło: slate.com

W 1740 roku miała ledwie piętnaście lat. Pamela Andrews: piękna, zgrabna, wrażliwa, głupiutka.  Młodziutka służąca, na której cnotę nastawał bogaty pan. W osiemnastym wieku sprawa jej moralności porwała tysiące czytelników. Śledzono jej losy z wypiekami na twarzy, czytano sobie na głos kolejne odcinki. Gdy dzięki swojej niezłomności udało jej się usidlić i sprowadzić na dobrą drogę zepsutego paniczyka, jej fikcyjny ślub witano dzwonami angielskich kościołów. Ponad dwa i pół wieku później bardzo podobna historia Anastazji Steele uwodzonej przez toksycznego, ale bajecznie bogatego biznesmana porywa serca i dusze milionów czytelniczek na całym świecie. Wszystkie cicho liczą, że bohaterka naprawi bezwzględnego i zaborczego Christiana Greya i wszystko skończy się happy endem.

Moją prywatną lekcję historii literatury angielskiej chciałam zacząć od powieści, której nigdy nie przestanę wspominać z krzywym uśmiechem szaleńca. Pamela; or, Virtue Rewarded (Pamela, czyli cnota nagrodzona) Samuela Richardsona to prawdziwy osiemnastowieczny bestseller, ówczesny fenomen na miarę współczesnej trylogii o Greyu. Rozchwytywana jak świeże bułeczki powieść rozbudziła wyobraźnię mas, rozpoczęła erę współczesnej powieści, wywołała niesamowitą modę na utwory epistolarne i spopularyzowała samo imię Pamela. Świat podzielił się na pamelistów i antypamelistów, historia przez jakiś czas była szerzej dyskutowana niż jakiekolwiek kwestie polityczne. Zarzucano, że to pornografia w ukryciu taniego moralizatorstwa, przytaczano ją jako przykład z ambon kościelnych, gromadzono się na wspólne czytania, sprzedawano gadżety takie jak druki, obrazy, figurki woskowe, wachlarze, karty do gry z cytatami z powieści...

"Chcę, ale nie mogę, panie B."...

Wszystko to przez zmiany społeczne, jakie zachodziły w osiemnastowiecznej Anglii, a tak dokładniej wykształceniem się klasy średniej. Wcześniej świat był czarno-biały: byli bogacze i ubodzy, panowie i wasale, szlachta i magnaci, a pod nimi chłopstwo. Wraz z bogaceniem się rzemieślników, kupców i mieszczan, pojawiła się warstwa ludzi, którzy żyli wygodnie, choć nie byli przesadnie bogaci. Ci ludzie potrafili czytać, ale nie byli klasycznie wykształceni jak arystokraci. Pracowali, ale nie byli przywiązani do cudzego pola. Mieli swoje potrzeby, swoje zachcianki, a przede wszystkim mieli pieniądze, by kupić sobie za parę groszy jakieś czytadło. Stąd właśnie wzięła się powieść. 

Oczywiście z początku była wyśmiewana z powodu zbytniego sentymentalizmu, pretensjonalności, tanich chwytów. Młodzi terminatorzy czytali tzw. penny dreadfuls, czyli opowieści z dreszczykiem za pensa, służące zaś preferowały czułe i równie niedrogie romanse. Nic dziwnego, że taka publika zachwyciła się historią młodziutkiej dziewczyny służebnej, która potrafiła pięknie pisać listy i na dodatek świeciła przykładem czystej, nienaruszonej cnoty wobec niewinnych czytelniczek, choć jednocześnie elektryzowała opowieścią buzującą od napięcia seksualnego. Pamela może służyć za uosobienie całej klasy, wyśmiewanej przez panów za umiejętność czytania i pisania, ale jednocześnie młodej, ekscytującej, rosnącej w siłę.

"A kto to tam w kącie?" "Ach, to tylko pan, dziecko. Stary podglądacz." 
Źródło: tate.org.uk

Dla mnie to była pierwsza książka jaką przeczytałam w oryginale po angielsku (wcześniej zawsze sięgałam po te Pingwinki ze skróconymi wersjami dla uczących się języka, tak jakoś wyszło). To było rzucenie się na głęboką wodę, bo język dość archaiczny, fabuła nudna jak flaki z olejem i głupia jak siedem nieszczęść, a czcionka malutka, drobniutka i męcząca. Mimo to przetrwałam, zaciskając zęby i wytężając oczy.

Powieść zaczyna się od śmierci pani Pameli Andrews. Jej syn, pan B., od razu zaczyna usilne awanse wobec niechronionej przez nikogo młodej służącej, najpierw oferuje jej ubrania swojej matki, a potem próbuje uwieźć. Na szczęście pannica nie daje się nabrać na poczucie wdzięczności, obraża się i odmawia, zasłaniając cnotą. I tak całą książkę. Pan B. na różne sposoby próbuje dobrać się do halek Pameli, a to przebiera się za służącą, przykrywa twarz chustą i chrapie donośnie w kącie pokoju, podczas gdy Pamela i inna służąca kładą się spać, by później wyskoczyć z ukrycia i dopaść roznegliżowaną Pamelę, a to porywa ją do jakiegoś mająteczku na wsi, pisząc jej rodzicom jakieś dyrdymały, a to namawia i próbuje przekupić, by została jego oficjalną kochanicą. Nic z tego, Pamela wie, że tak się nie godzi. Ucieka (ale boi się krów, więc wraca), drży, mdleje (wtedy pan B. rozumie swą winę i przestaje stosować podstępy i przemoc - przynajmniej na jakiś czas), pozoruje nawet własną śmierć (tego nie spodziewałam się po jej małym móżdżku), a przede wszystkim wytrwale pisze listy i dzienniki, by wszyscy widzieli, że jest prawa i cnotliwa. I tak w koło Macieju, Pamela jest tak upiornie powtarzalna i sentymentalna, że naprawdę trudno przez nią przebrnąć, nie umierając z nudów i nie chichocząc w najbardziej głupich momentach. Na koniec, o dziwo, tym dwojgu udaje się wreszcie skonsumować swój związek - po przyzwoitym ślubie w kościele, rzecz jasna. Mezalians jak stąd do wybrzeży Albionu. 

"Kobieta pisząca? Pfe, nie ma większego bezeceństwa. Jak się panienka nie wstydzi."
Źródło: umich.edu/~ece/student_projects/pamela_illustrated/artists.htm

Powieść Richardsona zainspirowała gruby stos różnorakich kontynuacji, parodii i satyr. Bodaj najsłynniejsza to An Apology for the Life of Mrs. Shamela Andrews ("Przeprosiny za życie pani Oszumeli Andrews" - próba własnego tłumaczenia, Shamela to zbitka Pameli i słowa "sham", znaczącego tyle co "oszustwo, lipa, szopka") Henry'ego Fieldinga, w której przebiegła karierowiczka i manipulantka próbuje uwieść bogatego panicza Bobby'ego, udając cnotliwe niewiniątko. Do Pameli pił również Marquis de Sade ze swoją Justyną, której podtytuł brzmi "nieszczęścia cnoty".

Jest XXI wiek. Wydaje się, że historia powieści popularnej zatoczyła koło. Znów ta sama historia poddaństwa i oporu: młoda i niezbyt bogata, ale za to dziewicza reprezentantka klasy średniej, poprzez umowy i targi doprowadza swoją naiwnością, cnotą i prostotą do mariażu z oszalałym na jej punkcie milionerem, pnąc się po drabinie społecznej. Tyle tylko że nierozwiązana dwuznaczność historii z XVIII. wieku (czy Pamela jest narratorem godnym zaufania, czy może faktycznie to manipulantka, udająca w listach do rodziców urażoną niewinność?) została zamieniona na niedwuznaczne sceny wyidealizowanego seksu. Może jednak nie zataczamy koła, a się staczamy?

0 komentarze:

Prześlij komentarz