Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

piątek, 2 czerwca 2017

W TERENIE #12: Komiksowa Warszawa i Warszawskie Targi Książki 2017


Dwa tygodnie temu jechałam do Warszawy na Targi Książki i Komiksową Warszawę. Do pisania o wydarzeniu zbieram się dopiero teraz, bo ostatnio bardziej po drodze było mi do lekarza niż do pisania na blogu, ale mam nadzieję, że wszystko pomału idzie ku dobremu. A tymczasem obiecana fotorelacja z dwóch niesamowicie intensywnych, ale i satysfakcjonujących dni w stolicy, podczas których co roku na stadion narodowy masowo napływają czytelnicy, wystawcy i komiksiarze z całej Polski.


W tym roku krajem honorowym były Niemcy. Nietrudno było to przegapić, szczególnie że na osobnym stoisku wystawiono oryginalne wydania powieści zaproszonych na targi gości zza Odry, a Charlotte Link podpisująca książki wyglądała naprawdę sympatycznie i przyjaźnie.  


Na sam początek sobotniego targowania przepchałam się przez coraz gęściejszy tłum do Elżbiety Cherezińskiej, żeby zdobyć pierwszy i jedyny autograf autora (nie licząc komiksiarzy). I to na dodatek nie dla mnie, ale dla mojej mamy. W końcu zbliżało się jej święto, a ostatnio zaczytuje się w Hardej. Pani Cherezińska była naprawdę przemiła i kazała mamę pozdrowić. To dopiero gratka!


Jeszcze czekając w kolejce po autograf udało mi się do siebie zwabić dwie osoby, które udało mi si wreszcie poznać na żywo - Paulinę prowadzącą Miasto Książek oraz Karolina pisząca na Tanayah czyta. To naprawdę fantastyczna rzecz wreszcie stanąć twarzą w twarz z osobami, z którymi się tyle pisze online, które się czyta i które się obserwuje. Bardzo liczę na to, że uda nam się zobaczyć jeszcze nie raz i może nie tylko podczas targowej gorączki. Pozdrowienia i uściski!


Paulina zachęciła mnie do odwiedzin stoiska Czwartej Strony, gdzie mogłam pomacać kilka bardzo przyjemnych dla oka okładek:)


Potem nastąpiła obowiązkowa rundka wokół stadionu. Miałam ze sobą listę książek, które chciałabym kupić i udało mi się jej w miarę trzymać. Te pozycje, których nie znalazłam, nadrobiłam promocją na dwa tomy Sztuki powieści Wywiady z pisarzami z The Paris Review w atrakcyjnej cenie. Generalnie w tym roku kupowałam głównie same pozycje meta-książkowe: Wte i wewte: z tłumaczami o przekładach, Książka. Najpotężniejszy przedmiot naszych czasów zbadany od deski do deski, Pięć razy o przekładzie. Taką miałam chętkę:)


Nie samymi nowościami człowiek żyje. Dlatego wyprawa w strefę antykwariatów, gdzie można znaleźć i zabawne perełki, i dobrze znane edycje, zawsze mnie cieszy. Choćby dla samego dotykania, przeglądania, szperania.



Jeśli chodzi o komiksy, w tym roku było podobnie jak co roku. Gwoździem programu był Dave McKean, autor m.in. okładek do Sandmana. Nawet wzięliśmy pierwszy tom na wszelki wypadek, gdyby udało się do niego dostać, ale przez zmęczenie zrezygnowaliśmy z długiej kolejki. Zamiast tego zajrzeliśmy do Tony'ego Sandovala, rysownika, który na festiwalu gościł już nie raz, rysuje w dość specyficznym stylu i można z nim miło pogawędzić. Dostaliśmy dedykację i malunek na Spotkaniu w Phoenix, przejmującym komiksie opartym na historii z biografii artysty, a dokładniej - nielegalnym przejściu przez granicę z Meksyku do Stanów.



Oprócz tego pod wpływem chwili zdecydowałam się kupić pikantny komiks Sunstone chorwackiego twórcy Stjepana Šejića. Czaiłam się na niego już na Pyrkonie, ale w Warszawie znalazłam pierwszy to po angielsku. Jest absolutnie przeuroczy.


O Samuraju Jacku, do którego oryginalne komiksy również można było upolować na festiwalu i którego ostatni odcinek nowej serii oglądałam w targową niedzielę, opowiem w majowych Nowinach.  
 

Na co muszę ponarzekać (oprócz zwyczajowych tłumów, wąskich przejść, braku powietrza i olbrzymich odległości) to przede wszystkim afterparty Komiksowej Warszawy. Z roku na rok coraz bardziej tracę nadzieję na sławetne bitwy komiksowe, wybieranie miss komiksu i inne atrakcje. Tym razem na Pomoście 511 nad Wisłą nawet trudno było wyszukać znane twarze w tłumie Warszawiaków i słoików, którzy wylegli na otwarcie letniego sezonu bulwarowego.

W tym roku zabrakło nawet plakietek czy smyczy dla blogerów. Mejlowo dostałam wejściówkę w postaci papierku z kodem i podpisem "bloger", którą ostatecznie musiałam trzymać w portfelu. Dobrze, że chociaż byłam w mojej koszulce z logiem:)

Smutno też słyszeć o tym, że z powodu satyrycznego komiksu cofnięto dotację na cały festiwal. Czytałam ten komiks. Był ironiczny, wulgarny, zabawny i momentami bardzo trafny. Szkoda.

Do zobaczenia za rok? :)