Lindsay Ellis napisała książkę.
Jeśli to imię nic Wam nie mówi, śpieszę z wyjaśnieniem: to jedna z moich najulubieńszych youtuberek. Zaczynała jako Nostalgia Chick, jednak szybko wyrosła z powierzonej roli krytyczki filmów, które pamięta się z młodych lat. Teraz można znaleźć ją pod jej własnym imieniem i nazwiskiem albo na kanale PBS w serii It's Lit!, a odkąd wypuściła tak fantastyczne materiały, jak The Whole Plate, czyli wnikliwą analizę Tranformersów Michaela Baya pod kątem różnych teorii naukowych czy rozbiór porażki Hobbita na czynniki pierwsze, za który została nominowana do nagrody Hugo, stała się bodaj najbardziej rozpoznawalną youtuberką popkulturalną. Z wykształcenia filmoznawczyni, nagrywa dojrzałe, starannie zaplanowane wideoeseje biorące pod lupę różne zjawiska społeczne i filmowe. Żaden temat nie jest dla niej zbyt trywialny, żeby się nad nim nie pochylić. Polecam ten artykuł, jeśli chcecie się o niej dowiedzieć więcej.
Wiadomo, influencer publikujący książkę to nic nadzwyczajnego. Co drugi youtuber wydaje teraz swoje poradniki, autobiografie i złote myśli. Co jest takiego niezwykłego w tym, że Linday wydali na papierze?... Jej książka to powieść. Science-fiction. Wiecie, beletrystyka. I próbowała ją wydać od dziesięciu lat. Wbrew pozorom nawet bardzo znana youtuberka nie ma tak łatwo z podpisaniem umowy na wydanie książki, jeśli ta książka nie traktuje o jej życiu czy tym, czym się zajmuje w swoich filmach. Dopiero teraz jej się udało.
Czego w takim razie można się spodziewać po książce Lindsay? W 2015 wypuściła pierwszy sezon cyklu Booze Your Own Adventure, podczas którego wraz ze swoimi widzami zaplanowała, napisała i wydała powieść dla zabawy. Zaczęło się od psioczenia na Greya, że można napisać tekst o jakości słabego fanfika i go opublikować, a nawet zrobić na tym karierę. Potem była analiza rynku powieści young adult, napisanie romansu paranormalnego z Cthulu w roli amanta, wymyślenie i upozorowanie autorki książki, konkurs na najlepszą okładkę i w końcu publikowanie Awoken Serry Elinsen, które wciąż można kupić.
Mam mgliste wspomnienie, że wybierając idealny typ romansu paranormalnego dla tego projektu, w którymś momencie Lindsay bardzo się podnieciła pomysłem kosmity jako chłopaka dla głównej bohaterki. Jak się okazuje, ten pomysł miała w głowie już od dawna. Co więcej, był już spisany, choć jej maszynopis został już brutalnie odrzucony przez wszystkich agentów literackich, do których podbijała. Mówiła o tym w tym filmiku.
A teraz nadszedł czas jej tak zwanego The Bookening. Axiom's End można autentycznie kupić księgarniach w Stanach. Marzenie się spełniło. Możemy przeczytać jej powieść, yup, o relacji młodej bohaterki z przybyszem z innej planety.
Uprzedzając komentarze w stylu: „to nie dla mnie”, nie trzeba być fanem s-f, young adult czy romansów paranormalnych, żeby w pełni cieszyć się wartką akcją, wciągającą fabułą i uroczą, pączkującą przyjaźnią międzygatunkową w Axiom's End. Trzeba natomiast znać angielski. Wątpię, żeby ta książka prędko pojawiła się na polskim rynku (chociaż kto wie?).
Całość zaczyna się od dziwnych doniesień i przecieków odnośnie rzekomego pierwszego kontaktu. Jest 2007 rok, w Stanach Zjednoczonych rozbijają się jakieś tajemnicze obiekty. Służby specjalne trzymają wszystko pod kloszem, jednak do Internetu dostaje się niepokojące pismo urzędowe. Pismo, które sugeruje, że ludzkość właśnie próbuje się porozumieć z przybyszami z innej planety. Tymczasem Cora Sabino, córka faceta, który doprowadził do wycieku dokumentu, zostaje zaatakowana przez dziwne, nieludzkie stworzenie.
Axiom's End można chyba najbliżej porównać do filmu Arrival. Tutaj też skupiamy się na człowieczeństwu, niedoskonałości bohaterki oraz na kwestii komunikacji międzygatunkowej. Powolne oswajanie istoty, która myśli, odczuwa i interpretuje świat w kategoriach, o których ludziom się nie śniło, to sprawa trudniejsza niż porozumienie Małego Księcia z lisem. Jednocześnie ta relacja i poznawanie się poprzez komunikację i swego rodzaju ideologiczną, społeczną zmianę tłumaczonego komunikatu na bardziej akceptowalny w kulturze docelowej jest według mnie najmocniejszą stroną powieści. Wiadomo, podniecam się tłumaczeniem, a tutaj przekład jest właściwie osią książki. A do tego kiełkujące porozumienie mimo nieziemskich różnic kupiło mnie absolutnie. Innymi słowy obsesyjnie shipowałam od pierwszych stron pojawienia się głównego bohatera i natychmiast wskoczyłam do tak zwanego śmietnika. To Lindsay zrobiła niewątpliwie dobrze.
Równie fascynujące jest poznawanie dokładnie przemyślanej, ciekawej kultury, technologii, hierarchii społecznej, moralności przybyszów z gwiazd. Przebija tutaj spuścizna Orsona Scotta Carda. Dodatkowo skoro autorka zawodowo rozbija filmy na akty i tłumaczy rozwój bohaterów, nic dziwnego, że zgrabnie rozplanowała całość i w odpowiednich momentach przekazuje kolejne dawki informacji. Po przedarciu się przez niezbyt ciekawy początek, potem akcja nie zwalnia i nie sposób się nudzić.
Są też rzeczy, które zgrzytają. Język nie zachwyca stylistycznie, a nawet czasem bywa powtarzalny i bez polotu. Fabularnie pojawiło się parę rzeczy, które mi się nie zgadzają czy nie podobają. Zawodzi to, że bohaterka zaczęła studiować językoznawstwo, ale potem ta wiedza na wiele jej się nie przydaje pomimo tego, że język staje się głównym elementem powieści. Początek nie wciąga czytelnika na tyle, żeby nie móc się oderwać.
Wynagradzają to małe easter eggi dla widzów Lindsay, niezmiernie satysfakcjonująca końcówka i nadzieja, że pisana właśnie przez nią kontynuacja będzie lepsza. I myśl, że super by było, gdyby Axiom's End zostało zekranizowane.
Go, Lindsay!
Axiom's End
Lindsay Ellis
St. Martin's Press, 2020
384 strony
Odczucia: ★★★★/★★★★★
0 komentarze:
Prześlij komentarz