Christiane F. Życie mimo wszystko
Christiane V. Felscherinow, Sonja Vukovic
Iskry, 2014
My, dzieci z Dworca Zoo czytałam wiele, wiele razy. Zawsze jednym tchem, z tym samym
obrzydzeniem, przerażeniem i fascynacją. Przez całe gimnazjum chyba co najmniej cztery razy. Ta książka to było moje małe, prywatne odkrycie; mój prywatny, zły świat, do którego nie miałam dostępu i który mogłam oglądać tylko przez kraty rzędów liter na prostych, białych stronach. Chyba jedyna rzecz dorównująca temu doświadczeniu był wstrząsający dla mnie za młodu film Cześć, Tereska.
Życie mimo wszystko czytałam w identyczny sposób; łapczywie, ale i lękliwie. Wszystko wróciło, te wspomnienia z dawnych lat, kiedy z wypiekami na twarzy na szkolnym boisku, jeszcze w wieku tamtej Christiane F. z blokowiska, a potem ze sceny na Dworcu Zoo w Berlinie, połykałam opowieść o destrukcyjnej chęci zaimponowania, dostosowania się, wreszcie zapomnienia i przeżycia. Ten świat wciąż jest dla mnie odległy i fantastyczny, ale chyba nie aż tak niezrozumiały, jak kiedyś.
Zawsze mnie zastanawiało, co było dalej. Czy idylliczny pobyt u babci pomógł jej zerwać raz na zawsze z nałogiem.
Sonja Vulkovic, niemiecka dziennikarka, zadzwoniła kiedyś do mieszkania Christiane F., licząc na krótką rozmowę, mały wywiad. Christiane odebrała zaspanym głosem mówiąc, że Sonja ją obudziła. Było koło południa. Mimo tego, a także mimo całej niechęci do dziennikarzy, którzy tak naprawdę w największym stopniu przyczynili się do tego, że rząd odebrał Christiane jej dziesięcioletniego synka, pięćdziesięcioletnia już kobieta pozwoliła Sonji zostawić swoją wizytówkę w skrzynce na listy.
Tak zrodziła się długoletnia współpraca i w efekcie wywiad-rzeka dotyczący tego wszystkiego, co działo się z Christiane po wydaniu Dzieci z Dworca Zoo, przekształcił się w biografię. Dziewczyna była na początku traktowana jak celebrytka, dziwne i niebezpieczne dziecko, o którym wszyscy przecież słyszeli - o jej problemach w domu rodzinnym, o pierwszym razie, o prostytucji w wieku 14 lat i przede wszystkim o uzależnieniu od heroiny. Miała pieniądze, zyskała sławę. Mieszkała więc z muzykami i bohemą hamburską, bawiła w Berlinie, z okazji premiery filmu spotkała się twarzą w twarz z Davidem Bowie'm i pojechała promować obraz do Stanów, bo aktorka była zbyt młoda, by dostać pozwolenie od rodziców. Jej życie było pasmem imprez, spotkań, podróży, decyzji podejmowanych pod wpływem chwili, trafnych obserwacji, dystansu i jednocześnie jego braku, związków z góry skazanych na rozpad z powodu mniejszego lub większego uzależnienia obojga stron.
To wszystko ucichło całkowicie, gdy Christiane zaszła w wieku trzydziestu paru lat w ciążę i tym razem poczuła, że chce urodzić. Przyznaje, że to jedna z najlepszych rzeczy, jakie jej się mogły przytrafić. Uwielbiała swojego małego synka i dla niego siłą rzeczy starała się odnaleźć normalność. W dużym stopniu odstawiła używki, a nawet gdy coś brała, robiła to z głową i po kryjomu. Było trudno, ale dawała radę pozostać czystą. Sąsiedzi krzywo się patrzyli, bo przecież "to ta", rodzice znajomych jej pociechy jak tylko dowiadywali się, że "to ona", zabraniali swoim dzieciom dalszych kontaktów. Jednak przez dziesięć lat było bardzo dobrze. Jej syn był dla niej wszystkim. Dopóki dziennikarze nie zaczęli znowu węszyć i odebrano jej dziecko. Christiane przejmująco opowiedziała całą historię toksycznej przyjaźni z podejrzanym typem, który ją okradł i zdradził w tak strasznym okresie, historię ucieczki za granicę, kończących się pieniędzy, braku zrozumienia, wreszcie poddanie się i powrót do Niemiec, gdzie jej chłopak został oddany rodzinie adopcyjnej.
Obecnie żyje ze swoimi psami, schorowana, zmęczona życiem, pogodzona z tym, że wkrótce przyjdzie jej zapłacić za to, co zrobiła ze swoim organizmem. Wciąż jednak ma bliski kontakt z synem i rzeczywistością. Orientuje się w nowinkach, potrafi bez trudu usadzić kogo trzeba w rozmowie, wydaje się, że ma wszystko pod kontrolą. I tysiąc fascynujących, choć przerażających historii do opowiedzenia, jak kiedyś.
Czy książka pięćdziesięcioletniej Christiane, która lada chwila oczekuje tego, że jej wątroba wreszcie ogłosi strajk i doprowadzi do zgonu, to łatwy sposób na pieniądze? Zapewne w pewnym stopniu tak. W końcu Christiane przez całe życie utrzymywała się z tantiem z książki i z filmu. To jednak ograniczone środki i zawsze przyda się trochę więcej, bo Christiane nigdy nie pracowała, nie dostaje emerytury.
Ale z drugiej strony, czuję pewną duchową więź, scalającą te dwie historie, tę z lat 1980-tych i współczesą. Ja wierzę Christiane. Wierzę w każde jej słowo, w to, co czuła i wciąż czuje, w to, jak postrzega świat. Empatycznie wierzę jej nawet odrobinę w niebezpodstawność jej manii prześladowczej.
A to dlatego, że Christiane zawsze była szczera. Brała wszystko na klatę. Dzieliła się tym, co ją otaczało. Przenosiła mnie fizycznie do jej świata i pokazywała z bliska, bez owijania w bawełnę, co do czego prowadzi, jak to wygląda i dlaczego ludzie czasem tak właśnie robią.
Cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę. Naprawdę.
Życie mimo wszystko czytałam w identyczny sposób; łapczywie, ale i lękliwie. Wszystko wróciło, te wspomnienia z dawnych lat, kiedy z wypiekami na twarzy na szkolnym boisku, jeszcze w wieku tamtej Christiane F. z blokowiska, a potem ze sceny na Dworcu Zoo w Berlinie, połykałam opowieść o destrukcyjnej chęci zaimponowania, dostosowania się, wreszcie zapomnienia i przeżycia. Ten świat wciąż jest dla mnie odległy i fantastyczny, ale chyba nie aż tak niezrozumiały, jak kiedyś.
Zawsze mnie zastanawiało, co było dalej. Czy idylliczny pobyt u babci pomógł jej zerwać raz na zawsze z nałogiem.
Christiane F. jako nastolatka.
Sonja Vulkovic, niemiecka dziennikarka, zadzwoniła kiedyś do mieszkania Christiane F., licząc na krótką rozmowę, mały wywiad. Christiane odebrała zaspanym głosem mówiąc, że Sonja ją obudziła. Było koło południa. Mimo tego, a także mimo całej niechęci do dziennikarzy, którzy tak naprawdę w największym stopniu przyczynili się do tego, że rząd odebrał Christiane jej dziesięcioletniego synka, pięćdziesięcioletnia już kobieta pozwoliła Sonji zostawić swoją wizytówkę w skrzynce na listy.
Christiane F. teraz.
Tak zrodziła się długoletnia współpraca i w efekcie wywiad-rzeka dotyczący tego wszystkiego, co działo się z Christiane po wydaniu Dzieci z Dworca Zoo, przekształcił się w biografię. Dziewczyna była na początku traktowana jak celebrytka, dziwne i niebezpieczne dziecko, o którym wszyscy przecież słyszeli - o jej problemach w domu rodzinnym, o pierwszym razie, o prostytucji w wieku 14 lat i przede wszystkim o uzależnieniu od heroiny. Miała pieniądze, zyskała sławę. Mieszkała więc z muzykami i bohemą hamburską, bawiła w Berlinie, z okazji premiery filmu spotkała się twarzą w twarz z Davidem Bowie'm i pojechała promować obraz do Stanów, bo aktorka była zbyt młoda, by dostać pozwolenie od rodziców. Jej życie było pasmem imprez, spotkań, podróży, decyzji podejmowanych pod wpływem chwili, trafnych obserwacji, dystansu i jednocześnie jego braku, związków z góry skazanych na rozpad z powodu mniejszego lub większego uzależnienia obojga stron.
To wszystko ucichło całkowicie, gdy Christiane zaszła w wieku trzydziestu paru lat w ciążę i tym razem poczuła, że chce urodzić. Przyznaje, że to jedna z najlepszych rzeczy, jakie jej się mogły przytrafić. Uwielbiała swojego małego synka i dla niego siłą rzeczy starała się odnaleźć normalność. W dużym stopniu odstawiła używki, a nawet gdy coś brała, robiła to z głową i po kryjomu. Było trudno, ale dawała radę pozostać czystą. Sąsiedzi krzywo się patrzyli, bo przecież "to ta", rodzice znajomych jej pociechy jak tylko dowiadywali się, że "to ona", zabraniali swoim dzieciom dalszych kontaktów. Jednak przez dziesięć lat było bardzo dobrze. Jej syn był dla niej wszystkim. Dopóki dziennikarze nie zaczęli znowu węszyć i odebrano jej dziecko. Christiane przejmująco opowiedziała całą historię toksycznej przyjaźni z podejrzanym typem, który ją okradł i zdradził w tak strasznym okresie, historię ucieczki za granicę, kończących się pieniędzy, braku zrozumienia, wreszcie poddanie się i powrót do Niemiec, gdzie jej chłopak został oddany rodzinie adopcyjnej.
Obecnie żyje ze swoimi psami, schorowana, zmęczona życiem, pogodzona z tym, że wkrótce przyjdzie jej zapłacić za to, co zrobiła ze swoim organizmem. Wciąż jednak ma bliski kontakt z synem i rzeczywistością. Orientuje się w nowinkach, potrafi bez trudu usadzić kogo trzeba w rozmowie, wydaje się, że ma wszystko pod kontrolą. I tysiąc fascynujących, choć przerażających historii do opowiedzenia, jak kiedyś.
David Bowie w symbolicznej scenie z filmu na podstawie książki z 1981.
To podczas koncertu Bowiego Christiane poczuła, że chce sobie wstrzyknąć heroinę.
To podczas koncertu Bowiego Christiane poczuła, że chce sobie wstrzyknąć heroinę.
Czy książka pięćdziesięcioletniej Christiane, która lada chwila oczekuje tego, że jej wątroba wreszcie ogłosi strajk i doprowadzi do zgonu, to łatwy sposób na pieniądze? Zapewne w pewnym stopniu tak. W końcu Christiane przez całe życie utrzymywała się z tantiem z książki i z filmu. To jednak ograniczone środki i zawsze przyda się trochę więcej, bo Christiane nigdy nie pracowała, nie dostaje emerytury.
Ale z drugiej strony, czuję pewną duchową więź, scalającą te dwie historie, tę z lat 1980-tych i współczesą. Ja wierzę Christiane. Wierzę w każde jej słowo, w to, co czuła i wciąż czuje, w to, jak postrzega świat. Empatycznie wierzę jej nawet odrobinę w niebezpodstawność jej manii prześladowczej.
A to dlatego, że Christiane zawsze była szczera. Brała wszystko na klatę. Dzieliła się tym, co ją otaczało. Przenosiła mnie fizycznie do jej świata i pokazywała z bliska, bez owijania w bawełnę, co do czego prowadzi, jak to wygląda i dlaczego ludzie czasem tak właśnie robią.
Cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę. Naprawdę.
Interesująca recenzja :))
OdpowiedzUsuńFajnie tu u Ciebie! Będę wpadać częściej :) Zapraszam do siebie w wolnej chwilce :)
Pozdrawiam Serdecznie :*:)
Dzięki, bardzo mi miło:) Wpadnę niewątpliwie:)
UsuńJako młoda dziewczyna była naprawdę bardzo ładna! Szukałam kiedyś informacji o tej książce ponieważ bardzo chciałam ją przeczytać, zapewne kiedyś w końcu sobie kupię (taka mam nadzieję) ale czy zaopatrzę się też w tą nową jej pozycję to nie wiem. Tak czy inaczej - miło tu u Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńDzięki:) To prawda, że była śliczna, ale im starsza, tym mniej ładna, szczególnie, że zaczęła, a raczej przestała się czesać na punkowo. Tak czy siak, bardzo polecam:)
Usuń,,Dzieci z dworca zoo,, czytałam kiedyś z fascynacją i obrzydzeniem, podobnie jak napisałaś w recenzji. Nową książkę też przeczytam jak będę miała okazję. Zastanawiałam się jakiś czas temu, jakie były dalsze losy Christiane, a tu proszę jest odpowiedź:)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz polecam. Dla mnie to było zaskoczenie - w sensie, samo zrozumienie, że Christiane przecież była prawdziwą osobą i się mogła zestarzeć, mieć jakieś życie poza książką. Odczarowują się i obnażając swoje dalsze życie, tak naprawdę dla mnie zaczarowała się znowu. Znów jest w mitycznej krainie moich wyobrażeń.
UsuńDzieci z dworca zoo- uwielbiam. I kiedy tylko zobaczyłam tę pozycje, od razu zapisałam ją do planowanych, a Twoja recenzja tylko utwierdza mnie w tym fakcie. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy:)
UsuńMy dzieci z dworca Zoo to była lektura obowiązkowa dla każdego w mojej podstawówce. Też zastanawiałam się nieraz, jak potoczyło się życie Christiane, czy udało jej się skutecznie zerwać z nałogiem. Fajnie, że ukazała się ta książka. Kolejna przestroga dla naiwnych.
OdpowiedzUsuńObowiązkowa? W podstawówce? Nieźle. Nauczyciel dał radę z wyborem:)
Usuń