Pierwszy Pyrkon za mną!
Wróciłam wymordowana sześciogodzinnymi podróżami w pociągu, wymęczona dużą ilością chodzenia, zmęczona lawirowaniem w komunikacji miejskiej w Poznaniu (pierwszy raz!), ale szczęśliwa, podekscytowana i syta. Nerdozy pod dostatkiem, cosplayerzy co krok, ciekawe panele, mnóstwo gier, atmosfera cudowna. Tu Rorschach, tam siostry Mario i Luigi, gdzie indziej Groot, zastęp Boba Fettów i znienacka banda postapo. Osobiście wybrałam steampunk, ochoczo przywdziewając zielonkawy kapelusz z ciemnymi goglami, jasnobrązowy gorset i rząd skórzanych pasków, za które zatknęłam pożyczony pistolet kurkowy (przepiękna replika), ale po długim, gorącym dniu taki strój mocno dał w kość.
Wspaniały był panel o prawdach objawionych fandomu Hannibala, z powodu przeraźliwego zmęczenia i komunikacji nocnej musiałam wyjść z prezentacji o weird fiction w serialu True Detective w momencie, gdy zaczynało się robić ciekawie. Bardzo mi szkoda, że nie trafiłam ostatecznie na żaden panel o Doktorze Who, a tym bardziej że nie wiem, jak ostatecznie się skończyła inicjatywa spotkania fanów Sherlocka. Posiedziałam też na strefie planszówkowej z fajnymi ludźmi, próbując sił w bardzo przyjemnej grze Time's Up. Powzdychałam do kotków słuchając Kiciputka i uśmiałam się czytając o tym, jak Kobieta Ślimak stworzyła iGranie z Gruzem.
Poza tym chciałam polecić mój kolejny wpis gościnny na Pulpozaurze - tym razem napisałam o ostatnio głośnym anime Attack on Titan. Tutaj zresztą jest lista tekstów, które dla nich napisałam. Zachęcam do zajrzenia na Pulpozaura, to świetny blog serialowy tworzony przez zastęp cudownych ludzi:)
Jak Wasze plany konwentowo/wyjazdowe?