Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

niedziela, 19 kwietnia 2015

Krew na rękach, współczesny Makbet i domek z kart


House of Cards
Michael Dobbs


Skromne korzenie, Oksford, potem doktorat w Stanach. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku zaczyna pracę dla Partii Konserwatywnej w Londynie. W krótkim czasie pnie się wysoko po schodkach kariery politycznej i w 1979 zostaje doradcą liderki Opozycji, Margaret Thatcher, która w tym samym roku zostaje premierem. Zostanie na tej pozycji na ponad dekadę. Po kilku latach Dobbs wypracowuje sobie plakietkę "westminsterski płatny zabójca o twarzy dziecka", którą prasa hojnie szafuje. W 1986 zostaje szefem kancelarii pani premier, która rok później urządza mu publiczną awanturę. Oskarża o spiskowanie. Dobbs wynosi się z rządu i wyjeżdża z żoną na pierwsze od lat wakacje. Podczas urlopu czyta książkę, przy tym głośno narzeka na jakość czytadła. Żona drwi, że skoro tak, to niech to udowodni i napisze coś lepszego.

W 1989 roku publikuje Domek z kart, pierwszą część trzyczęściowej serii thrillerów o bezwzględnym polityku Francisie Urquharcie. Rok później powstaje miniserial BBC na podstawie książki.

Od dwóch lat historia Dobbsa przeżywa swój renesans. Platforma Netflix wypuściła już trzy sezony serialu opartego na motywach powieści, przeniesionych na grunt amerykański. Na liście producentów wyróżnia się nazwisko fantastycznego reżysera Davida Finchera, a z fotosów promujących serial spogląda na nas zadowolona z siebie twarz Kevina Spaceyego. O serialu mówi się na spotkaniach biznesowych, w gronie przyjaciół, czyta się o nim w magazynach. Czwarty sezon zapowiadany jest na przyszły rok.


Amerykański Francis Urquhart to Frank Underwood, bo w USA nie lubią wymyślnych szkockich nazwiskŹródło: clickege.net

Dziś wreszcie obejrzałam pierwszy odcinek serialu, bo dopiero co skończyłam czytać pierwszą część trylogii. Stonowane, zimne kolory i modna oschłość bohaterów to współczesne podejście do starego jak świat tematu korupcji, żądzy władzy i pychy. Mogę bez problemu wyobrazić sobie podobnie skrojoną ekranizację z budynkiem brytyjskiego parlamentu i czerwonymi piętrowymi autobusami w tle. Ale o tym, jak serial wychodzi w porównaniu za chwilę.

Francis Urquhart (Dobbs najpierw wymyślił dobitne inicjały F. U., a dopiero potem samo miano bohatera) to rzecznik dyscypliny klubowej, czyli Chief Whip rządzącej Partii Konserwatywnej. Obowiązkiem whipów jest między innymi pilnowanie, by posłowie stawiali się w parlamencie, gdy odbywają się ważne głosowania, a także podawanie zgodnych z polityką partii instrukcji, jak mają głosować. Sama nazwa pochodzi od pojęcia myśliwskiego oznaczającego zaganianie psów, które odbiegają od stada. Więcej ciekawostek odnośnie amerykańskiego odpowiednika stanowiska i różnic pomiędzy remakem serialu BBC można znaleźć tutaj.

Ian Richardson jako Urquhart w serialu sprzed dwóch dekad. Źródło: minhaserie.com.br

W związku ze swoją pracą Urquhart zna wszystkie brudne sekrety polityków i nie raz, nie dwa ratował ich przed publicznym skandalem. Po nowych wyborach, które rządząca dotychczas partia wygrywa po raz kolejny, ale z o wiele mniejszą przewagą niż dotychczas, mężczyzna składa premierowi propozycję przetasowania w rządzie, w tym promocji samego Urquharta na stanowisko ministra. Premier Henry Collingridge odrzuca propozycję, postanawiając w ogóle nie zmieniać składu rządu na następną kadencję. Chief Whip w odwecie nie tylko obmyśla godną zemstę, postanawiając zgarnąć przy okazji jeszcze lepszą pozycję; pozycję, o której marzy każdy polityk.

Polityczne pionki na szachownicy Urquharta poddają się łatwo zręcznym palcom polityka. Za pomocą kilku skutecznych ruchów premier dostaje naprawdę mocno w kość, a czytelnik z fascynacją obserwuje mistrza marionetek w akcji. W całą aferę wmieszana jest też przenikliwa dziennikarka Mattie Storin, która węszy jak pierwszorzędny pies myśliwski, chciwy potentat prasowy Benjamin Landless, przypominający Ruperta Murdocha, a także polityk-kokainista Roger O'Neill.

Subtelność i determinacja Urquharta sprawiają, że pomimo obrzydzenia podziwiamy jego zmyślność i elegancję zła, która odwołuje nas od razu do tradycji elżbietańskich dramatów. Urquhart jest jak Ryszard III i Makbet, może i ma na rękach krew, ale to mu nie przeszkadza zdobywać to, na co ma ochotę. Z drugiej strony kibicujemy Mattie, która ma niekwestionowany talent, siłę ducha i odwagę, ale też ukrywane problemy z własną wartością i otworzeniem się na bliskość. Powieść czyta się błyskawicznie, chciwie i z uznaniem. Brytyjska polityka, dziennikarstwo przenoszące się powoli z Fleet Street na inne platformy niż druk, bezwzględna walka o władzę zarówno w rządzie, jak i wielkim biznesie - nawet osoby mało zainteresowane taką tematyką znajdą w House of Cards lekturę w sam raz dla siebie. Tajemnice, romanse i spiski przeprowadzane są zgrabnie i z rozmysłem, rozwiązania może nie zawsze zaskakują, ale to nie o to chodzi. Bardziej chodzi o docenienie konsekwencji i rozwagi, z jaką Urquhart wprowadza w życie swój plan, a także o to, z jaką gracją mówi: "You might think that, I couldn't possibly comment".

To cudowne, w jaki sposób oba seriale łamią czwartą ścianę. Źródło: whosay.com

Osobiście rozczarowała mnie trochę postać Penny Guy, sekretarki O'Neilla. To jedyna zaraz po Mattie postać kobieca, czarnoskóra piękność, która z początku stylizowana jest na inteligentną i silną kobietę, która trzyma w garści konsultanta od spraw publicznych. Oddana i odpowiedzialna, okazuje się wkrótce, że jest też płaczliwa, mało kompetentna i otwarta na seks do tego stopnia, że specjalnie pokazuje się nago szefowi, by go sprowokować. Choć bierze udział w spisku, nie zdaje sobie nawet z tego sprawy; nie widzi, że Roger jest uzależniony; bezwolnie poddaje się sugestii przełożonych, by być "specjalnie miłą" dla konkretnego polityka, co kończy się rzecz jasna w łóżku; ostatecznie wyjawia nawet sekrety O'Neilla dziennikarce, rozklejając się w momencie, gdy Rogerowi najbardziej przydałaby się jej konkretność i lojalność. Wydaje się, że autor potrzebował seksualnej zabawki i łatwego do naginania pionka w grze. Szkoda, że zmarnował potencjał tej postaci.

Podejście do kobiet zmienia trochę serial Netflixa, ponieważ dużą rolę od pierwszego odcinka dostaje pani Underwood, godziwa następczyni pani Makbet. Na kolana powaliła mnie scena, w której zatrzymuje się na chwilę na schodach, podczas gdy jej mąż przewraca w drugim pokoju stół, odgrywając złość w taki sposób, jaki ona by sobie życzyła. Wydaje się bezlitosna i bezwzględna, tego samego oczekuje od swojego męża. Robin Wright robi naprawdę duże wrażenie.

Źródło: popsplat.in

Zakończenie House of Cards zbiło mnie mocno z tropu. Dopiero teraz zorientowałam się, że Dobbs zdecydował się pisać kolejne części tylko i wyłącznie ze względu na ogromną presję telewizji i fanów serialu. Najnowszy serial amerykański odchodzi trochę od fabuły książki, ale na razie wychodzi mu to na dobre. Mam tylko wątpliwości co do dziennikarki, przechrzczonej na Zoe Barnes. Po pierwszym odcinku wydaje się większą karierowiczką o wiele niższych kompetencjach i nieprofesjonalnych sposobach na polityków (bluzeczka w serek i dekolt ukształtowany stanikiem typu push-up). Pierwsze spotkanie Mattie i Urquharta w powieści pozbawione było podtekstów, tam raczej chodziło o nieformalną grę polityczną. W dodatku wyglądająca na wystraszoną filigranowa Kate Mara ubrana w bluzę z kapturem sprawia wrażenie o wiele słabszej niż książkowa Mattie, która co rusz wspomina dziadka-Wikinga.



Zoe obgryza paznokcie i nie powala garderobianymi ubraniami. Źródło: vk.com

Przy okazji czytania książki w oryginale, miałam okazję przejrzeć kilkadziesiąt stron polskiego
tłumaczenia. Mam wrażenie, że nasza wersja została wzbogacona o dużą ilość wulgaryzmów i podtekstów seksualnych. Znalazłam miejsca, gdzie dodano całe akapity... dlaczego? Stara edycja? Istnieją dwie różne wersje? EDIT: Sprawa wyjaśniona. Polska edycja Znaku to wersja poprawiona po latach przez autora.

PS Jakby ktoś się wybierał na Pyrkon - dajcie znać, będę!