Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

wtorek, 30 czerwca 2015

Wszystkie suki mi się zborsuczyły


W małym dworku
Stanisław Ignacy Witkiewicz


Wyznam wam coś. Mam niesamowitą słabość do Witkacego. Uwielbiam jego manieryzmy, jego język, jego szaleństwa, odchyły i perwersje. Co prawda najbardziej przepadam za jego wariackimi powieściami, czytałam 622 upadki Bunga i Pożegnanie jesieni, ale dramaty też są niczego sobie. Imiona i nazwiska bohaterów, dialogi, rozterki, niespełnieni poeci, demoniczne kobiety, rozbestwione dziewczynki. Dwudziestolecie międzywojenne w najlepszym wydaniu.

W małym dworku nie zawiera w sobie szumnych przemyśleń filozoficznych czy politycznych jak chociażby Szewcy. To bezwstydna, lekka, zabawna parodia pełna czarnego humoru. W okresie młodopolskim bardzo popularna była ponoć pewna sztuka o tym samym tytule realistyczna pióra Tadeusza Rittnera z 1904 roku. Opowiadała o dramacie rozbestwionych mieszczan - zborsuczonych na amen, jak by może powiedział jeden z bohaterów sztuki Witkacego - mąż poniża żonę, żona zdradza męża, mąż zabija żonę, mąż zostaje uniewinniony, ale prześladują do wyrzuty sumienia, co kończy się tragicznie. Tak w skrócie.

Witkacy postanowił to sparodiować i opisał swój własny, mały mieszczański dworek, sprowadzając go do absurdu.

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Strach przed samym sobą; źródło: magazyn.o.pl

Kozłowice, skromny majątek w powiecie sandomierskim. Rodzina Nibków powinna być pogrążona w żałobie, żalu i chaosie, jeśli sprawy mają się tak, jak pan domu Dyapanazy Nibek twierdzi. A utrzymuje on, że zastrzelił swoją żonę, przyłapawszy ją na romansie z poetą Jęzornym. Jęzorny snuje się po majątku, próbując pisać marne wiersze i poderwać wszystko, co się rusza - również dwie dziewczynki, zaledwie podlotki, Zosię i Amelkę, córki Dyapanazego. Gdy do majątku przybywa kuzynka Aneta, która ma zastąpić matkę i nauczycielkę sierotom, w salonie zjawia się nagle widmo, duch Anastazji Nibek. Nikt nie wydaje się ani trochę wstrząśnięty oprócz prawdziwego kochanka, oficjalisty Kozdronia, tymczasem zmarła tłumaczy, że tak naprawdę zabił ją "rak w wątrobie. To dziedziczne, po Dzięciewickich. Bardzo dobra rodzina, ale zaraczona".

Sztuka jest jak ballada Mickiewicza wymieszana z dramatem pozytywistycznym, która wymknęła się spod kontroli. Niby wszystko sensowne, realistyczne, a wszystko stoi na głowie, umarli piją kawę z żywymi i zezwalają czytać własne dzienniki, by cała prawda wyszła na jaw. Nie tylko pojawia się wykrzywiona fantastyka, ale również wygięta jest psychika bohaterów, którzy nie reagują na życiowe dramaty w taki sposób, ani w ogóle nie zachowują się w sposób logiczny i sensowny, jak oczekujemy, co doprowadza do uroczych bzdur i cudownych absurdów. Jednocześnie nastój jest niesamowity, oniryczny, jak w spirytystycznych wybrykach Reymonta. 

Oryginalny dramat został wynaturzony, zdeformowany, poprowadzony w stronę idealnej Czystej Formy i, co tu dużo mówić, zwitkiewiczony, by pokazać, że realistyczny teatr jest przeżytkiem, a rzeczywistość do bani. Lepiej wybrać się a całą rodziną na wakacje z duchami. Dosłownie.  

Puk puk. Kto tam? Czysta Forma. Źrodło: agnieszkakowalska.blog.pl

13 komentarzy:

  1. No to widzę, że mam spore zaległości jeśli chodzi o Witkacego, ale wszystko da się nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi to psychodelicznie, nierzeczywiście :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Radosław Kowalski1 lipca 2015 06:25

    Widzę, że książka nie jest zwyczajna - czyli w sam raz do lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Magdalena Noir1 lipca 2015 06:33

    Koniecznie muszę przeczytać. Witkacy jest cudowny. Lubię takie psychodeliczne rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Antykwariat z ciekawą książką1 lipca 2015 08:47

    A ja muszę przyznać z niemałym rumieńcem na twarzy, że nigdy nie czytałam nic Wiktacego, ale tym bardziej się cieszę z Twojej recenzji, bo widzę, co tracę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki, że się uda, warto odkrywać witkacyzmy;p

    OdpowiedzUsuń
  7. To dramat! Chciałabym zobaczyć na scenie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha, w takim razie ja też się niezmiernie cieszę, że może zachęcę!:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Radosław Kowalski8 lipca 2015 03:04

    Więc ja tez chciałbym go ujrzeć na scenie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niebieska zakładka10 lipca 2015 04:20

    Ja też mam słabość do Witkiewicza. Do jego utworów, rysunków, czasów, w których żył. Kocham klasykę i do "W małym dworcu" też muszę kiedyś wrócić:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Te czasy są fantastyczne, ale język, fotografie, portrety, sztuki, w ogóle całe zachowanie Witkacego było fantastyczne, jest dla mnie niekończącym się źródłem inspiracji i zabawy:)

    OdpowiedzUsuń