Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

środa, 21 października 2015

KOMIKS#4: Hadynobot i pewien specyficzny sklepik z robotami


Scenariusz: Jakub Dębski, ilustracje: Robert Sienicki 

Sklepik z robotami


Wydawnictwo Belego, październik 2015
Gatunek: komiks, humor, absurd, s-f
72 strony
Odczucia: ★★★/★★★★★ 


Już w ten weekend podczas krakowskich Targów Książki oprócz tego, że będziecie mieć okazję nadziać się na rozentuzjazmowaną Hadynę z rozwianym włosem gdzieś pośród stoisk, odbędzie się cała masa niesamowitych spotkań z autorami i najróżniejsze prelekcje. Na przykład w ramach Salonu Komiksu organizowanego przez Krakowskie Stowarzyszenie Komiksowe odbędzie się spotkanie z Jakubem "Demem" Dębskim i Robertem "Belem" Sienickim. Podejrzewam, że będzie to jedno z zabawniejszych i ciekawszych spotkań na targach, bo są to chłopaki zacne i dość szalone, każdy na swój sposób. Pisałam już o nich rok temu, pisałam też w tym roku z okazji MFKiG w Łodzi. Czas napisać coś o wyniku ich współpracy!

Sklepik z robotami to pierwszy komiks zakupiony podczas tegorocznego MFKiG, który biorę na warsztat, choć wszystkie prócz Kota Rabina przeczytałam w pociągu w drodze powrotnej z Łodzi

Dem i Bele przyjechali na tegoroczny MFKiG rozsiewając zapach farby drukarskiej z pierwszego wydanego na papierze zbiorku krótkich historyjek o dwóch mocno rąbniętych robotach, D19 i B20. Roboty powstały osiem lat temu w ferworze walki podczas Bitew Komiksowych, potem powracały to tu, to tam, często w postaci internetowych one-shotów okolicznościowych, w których autorzy rozprawiali się z wdziękiem wielbicieli dosadnego czarnego humoru z tradycjami świątecznymi. Pojawiały się też w papierowej antologii "Kolektyw".

Tymczasem powiał wiatr zmian, twórcy trochę dojrzeli i postanowili zebrać ten mały bałagan w jedną całość. Stare historie zostały odświeżone, pokolorowane, trzy zostały narysowane zupełnie na nowo, a do tego zadebiutowało sześć nowych. Wynik? Nasycony barwami, soczysty zbiorek wygląda bardzo nęcąco. Zachwycają najdrobniejsze detale łącznie z wszędobylskim humorem, obecnym nawet w informacji o wydaniu, logiem wydawnictwa i sposobem numerowania rozdziałów. Każdy rozdział ma stronę tytułową z rysunkiem najbardziej charakterystycznej postaci, a na każdej numerowanej stronie pojawia się miniaturowy ciąg sylwetek, z których postać z właśnie czytanej historii jest zaczerniona. Bardzo mnie to wzruszyło.  


Mimo przyjemnego wydania i wyrazistej kreski poszczególne rozdziały są trochę nierówne, czego trudno uniknąć z powodu charakteru tego zbiorku. Nie opowiadają też jednej, spójnej historii. Mamy tu raczej do czynienia z sitcomowymi one-shotami, z odrobinę męczącą w ogólnym rozrachunku przewagą historii świątecznych i z niewielką ilością dłuższych historii. Wynagradza nam to jednak końcówka ("Sto robotów") i epilog, które wyjaśniają w dużej mierze życie bohaterów, jednocześnie kreśląc z rozmachem świat komiksu i ujawniając wielki potencjał, jaki się kryje w ewentualnych kontynuacjach.

D19 i B20 prowadzą sklepik z różnościami. Czasem można u nich kupić artykuły hydrauliczne, spożywcze i zabawki, innym razem półki świecą pustkami prócz gruszki i pniaka, a na zapleczu znajdą się jeszcze śmieszne czapeczki i robot bez rączek. Wszystko zależy od tego, jak się uda kolejny rozbój i czy roboty nie grają akurat w statki ("Gra w statki"). Wtedy strach wejść do sklepu... Każda historyjka przesączona jest dość specyficznym humorem i klimatem absurdu, który nie każdemu może przypaść do gustu. Żarty z sierot ("Ostatnie pudło"), kościoła i Biblii ("Wszystkie roboty idą za złom" i Jezusa ("Błogosławieni ubodzy w duchu") są na porządku dziennym. Według mnie najlepszą historyjką jest rozbudowana "Latarnia", w której groza miesza się z niedowierzaniem, a śmiech więźnie w gardle.

Klimat "Latarni". Z każdą stroną robi się coraz bardziej niepokojąco... 

Jeśli macie ochotę poczytać jedno czy dwa opowiadana o robotach na próbę, dostępne są na stronie Sklepik z robotami, wystarczy kliknąć. Wydaje się jednak, że to publikacja dedykowana przede wszystkim fanom Dema i Belego, a więc sympatykom humoresek o robotach, choć nawet oni po przeczytaniu czasem odkładali komiks ze zmarszczonym czołem, komentując krótko: "To było dziwne".

Sklonowany Jezus w wersji chibi. Jak powiedział Dem, dla niego żarty z każdego, kto nie żyje od ponad 200 lat, nie powinny urazić rodziny, więc są w porządku. Nie jestem przekonana...

 Jedzenie lodów level hard.

A teraz tak, jak obiecałam, Hadyna w wersji robotycznej narysowana z dedykacją dla mojego lubego. Drugo- i trzeciorzędne cechy płciowe zostały szczególnie podkreślone z całą premedytacją, ale nie dajcie się zmylić. To tak naprawdę supernowoczesne gadżety. W biuście kryją się lasery, którymi mogę dekoncentrować kota, a z drzwiczek na dole prawdopodobnie wyskakuje kukułka, odmierzając czas. Pozdrawiam.


PS Widzimy się na targach albo na spotkaniu blogerów w sobotę?:)