Lipiec obrodził filmami - z jednej strony premiera nowego Star Treka, z drugiej Kinobranie w Kinie pod Baranami, czyli dobre filmy za 7 zł, przede wszystkim zaś wreszcie mam też czas na oglądanie! Szykujcie się, mam tyle do opowiedzenia!
Przypominam - "Nowiny Hadyny" to specjalny, comiesięczny cykl, w który opowiadam, co się u mnie dzieje poza książkami:)
The Princess Bride / pol. Narzeczona dla księcia (1987)
Dopóki nie zostałam przekonana, że to amerykański klasyk, w nigdy życiu nie słyszałam o tym filmie. I teraz wreszcie wiem, kim jest Inigo Montoya, widzę nowe nawiązania i rozumiem nowe memy, no i przekonałam się na własne uszy, że aktor grający Grand Nagusa w Star Treku naprawdę ma taki głos. Może i film trąci już trochę myszką, ale wciąż śmieszy bezwstydną, postmodernistyczną parodią heroicznego, baśniowego fantasy. Shrek nie był pierwszy.
Stand by me / pol. Stań przy mnie (1986)
Kolejny amerykański klasyk, który nigdy nie dotarł do mojej świadomości, a tymczasem ledwie go obejrzałam, już rozumiałam, dlaczego bohaterka innego filmu, który oglądałam w tym miesiącu, chciała przed śmiercią zobaczyć właśnie Stand by me. Film jest ikoniczny - wyrył się w zbiorowej wyobraźni amerykanów z powodu zarówno tytułowej piosenki, jak i wizji czworga łobuziaków, którzy uciekają z domu na przygodę. Film powstał na motywach opowiadania Stephena Kinga pt. Ciało i to jedna z niewielu ekranizacji jego dzieł, która mu się podobała. I gra tam nastoletni River Phoenix...
Sicario (2015)
Na pierwszy film w nowym sezonie w ramach Kinobrania wybraliśmy się z Rybkiem na Sicario. Słyszałam tylko: "To dobry film, gra w nim Emily Blunt, musimy iść". Nie przygotowało mnie to w żaden sposób na przejmujący, hipnotyczny thriller z przednim aktorstwem, poważnymi wątpliwościami moralnymi w centrum, świetnie dobraną muzyką i absolutnie przepięknymi zdjęciami w tle (nie bez powodu film dostał nominacje do Oskarów za te dwa ostatnie). Policjantka trafia w sam środek mocno śmierdzącej intrygi mającej na celu podkopanie jednego z karteli narkotykowych w Meksyku. To twarda, inteligentna kobieta, dlatego z napięciem obserwujemy ją, jak ostra igła jej kompasu moralnego waha i chwieje się pod wpływem wydarzeń. To naprawdę kawał dobrego kina. Z kina wyszłam przygnieciona i wyciszona. Zostanie ze mną na długo.
What We Do in the Shadows / pol. Co robimy w ukryciu (2014)
Dlaczego ja jeszcze nie widziałam Flight of the Conchords? To będzie mój następny serial na liście. Mad Meni się kończą, potem jeden serial Ryby i już ich wezmę na tapetę. What we do in the shadows było absolutnie fantastyczne, a stworzyli to ludzie od ...Conchords. Najlepsza komedia, jaką widziałam w ostatnim czasie. Musicie wiedzieć, że swego czasu miałam strasznego fioła na punkcie wampirów. W liceum zaczytywałam się w Annie Rice i wszystkim innym, co tylko miało w sobie jakiekolwiek odniesienie do krwiopijców, jak dorwałam Wampira. Biografię symboliczną Marii Janion, doznawałam jakich strasznych fangilrowskich spazmów szczęścia przy czytaniu. Nawet na prezentacji maturalnej rozwodziłam się o symbolice wampiryzmu w literaturze. A potem przyszedł Zmierzch i pożegnałam się z moim konikiem raz na zawsze. To już nie były moje wampiry. Tymczasem ta niskobudżetowa komedyjka w stylu mockumentary odgrzebuje wszystkie te stare stereotypy i wizje wampirów, by inteligentnie sparodiować poprzez formułę reality show. Wampiry oglądające świt słońca na YouTube i zasłaniające oczy - widok niezapomniany. Nie mogę się doczekać kontynuacji o wilkołakach - ma nosić tytuł We're Wolves. Tak, przeczytajcie to z akcentem nowozelandzkim. Faceci maja do siebie dystans, nie?
Lobster / pol. Homar (2015)
Nie sądziłam, że kiedykolwiek uznam Colina Farrella za przystojnego mężczyznę. A jednak. Lobster to film absolutnie nie do ogarnięcia, jednocześnie popieprzony i piękny. W świecie absurdalnej antyutopii możesz być uznawanego za szanowanego członka społeczeństwa, jeśli masz partnera, z którym macie coś wspólnego. Niestety, jeśli go stracisz, trafiasz do specjalnych ośrodków, w których masz wyznaczony krótki czas na jak najszybsze znalezienie nowego towarzysza życiowego. Jeśli ci się to nie uda, zostajesz zamieniony w zwierzę. Dla osłody to zwierzę możesz sobie wybrać. Główny bohater filmu chce na przykład zostać homarem. Pozdrawiam.
Mad Max Beyond Thunderdome / pol. Mad Max pod Kopułą Gromu (1985)
Trzeci z kolei film z Mad Maxem w roli głównej, przez niektórych uważany za najlepszy, mnie wydawał się jednak zbyt napromieniowany latami osiemdziesiątymi ubiegłego stulecia (te grzywy), a w dodatku jakby posklejany z dwóch zupełnie różnych filmów, które nie do końca ze sobą współgrały. Sam pomysł zagubionych chłopców marzących o lataniu jest ujmujący, ale nie ręka w rękę z Tiną Turner w roli dzikiej Amazonki ogarniętej żądzą władzy w brudnym, okrutnym świecie naftowej postapokalipsy.
Kung Fury / pol. Kung Fury: Pięści czasu (2015)
Proponuję obejrzeć powyższą piosenkę z filmu, a potem spojrzeć na rok powstania tego filmu. Um, tak. To dokładnie to i jeszcze więcej. Na przykład Mechahitler, dinozaury i hakowanie czasu. Film krótki, ale napakowany absurdalną akcją, wybijającą pastisz na nostalgiczne wyżyny. To tylko pół godziny ufundowanego dzięki Kickstarterowi filmu, ale jak chcecie poczuć prawdziwą moc lat osiemdziesiątych, można go nawet obejrzeć z Tomaszem Knapikiem w roli lektora. Jeśli chcecie usłyszeć więcej, zapraszam tu.
Star Trek Beyond / pol. Star Trek: W nieznane (2016)
A tak się oglądało nowego Star Treka. Tak, Simon Pegg nie kłamał, kiedy przekonywał, że nie warto patrzeć na bez pomysłu zmontowany zwiastun. Po zwiastunach można było zwątpić, więcej w nich było akcji niż starego ducha Star Treka. Tymczasem sam film był naprawdę dobry. Spock i McCoy nawiązujący ciche porozumienie podbijają serca. Kirk zasiadający z melancholią do kielicha, by rozmyślać ponuro o tym, że jest o rok starszy niż jego ojciec w dniu śmierci zaraz po przezabawnej scenie nawiązującej do często drącej się koszuli Williama Shatnera w oryginalnej serii to jest dokładnie taki Kirk, jakim go chcemy. Nowa postać kobieca, która pomimo lekkiego skrętu w stronę marysuistyczności szybko zdobywa sympatię widza, a scena z Sabotage Beastie Boys mnie osobiście powaliła jednym ciosem absolutnej zajebistości pomimo oczywistej niedorzeczności. DAWAĆ WINCYJ! (Pisze też o tym Ryba.)
Sierpień zaczynam od Fury Road (jeszcze jeden i jeszcze raz) na Kinobraniu, a zaraz potem wybieram się na Suicide Squad. Nie mówiąc już o Pokémon GO, które jest osobnym tematem do rozmowy (16 poziom, żółci!). Tak się bawi, tak się bawi. Ha-dyn-ka.