Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

piątek, 14 października 2016

W trzech ścianach domku dla lalek. Miniaturzystka


Pierwsze sto stron czyta się jednym tchem, z sercem przepełnionym współczuciem, niepokojem i chorobliwą ciekawością.

Druga połowa XVII wieku. Petronella Oortman ma zaledwie osiemnaście lat, stawia pierwsze kroki w wielkim mieście. W rodzinnym Assendelff wyszła za możnego kupca, poważanego obywatela i wielkiego podróżnika, Johannesa Brandta, który potem zniknął jej z oczu. Sama pokonuje drogę drogę do swojego nowego domu. Amsterdam bogatych kamienic i wszędobylskich kanałów wydaje się obcy, podobnie jak oschła, niechętna szwagierka, Marin. Nella pierwszą noc spędza sama. Kolejne też. Ciągle czeka: na na radosne powitanie, na spotkanie z mężem, na początek życia małżeńskiego, na pocałunek, bliskość, dzieci. Niestety jej budowane w wyobraźni zamki z piasku i wyobrażenia o rodzinie rozmijają się z rzeczywistością, a nowy dom okazuje się siedliskiem niezrozumienia, zagadek i sekretów.

Zamiast miłości dostaje od męża domek dla lalek. Wydaje się, że to obraza dla jej kobiecości, zamiast bycia panią domu zostaje panią idealnej, pomniejszonej kopii przeznaczonej raczej dla dziecka. W gniewie i bezradności znajduje ogłoszenie miniaturzysty, zamawia od niego pierwsze przedmioty do swojego prezentu. Wkrótce dostaje przesyłkę od rzemieślnika, w której oprócz zamówienia znajduje enigmatyczną sentencję - ostrzeżenie czy przepowiednię - a także dodatkowe miniaturki, ewidentnie nawiązujące do jej życia. Z czasem tajemniczy mistrz zaczyna również przesyłać figurki osób i zwierząt o proroczych cechach. Nella czuje się jednocześnie obnażona, sfrustrowana, a także zaintrygowana i oddana nieznanej osobie, która zdaje się być jedyną prawdziwie rozumiejącą jej położenie.



Miniaturzystka to bardzo udany debiut Jessie Burton, 24 listopada ukaże się w polskim tłumaczeniu jej druga książka pt. Muza. Obydwie powieści mogą się pochwalić prześlicznym wydaniem oraz magicznymi okładkami, które przyciągają jak magnes. Tłumaczenie Miniaturzystki wydaje się zgrabne i potoczyste, bez najmniejszych zgrzytów, choć nie miałam okazji porównywać z oryginałem czy sprawdzać dogłębniej. To o tej powieści opowiadałam chwilę w radiu, pytana o lekturę na deszczowe dni. Miękkie kartki same się przewracały, intryga była dobrze przemyślana i fantastycznie intrygująca, dla mnie nie w całości przewidywalna, choć niestety nie do końca idealnie przeprowadzona. Sam motyw miniaturzystki, choć integralny i ważny przez pierwszą połowę książki, pod koniec mocno się rozcieńcza, górę bierze sama historia Johannesów, przez co rozwiązanie wątku ulotnej rzemieślniczki nie robi wystarczającego wrażenia. Brak ostatecznego rozwiązania tajemnicy miniatur pozostawia niedosyt, który na szczęście osładza nieoczekiwane wyjście na jaw mrocznych sekretów domu Johannesów.

Bohaterowie mogliby być lepiej zarysowani. Johannesowi brakuje charakteru, który widzą Marin i Nella, Nella jest czasem zbyt dorosła jak na swój wiek, a czasem niesamowicie zagubiona. Na pochwałę zasługuje fantazja, z jaką wymyślono postać Marin, która doskonale obrazuje ludzi jej epoki: dwie strony, na zewnątrz skąpa, religijna, cierpka, w czterech ścianach swojego pokoju rozbuchana egzotyką ściągniętą z dalekich krain odwiedzanych przez kupców, sensualna i kochająca. Cieszy też poruszona tematyka: tragedia homoseksualistów, ostracyzm wobec ludzi innej rasy, cierpienia kobiet w zamkniętej społeczności potępiających nieznane mieszczan.

Co ciekawe, powieść została zainspirowana autentycznym domkiem dla lalek Petronelli Oortman, który można podziwiać w Rijksmuseum w Amsterdamie. Otóż czasach Złotego Wieku Holandii modnym zajęciem dla bogatych pań domu było kolekcjonowanie miniatur w postaci misternych domków dla lalek. Im wspanialszy domek, tym wyższy status pani, która mogła się pochwalić takim cackiem. Ponoć za domek Petronelli Oortman można było spokojnie kupić prawdziwą wąską kamieniczkę przy kanale, w której pomieściłaby się cała rodzina.

Niestety Miniaturzystce brakuje precyzji wyśmienitych miniatur, o których pisze autorka, ale to dobrze zapowiadająca się pisarka. Jestem ciekawa Muzy, którą pewnie obejrzę z bliska na Targach Książki w Krakowie!



___________________________________