Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

wtorek, 16 października 2018

Awanturnica na własnych zasadach. "Ministerstwo niezrównanego szczęścia" Arundhati Roy


Burza niesfornych, kręconych włosów, zamyślone spojrzenie, piękna twarz. Ma trzydzieści pięć lat, kończy pisać swoją debiutancką książkę, Bóg rzeczy małych. Zawiera w niej swoje życie i poglądy; pisze o dyskryminacji, o szowinistycznych świniach, o krzywdzeniu niedotykalnych, o beznadziei kobiet i zgorzknieniu mężczyzn, o małych rzeczach, które potrafią doprowadzić do wielkiej tragedii. Książka jest specyficzna, oniryczna, trochę jak wspomnienie wypaczone oczami dziecka. Z dnia na dzień, Bóg rzeczy małych staje się wielkim hitem, a Arundhati Roy jest na ustach wszystkich.

Taka piękna, a taka mądra. Kobieta bez wcześniejszego doświadczenia literackiego, a taka dojrzała. Słyszeliście, że żyła w slumsach i pracowała jako instruktorka aerobiku? Było coś romantycznego w nieznanej, enigmatycznej figurze z Indii, która nagle rozpaliła zbiorową wyobraźnię jedną książką.

Nie o to jej chodziło. Żeby lansowano ją między modelkami. Żeby podziwiano ją, bo ma taką śliczną buzię, a potrafi pisać. Żeby zgraja facetów przyznająca jej Bookera w 1997 protekcjonalnie chwaliła  jej dziecinną zdolnością do zachwytu.

Ścina zatem włosy. Odżegnuje od swojego wizerunku. Oddaje wygrane pieniądze protestującym przeciwko budowie wałów wodnych, bezmyślnym decyzjom polityków grożącym istniejącym siedliskom ludzkim i naturalnym ekosystemom. A potem rzuca się w ogień politycznego aktywizmu, wspierając oddolne ruchy społeczne w Indiach, a także głośno krytykuje politykę lokalną, jak i globalną. Opowiada się za separacją Kaszmiru, występuje przeciwko broni nuklearnej, rzuca gromy na USA za Afganistan. Uważnie obserwuje świat i bez oporów krytykuje, tłumaczy, występuje, pisze, publikuje. Za jej postawę, eseje społeczne i kulturalne, za bycie „bezczelną” i „głupią” awanturniczką dla niektórych staje się najbardziej znienawidzoną osobą publiczną. Bo kto to widział, żeby jakaś hinduska kobieta śmiała wypowiadać się na głos o takich sprawach?


Dziesięć lat po Bookerze oznajmia, że pracuje nad nową powieścią. Kolejne dziesięć lat później wreszcie pojawia się jej druga powieść. Dwa razy dłuższa niż poprzednia. Sygnuje ją hasłem: „Jak opowiedzieć zszarganą historię? Poprzez powolne stawanie się każdym. Nie, poprzez powolne stawanie się wszystkim”. Nazywa ją Ministerstwem Niezrównanego Szczęścia i zawiera imponującą, szeroką panoramę smutnych, tragicznych, dramatycznych i nieszczęśliwych historii żyć ludzkich uwikłanych w politykę, kulturę, obyczajowość.

Swoją książkę dedykuje niepocieszonym.

Tym, którzy żyją w świecie niesprawiedliwości, niezrozumienia, uwikłania. Tym, którzy żyją na marginesie. W niebycie. Na cmentarzu, jak społeczność zbudowana na zapomnianych, odrzuconych, zniszczonych. I właśnie o nich wszystkich Roy stara się opowiedzieć.

Najciekawszy wydaje się pierwszy z dwóch głównych wątków powieści: Anjum odnajduje swój alternatywny dom pośród hijrów. Urodzona z podwójnym zestawem narządów rozrodczych, wychowana jako chłopiec, poddaje się operacjom i wybiera bycie kobietą na własnych zasadach. Głośnych, kolorowych, kiczowatych, przesadzonych, poza społeczeństwem. Żyje pełnią życia: imprezuje, dokazuje, z czasem przygarnia i wychowuje dziecko, na starość wynosi się na cmentarz, gdzie między nagrobkami zakłada nietypowy hotel. Drugi wątek opiera się o buntowniczkę Tilo, cichą, konkretną, tajemniczą kobietę podejrzanie przypominającą samą Roy. Od czasów college'u kochało się w niej trzech mężczyzn. Żaden z nich nie poznał jej w pełni, ale najbardziej kochała tego, z którym nie mogła być.

Jednak jeśli chodzi o samą fabułę, gdyby ją ścisnąć i wycisnąć dygresje, nie zostałoby wiele. Bardziej niż o historię chodzi to o barwny, różnorodny patchwork ludzi. O walkę o Kaszmir, o napięcia religijne i polityczne, o hinduski nacjonalizm, o dyskryminację i krzywdę kastową, o nadużycia, bojówki, walki i protesty, o hinduską przemoc wobec Muzułmanów w 1969 i 1989 roku w Gujaracie i Bhagalpurze i wiele innych. Ponoć można prześledzić całą działalność politycznego aktywizmu Roy w kolejnych poruszonych w książce problemach. Kwestia ludności poszkodowanej przez program budowania zapór wodnych też się przewija.



Problem jest w tym, że jest tego za dużo. Że można się zgubić w tej plątaninie bohaterów, o których zaraz zapomnimy, w wątkach, które niekoniecznie mają jakikolwiek wypływ na główną fabułę, która z kolei się rozmywa. Trudno tu nie pokusić się o porównania z debiutem autorki, w której styl i czarno-białe zarysy postaci pasowały do dziecięcych bohaterów. Tutaj język wydaje się troszkę pretensjonalny, rozgadany. Dodatkowo w Bogu rzeczy małych Roy skupiła się na dramacie jednej rodziny, na jednego przypadku nieuchronnym jak grecka tragedia. W tej książce cel stania się wszystkimi i wszystkim mam wrażenie, że trochę przyćmił samo pisanie jakiejś konkretnej narracji. Niestety, ta powieść stała się jak poniższy cytat o jeden z bohaterek:

“She wrote strange things down. She collected scraps of stories and inexplicable memorabilia that appeared to have no purpose. There seemed to be no pattern or theme to her interest.”

Czy o możliwe, że Arundhati Roy jest o wiele ciekawszą postacią niż pisarką? Że wszystko, co miała najlepszego do zaoferowania w prozie, przekazała w swojej debiutanckiej powieści?

Niekoniecznie, ale mnie Ministerstwo... po prostu zmęczyło. Za dużo tu hinduskiej polityki, nawiązań do osób, wydarzeń i konfliktów, o których niewiele wiem, a które często przedstawione są w postaci nawiązań. Fabuła toczy się nieskładnie, postaci się mylą, perspektywy mieszają, dwa główne wątki wiążą się ze sobą mało przekonująco, a bohaterowie czasem za bardzo przypominają kartonowe przedstawienia pewnych postaw. To nie jest książka, którą będę polecać innym albo do której kiedykolwiek będę miała ochotę wrócić.

Ale wiecie co? Z olbrzymią chęcią pójdę na spotkanie z autorką na Festiwalu Conrada w Krakowie w przyszłym tygodniu i posłucham, co ma do powiedzenia. I Was też zachęcam. To naprawdę niesamowita gratka.


The Ministry of Utmost Happiness

Arundhati Roy 

Hamish Hamilton, 2017
464 stron
Odczucia: ★★★/★★★★★

0 komentarze:

Prześlij komentarz