Już ósmy marca, a ja dopiero teraz zebrałam się na wpis podsumowujący ubiegły miesiąc. Mam nadzieję, że wybaczycie – ostatnio mam naprawdę sporo na głowie – ale obiecuję w najbliższym czasie sporą ilość recenzji!
W marcu głównie przesłuchałam aż pięć książek:
- Mortal engines Philipa Reeve'a zrecenzowana tutaj
- Hillbilly Elegy: A Memoir of a Family and Culture in Crisis J.D. Vance'a w kolejce do recenzji
- Fahrenheit 451 Raya Bradbury'ego w kolejce do recenzji
- Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach Amy Schumer w kolejce do recenzji
- The Princess Diarist Carrie Fisher w kolejce do recenzji
Teraz czytam sporo na raz, ale w pierwszej kolejności muszę skończyć i napisać o Błękitnej kropce Carla Sagana, bo dostałam egzemplarz recenzencki :)
Wiecie też, że w marcu wybrałam się do Sztokholmu na wyjątkową sztukę teatralną – reportaż z wyprawy można przeczytać tutaj.
Przypominam, że już wkrótce w Krakowie można będzie się wybrać na SerialCon, jedyny w Polsce konwent serialowy! Jeszcze nie ma rozkładu, ale już zapraszam do rezerwowania sobie 3 maja, bo właśnie wtedy (mam nadzieję) będę mieć moją prezentację o fanach: o tym, skąd się wzięli, jak rozwijały się stereotypy, jaka za nimi stoi teoria. Do tego będą przykłady z seriali!
A popkulturalnie?
Anihilacja (2018)
Może książka Jeffa VanderMeera, która służyła za pierwowzór filmu Alexa Garlanda (odpowiedzialnego między innymi za Ex Machinę), jest lepsza. Tak przynajmniej słyszałam. Sam pomysł na fabułę brzmi fascynująco: oto pani naukowiec, była żołnierka, chce przekonać się, co się stało z jej mężem, który wrócił ze ściśle tajnej Strefy X. Udaje się na składającą się z samych kobiet wyprawę wgłąb tęczowo połyskującej przestrzeni, gdzie zwierzęta i rośliny w zadziwiający, czasem piękny, a czasem straszny sposób mutują, wymieniając się DNA. Film... jest dziwny. Miejscami słaby, raczej mocno średni, raczej mało przekonujący. Ma jeden moment, po którym autentycznie można mieć koszmary, ale wydaje się, że na ten właśnie moment wydano cały budżet i reszta efektów CGI wygląda miernie. Niewątpliwie jest to produkcja z cyklu tych, które potrafią mocno zryć banię, ale końcówka jednak jest zbyt przesadzona, jednocześnie niedopowiedziana i oczywista, przedziwniona, że trudno ją docenić. Jak ktoś lubi Natalie Portman ze zmartwioną miną, to pozycja obowiązkowa.
Dzikie łowy (2016)
Taika Waititi, ten śmieszny człowiek od ostatniego Thora i mockumentu o wampirach Co robimy w ukryciu, nakręcił też zdecydowanie mniej znany, ale absolutnie przeuroczy komediodramat Dzikie łowy. Sam Neill, ten burkliwy, ale odważny i kompetentny koleś z pierwszego Parku Jurajskiego, znów wchodzi w rolę niemiłego, zamkniętego w sobie dzikusa, który powoli otwiera się na ludzi dzięki charakternemu dzieciakowi. Ricky Baker to trudny chłopak z blokowiska, rządzi się prawami ulicy, wpycha w siebie tony jedzenia i generalnie unika wszelkiej roboty. Jako sierota, jest przerzucany przez system socjalny od jednego miejsca do drugiego, aż trafia do domu, w którym po raz pierwszy znajduje miłość. Niestety los zabiera mu nowo poznane ciepło, ale chłopak nie daje za wygraną. Postanawia uciec od chcącej go przejąć urzędniczki i wkrótce cała Nowa Zelandia przeszukuje busz, by odnaleźć rzekomo porwanego przez przybranego wujka Hectora urwisa. To piękna, mądrze zabawna i poruszająca historia. Bardzo polecam!
Czarne lustro (2011- )
Udało mi się też świeżo skończyć oglądać Black Mirror. To była ciężka przeprawa, ale nie dlatego, że to zły serial. Absolutnie nie! To rzecz świetna, którą zdecydowanie trzeba obejrzeć. Chodzi bardziej o to, że osoby o słabych nerwach jednak mocno przeżywają każdą z tych ponurych, niepokojących historii. Każdy odcinek to osobna opowieść, jednak wątki, motywy, technologie i piosenki powracają jak echo, przeplatając się, przypominając o poprzednich historiach.
To przestrogi na przyszłość. Dylematy i pytania moralne, których nie postawilibyśmy sobie bez konfrontacji z drażniącymi, poruszającymi sytuacjami. Nowe problemy społeczne i tragedie wynikające z nowinek technicznych, gadżetów, maszyn, systemów. Jak traktować cyfrowego klona człowieka? Czy to pozbawiony praw elektroniczny byt pomimo tego, że odczuwa, myśli i przeżywa jak cielesny człowiek? A co, jeśli przedłużymy komuś życie poprzez elektroniczną kopię umysłu? Czy to wciąż pozbawiony praw byt? Jeśli nie, jak możemy go traktować inaczej niż inne klony? Podobnych pytań, problemów i przerażających wizji przyszłego społeczeństwa ludzkości jest w tym serialu pełno.
Jedne odcinki są trochę słabsze od innych, ale prawie wszystkie są na wysokim poziomie. Trudno zapomnieć o sugestywnym i pięknym San Junipero, Shut Up and Dance o fatalnych skutkach szpiegującej technologii i okrutnym igraniu życiem innych ludzi, wyciskaczu łez Be Right Back o żałobie po zmarłym mężu uzupełnionej o kuriozalne rozwiązanie technologiczne, The Entire History of You o podkręconym na maksa obsesyjnym analizowaniu drobnych szczegółów, tragicznym Fifteen Million Merits i wszędobylskich, agresywnych reklamach i telewizji niszczących niewinność, wreszcie rozszarpującym na kawałeczki White Christmas o ojcu, który nie może patrzeć na swoje dziecko z powodu odgórnie zarządzonego filtra na oczach. Po każdym z tych odcinków potrzebna była dłuższa przerwa, żeby wrócić do siebie. Nie widzieliście? Na co jeszcze czekacie!
A co u Was słychać popkulturalnie?
0 komentarze:
Prześlij komentarz