Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Co Brytofil przeczytać lub/i obejrzeć powinien

Atonement

Ian McEwan

Vintage

2002


Mam duży sentyment do autorów, którzy ukończyli Creative Writing na UEA w Norwich. Bardzo wysoko cenię Kazuo Ishiguro. Zaraz po nim na mojej liście jest Ian McEwan.

Dotychczas czytałam tylko jego świetny, debiutancki zbiór opowiadań First Love, Last Rites, pełen gęstych, niepokojących wątków, zapuszczających się głęboko w rejony źródeł zła, perwersji, mordu i innych przyjemnostek.

Pokuta z kolei, czyli właśnie Atonement, którą właśnie skończyłam czytać, zastanawia się nad powodami zła niewinnego. Zła, które wynikło z powodów mało jasnych, bez specjalnych diabolicznych intencji, niechęci, wrogości. Zło wyrządzone przez niewinną młodą osóbkę, przyszłą pisarkę pełną fantazji jak Ania z Zielonego Wzgórza czy Catherine Morland z cytowanego na początku książki Northanger Abbey Jane Austen.

Oprócz tego, że ta pisana z niesamowitym rozmachem, genialnie rozplanowana i mistrzowsko rozegrana powieść była nominowana do Bookera w swoim czasie, Pokuta zyskała bardzo na popularności dzięki - a to będzie siurpryza - no jasne, filmowi. Wszystkie stare klasyki zostały już co najmniej kilka razy sfilmowane, więc tak łakomy kąsek jak świetna powieść obyczajowo-historyczna osadzona głównie pod koniec malowniczego kostiumowo dwudziestolecia międzywojennego, w czasie i po drugiej wojnie światowej, musiała zostać szybko wrzucona na warsztat reżyserski. I tak w 2007 powstał film z kościstą Keira Knightley jako Cee i Jamesem McAvoyem w roli Robbie'ego.

Sam film zwabił mnie już dawno temu z powodu tego ostatniego. Kiedyś miałam po prostu fazę na McAvoya i oglądałam tylko i wyłącznie filmy z tym cudownym chłopięciem - przez jakieś bite trzy tygodnie. Non stop McAvoy. Lepiej nie pytajcie o szczegół, tylko spójrzcie na dół.

Simply adorable bastard, that's all to it.

Oprócz boskiego McAvoya zakradł się tam też młody Benio w wyjątkowo nieprzyjemnej roli zadufanego w sobie szczurka z pseudowąsem. Nie będę zdradzała szczegółów, bo gęba sama zdradza, że to w tym podłym człowieczku czai się największe zło i największe pieniądze w Pokucie.

Jak bardzo uwielbiam Benedykta, tak bardzo przeraża mnie jako młody Paul Marshall. 
Serio.

Bardzo dobry film jak na jakość adaptacji filmowych w ogóle (gorycz i jad sączą się z powodu niedawnej próby obejrzenia tragicznego On the Road). A wracając do książki - bardzo polecam. Jest w niej cudowność edwardiańskiej jeszcze atmosfery znanej z powieści Virginii Woolf, twarda rzeczywistość, krew, pot i łzy pod Dunkierką przypominająca The Red Badge of Courage Stephena Crane'a, sterylność fartuchów siostry Ratched i głęboka analiza psychologiczna jednego wydarzenia z wielu punktów widzenia, wielu punktów w czasie i przestrzeni. Wydarzenia, które zmieniło życie wszystkich, którzy się otarli o istotę prawdy, kłamstwa, rzeczywistości, siły wiary ludzkiego umysłu i siły uczucia ludzkich serc.

Cheezy ending, but whatever. Just read the book.