Patrick Modiano
Przejechał cyrk
Cyrk nie przyjechał, nikt go nie zapowiedział, nigdy go nie było. Fabuła tej króciutkiej powieści nie ma nic wspólnego z cyrkiem. Cyrki się dzieją. Życie to jeden wielki cyrk. „Przechodni półcień, nędzny aktor, który swą rolę przez parę godzin wygrawszy na scenie w nicość przepada – powieść idioty, głośna, wrzaskliwa, a nic nie znacząca."
Osiemnastoletni chłopak zostaje wezwany na przesłuchanie.
Nie wiadomo ani dlaczego, ani po co, ani kim są ludzie, o których go wypytują. Przede wszystkim zaś nie wiadomo, kim jest ta piękna dziewczyna, którą spotyka po wyjściu z komendy. Ją też przesłuchiwali.
Sztuką cyrkową jest tutaj rodzaj narracji. Chłopak przedstawia wszystko swoimi oczami, w pierwszej osobie. Ale to narrator niewiarygodny, trudno od niego wiele wymagać, jego wiedza nie jest wystarczająca do wytłumaczenia tej historii. A więc opowiadając, nie mówi nam nic. Przedstawia zagadkami. Niby wiemy, co się dzieje, wprost czytamy, że dziewczyna i chłopak nawiązują romans, że śpią w jednym łóżku, że snują się tu i tam uliczkami Paryża, wstępując do parków, kafejek, domów znajomych. Nie wiemy, kim jest ona, kim są jej przyjaciele, co kombinują te typy spod ciemnej gwiazdy, dlaczego bohaterka musiała się wyprowadzić, czy faktycznie miała jakiegoś męża, z jakiego powodu jej rzeczy rozsiane są po całej stolicy, skąd nagle jej pies, zapomniała o nim wcześniej? Jakim cudem dostają za darmo samochód, co się stało z tym gościem, co to go wywieźli ci jej przyjaciele, w co oni się wmieszali, co z tą kasą za meble, a Rzym? Pojadą do Rzymu? Przecież jak pojadą już nic się nie dowiemy...
Ukrywała przede mną prawdę. Zamierzałem zadać jej kilka szczegółowych pytań, ale powstrzymałem się. W końcu przyzwyczai się do mnie, z czasem nabierze zaufania i wszystko mi wyzna.
Zagadki i pytania mnożą się, ale nigdy nie zostają w zupełności wytłumaczone. A chłopak odkłada wytłumaczenia na później. Z ufnością młodego psiaka podąża za piękną dziewczyną, naiwnie wierząc, że jeszcze kilka dni i ona mu wszystko wyjaśni. Tak samo czytelnicy. Zawieszeni w oczekiwaniu na odpowiedzi, niezauważalnie dają się wprowadzić w piękne krzaki malin tajemniczości, ulotności, magicznej, ale i dusznej atmosfery kochanków złapanych w sidła skomplikowanej rzeczywistości.
Podobno świeżo po ogłoszeniu faktu, że Modiano został laureatem nagrody Nobla w dziedzinie literatury w poprzednim roku, sporo osób nie wiedziała, co z tym fantem zrobić, jak to ugryźć. Jedni frankofile i badacze literatury francuskiej zastanawiali się, czy było to do przewidzenia, inni z kolei, czy to w ogóle udany wybór. Większość była zaskoczona. Autor nigdy nie był specjalnie popularny poza granicami ojczystej Francji, choć wydawał się być ulubieńcem krytyków. Istnieje ponad dwadzieścia monografii poświęconych jego twórczości, nie wszystkie autorstwa Francuzów. Można by powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość. W latach osiemdziesiątych uprzedniego wieku, gdy mieszkał we Francji, Modiano był ponoć bardzo poważany. Niektórzy mówili nawet o swoistym fenomenie tego pisarza, jego książki utrzymywały się na listach bestsellerów. Dlaczego?
Niektórzy wskazują na zainteresowanie czasami okupacji i ruchu oporu czy jego wychodzeniem od popularnych powieściach kryminalnych, by przejść do czegoś głębszego i mniej zrozumiałego. W latach 50-60. po szaleństwach matematyczno-literackiej grupy OuLiPo wyłaniała się nouveau roman, antypowieść odrywająca się od tradycji długich, balzakowskich powieści realistycznych i skupiająca się na świecie zewnętrznym odbijającym się we wnętrzu bohatera. Modiano był jednym z autorów wliczanych w nurtu narracyjnego, który odbijał obu tych frakcji, przywracając zwykłą powieść do łask.
Jego styl jest prosty, pozbawiony stylistycznych fajerwerków. Jego bohaterowie są ledwo zarysowani, niewyraźni. Narratorem jest zazwyczaj mężczyzna odseparowany od rodziców, tęskniący za beztroskim czasem dzieciństwa, zakochany w eterycznej, umykającej mu dziewczynie, odwiedza też siedzibę francuskiego oddziału Gestapo, z którym być może ma coś wspólnego jest ojciec. Modiano unika jakichkolwiek odniesień do polityki prócz aluzji do czasów okupacji. Nie znajdziemy u niego wiele humoru, zamiast tego dostaniemy dużą dozę osobliwości, niedomówień, słownych labiryntów.
La rue Lauriston w Paryżu - siedziba Carlingue, nazywanego francuskim Gestapo, źródło
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że ojciec pisarza był włoskim Żydem ukrywającym się podczas wojny, choć jednocześnie znaleziono w jego biblioteczce antysemickie materiały i bardzo możliwe, że kolaborował z nazistami. Pisarz przemycał w swojej twórczości elementy swojego życia, próbując zrozumieć swoje pochodzenie poprzez przepisywanie własnej pamięci. Prawdopodobnie jak sam artysta, jego bohaterowie próbują odnaleźć spokój w teraźniejszości poprzez zmierzenie się z przeszłością. Nie zawsze jednak im się to udaje, często pobrzmiewając egzystencjalizmem i dojmującą melancholią.
Przy rue Raffet, pod numerem 14. Szczegóły topografii powodują u mnie osobliwe reakcje: zamiast przybliżać wspomnienia, wywołują dojmujące uczucie zerwanych więzi i pustki.
Oczywiście znaleźli się również krytycy, którym przeszkadza powtarzalność motywów Modiano, jednak badacze literatury uwielbiają doszukiwać się nowych spojrzeń na ten sam temat. Mnie osobiście nie do końca przypadł do gustu suchy, jałowy styl pisarza, bezsensowność nieustannych tułaczek po Paryżu i gromadzących się pytań bez odpowiedzi. Warto jednak dać mu szansę i podążyć za cyrkiem z zagadkami. Kto wie, co czeka w kolejnych utworach?
Nie ukrywam, że nie przepadam za takimi powieściami. Nie urzekły mnie historie wpisywane w nouveau roman, nie umiem zachwycić się fabułą składającą się z takich onirycznych, dziwnych wędrówek po mieście, niewyjaśnionych romansów i uporczywego powracania do pewnych elementów i szczegółów. Czytając twoją recenzję, nabrałam przekonania, że twórczość Modiano nie jest dla mnie i chyba jeszcze długo nie zdecyduję się sięgnąć po jego książki.
OdpowiedzUsuńDość ciekawy rozdźwięk między tytułem a fabułą. No i ciekawe elementy autobiograficzne. Ale czy sięgnę - nie wiem. Przypuszczam, że to żadna szybka lekturka :)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać tę książkę, ale przyznam szczerze nie mam szczęścia do Noblistów. Na przykład z książką Alice Munro pod tytułem Jawne Tajemnice meczyłam się tydzień i ciężko było mi je skończyć.
OdpowiedzUsuńTrochę boję się narracji tej książki, nie wiem czy w tej chwili odpowiednio ją odbiorę. Ale na pewno warto poznać kolejnego noblistę.
OdpowiedzUsuńDla mnie ten Nobel to ciągle jest zagadka.
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś poznać twórczość tego noblisty, gdyż dzięki tej nagrodzie sięgnęłam po książki innej noblistki, czyli A. Munro i się w nich zakochałam :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie znam twórczości tego noblisty. Jeśli jednak będę miała okazję, to zajrzę.
OdpowiedzUsuńOj, to prawda:)
OdpowiedzUsuńPolecam, na pewno warto choc do jednej jego ksiazki zajrzec i sprawdzic, czy pasuje. Ja jeszcze sie w Munro nie zakochalam, ale na pewno bardzo mi sie podoba jej styl:)
OdpowiedzUsuńNarracji nie trzeba sie bac, a warto sprobowac zwlaszcza, ze ta ksiazeczka jest bardzo cienka:)
OdpowiedzUsuńMysle, ze po zastanowieniu sie jednak tytul pasuje - w koncu w zyciu bohatera dzialy sie przez jakis czas cuda i cyrki.
OdpowiedzUsuńNie chcialam osiagnac takiego efektu. Na pewno warto sprobowac mimo wszystko:)
OdpowiedzUsuńNie zarzekam się, że nigdy po książkę nie sięgnę, bo z czasem gust się zmienia, ale na razie raczej nie.
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawie ze względu na tę narrację. Mogłoby mi się to spodobać, tak myślę.
OdpowiedzUsuńI też ostatnio czytałam Munro ("Taniec szczęśliwych cieni"), i było to spotkanie z naprawdę wielką literaturą.
Z francuskich noblistów w dziedzinie literatury czytałam jakiś czas temu jedną książkę Le Clezio ("Powracający głód") i chociaż tuż po lekturze się na to nie zanosiło, to zapadła mi w pamięć i teraz jakoś mocniej ją doceniam. Ciekawa jestem czy proza Mondiano by mi się spodobała - mam pewne wątpliwości, ale dopóki nie spróbuję to się nie dowiem :)
OdpowiedzUsuń