Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

sobota, 23 maja 2015

O powiekach między nogami i cnocie, co przypałem była


Na szczycie
K.N. Haner


Bawiąc na Warszawskich Targach Książki wygrałam cztery pozycje na loterii organizowanej przez blogerki prowadzące Książkowe "kocha, nie kocha" oraz Książkowe wyliczanki i sponsorowanej przez kilka wydawnictw, firm i autorów. Regulamin loterii zakłada, że każdy z otrzymanych egzemplarzy przeczytam i zrecenzuję w ciągu miesiąca. Na pierwszy ogień poszła osiemsetstronicowa księga zachęcająca opowieścią o striptizerce, w której zakochuje się przystojny menadżer zespołu rockowego, powieść "pełna erotycznych niespodzianek i romantycznej miłości". Bring it on, jak się ma literatura kobieca po Greyu?

Chyba dostała czkawki, wpadła na szklany stolik, pocięła sobie łydki, dostała krwotoku, połamała sobie kończyny, została pobita, porwana, głodzona i przetrzymywana za długo w piwnicy.

Przez pierwsze sto stron książki bawiłam się wyśmienicie, na zamianę wyrywając sobie włosy z głowy, zgrzytając zębami, zastanawiając nad tajnikami kobiecej fizjologii, turlając po podłodze i śmiejąc histerycznie. Główna bohaterka, Rebeka Staton, to tancerka go-go, jej specjalność to taniec erotyczny na rurze. Pewnego dnia w klubie pojawia się Sedrick Mills (dlaczego spolszczone "S", ale na końcu angielskie "ck"?), überprzystojny mężczyzna o szmaragdowych oczach (soczewki?), milioner (oczywiście), który zakochuje się w tancerce od pierwszego wejrzenia i z miejsca (po kilkuset stronach dowiadujemy się, że jednak najpierw poszedł sobie trzy razy ulżyć - fuj) proponuje jej roczny kontrakt. Błaga, by zgodziła się na jego warunki i wyjechała z jego zespołem Sweet Bad Sinful (tak, to wytatuowane mroczne przystojniaki) na trasę koncertową jako członek zespołu (jakim cudem jedyna tancerka megapopularnego zespołu ma być jego członkiem, będzie śpiewać chórki?). Rebeka zgadza się, choć z oporami, i tak zawiązuje się fabuła. Co do całej reszty, oceńcie sami:

s. 7 Najlepszy przyjaciel bohaterki, Trey, jest gejem (oczywiście), co załapałam po trzeciej linijce pierwszej strony. Oprócz tego już nie lubię i Rebeki, i Treya, bo są niegrzeczni dla przechodniów, bezmyślni i wulgarni.

s. 8 Trey proponuje konsumpcję pudła lodów. Rebeka komentuje: "Perspektywa lodów, które wejdą mi w tyłek, nie jest obiecująca". Też nie podobałoby mi się, gdyby rożki same wchodziłyby mi tam, gdzie nie powinny. Następnie czas na imprezę, więc Trey "w ciągu pięciu minut zadzwonił do jakiegoś miliona osób". Szybki chłopak.

s. 11 Zabawa się rozkręca. "Idź - pchnęłam go w stronę baru i już po minucie Trey całował tego małego chłopca, intensywnie obmacując mu tyłek. Świetnie! Nie zostało mi już nic innego, jak się nawalić". Czytelnik chyba też, wyobrażając sobie naprawdę szybkiego geja-pedofila w akcji. Kilka linijek dalej znieczulenie zmysłów czytającego jest absolutnie konieczne, by czytać dalej. Mianowicie dziewczyna stwierdza, że nie ma pieniędzy i toruje sobie drogę do męskiej ubikacji, by prosić przyjaciela o kasę. Przy okazji przygląda się przez szparę radosnej kopulacji. Tak, "Trey nawet nie wyszedł z tyłka tego kolesia".

s. 15 Okazuje się, że takie widoki są dość powszechne również w mieszkaniu przyjaciół. Rebeka wraca z pracy i znów ucina sobie pogawędkę z Treyem podczas gdy ten obściskuje się miłośnie na kanapie z innym kolesiem. A jakie sobie komplementy sobie prawią! "Ładny tyłek - krzyknął facet Treya, przyłapując mnie w korytarzu. - Ładny... penis - odpowiedziałam". No ładnie.

s. 17 Alarm! Mary Sue! Powtarzam! Alarm! Mary Sue! Trey "nigdy nie ukrywał, że mimo jego odmiennej orientacji, chętnie by mnie porządnie przeleciał".

s. 19 Bohaterka tańczy w stroju seksownego aniołka, a na horyzoncie pojawia się Sedrick. Wraz z nim pojawia się też fraza, która pojawiać się będzie w tej książce z częstotliwością strzałów z karabinu maszynowego, mianowicie" moja cipka zapulsowała". O święty Barnabo.

s. 20 Rebeka próbuje być seksowna podczas tańca, ale używane przez autorkę słownictwo niszczy skutecznie cały zamysł. "To musi wyglądać profesjonalnie, dlatego padłam na czworaka i przeczołgała się w najbardziej zmysłowy sposób, w jaki potrafię".

s. 21 Była praca, nie ma pracy. Bohaterka zostaje zwolniona, bo "od jakiegoś czasu jesteś jakaś dziwna". Smuteczek, trzeba było nie być dziwnym.

s. 23 Alarm! Mary Sue! Dziewczyna ma kompleksy związane ze swoim wyglądem, bo jest niska i ma kobiece krągłości, choć na jej widok każdy facet w książce ma ochotę rozpinać rozporek. Dodatkowo zauważam, że czasem polskim literkom brakuje ogonków, niektóre literki zostały w ogóle zjedzone i na dodatek momentami muszę dopisywać lub skreślać przecinki. Hm, dziwne, na początku książki podano korektora. Patrzcie, wydaje się, że nie ruszył palcem.

s. 24 Pięknie, kompleks Greya. Rebekę przechodzą prądy, gdy tylko ją koleś dotknie i jęczy, gdy przesunie dłonią po jej ramieniu. Pomału zaczynam już mieć dość tych ciągłych infantylnych wykrzyknień "O rany!" i "O Boże" i "Cholera!".

s. 26 Sedrick uciekł sprzed ołtarza, żeby prosić Rebekę o prywatny taniec. To się nazywa miłość! Ja bym takiego faceta nie chciała, bo równie dobrze mógłby kawał powtórzyć i mnie zwiać.

s. 28 Pan menadżer to tak naprawdę Grey. Zmusza Rebekę do jedzenia. Oprócz tego na scenę wchodzą chłopaki z zespołu, "faceci z mokrych snów wszystkich nastolatek i gospodyń domowych". Serio, to już nawet gospodynie domowe podniecają się wytatuowanymi, chmurnymi pięknisiami?

s. 29 Namawiają ją, by dołączyła jako tancerka podczas trasy. Popisują się swoimi umiejętnościami przekonywania opowiadając o tym, że poprzednia dziewczyna "uciekła z krzykiem po tygodniu prób", bo "dostała jakiegoś zapalenia od nadmiaru penisów w cipce". Ummm. Dlaczego ja to czytam. Czy autorka nie zna innego słowa, jak na przykład wagina?

s. 30 Wymyśliłam drinking game. Można pić za każdym razem, gdy bohaterka piszczy albo krzyczy "Rany!". Szybkie znieczulenie, szczególnie, że nadchodzi "dreszcz, który dotarł aż między moje uda. Jezu!" Bo Sedrick objął ją ramieniem, żeby nie było. A przy pożegnaniu z zespołem Rebeka nie wie, czy nie zaliczyła przypadkiem dwóch pocałunków francuskich, tak ją obracali i macali przy ściskaniu. Może ona wielu rzeczy w życiu nie zauważyła?

s. 31 Rebeka mówi, że nie wybiera się nigdzie przez przyjaciela. Okazuje się, że Trey studiuje edycję dźwięku. Cóż za zbieg okoliczności! Może jechać z nimi!

s. 35 Romantyczna scena, w której bohaterka szuka ukrytych pod łóżkiem słodyczy, by ugościć amanta. Amant postanawia szukać razem z nią, zamiast kontynuować transową operację gapienia się na wypiętą tylną część ciała Rebeki, kuca razem z nią i widzi... "mnóstwo kurzu, resztek jedzenia, moje majtki!" Po kilkunastu stronach dziewczyna na prośbę Sedricka zakłada te majtki. Bez prania. Higiena bardzo.

s. 41 "Kilka chwil z tym facetem a ja mam ochotę na seksualne zabawy?" A ja mam ochotę dopisać tu przecinek.

s. 42 Zaraz zejdę. Trey łaskocze Rebekę tak mocno, że ta nie utrzymuje moczu. Okazuje się, że to już nie pierwszy raz, więc nie ma się co krępować. Oprócz tego przyjaciele śpią w jednym łóżku. Często.

s. 44 Znalazłam motto tego całego dzieła! "Sam mówiłeś, że moja cnota to już lekki przypał." Rebeka ma 21 lat i choć pracowała w klubie dla dorosłych, nigdy jeszcze nic. Umm, nie, cnota to nie przypał.

s. 45 Och nie, Trey się obawia, że Sedrick jest na pewno zbyt hojnie obdarzony i rozerwie Rebekę podczas pierwszego razu. Tak, niech opowiada jej więcej takich historyjek. Biedna dziewczyna.

s. 47 Rebeka nigdy nie piła szampana!


s. 49 Rebeka podziwia dom Sedricka. "Wszystko jest takie duże i jasne. Czy on ma jakiś kompleks?" Tak, chciałby być duży i jasny, a jest małym Murzyniątkiem.

s. 52 Bohaterka studiowała, była najlepsza w grupie i miała stypendium, ale za małe, więc musiała zrezygnować z edukacji i iść tańczyć na rurze. Tak prawdziwe, że aż smutne. Gdyby była mądra, to by sobie znalazła sponsora, skoro ma takie ciągoty.

s. 54 Sedrick byłby dobrym sponsorem, w sam raz dla Rebeki. Ma rurę w sypialni. Może gdy nikt nie patrzy przebiera się w gorset i wywija szpagaty pół metra nad podłogą?

s. 57 ALAARM! Orgazmy jak za skinieniem magicznej różdżki, jeden za drugim! Nie mówiąc już o seksownej składni w tej oto perełce: "Zacisnęłam powieki podobnie, jak moja cipka". Tak, okazuje się, że Rebeka jest z innej planety i ma dodatkową parę oczu między nogami! Może to dlatego autorka twierdzi, że Rebeka ma tam "płatki"? W sensie, oprócz oczu ma też rabatkę z bratkami.

s. 64 Nasza urocza kosmitka, która nie może pochwalić się stałym, dobrze zarysowanym charakterem, ucieka od Sedricka w ostatniej chwili, by stracić dziewictwo z Treyem. Chyba dobrze, bo chłopak ma cudowne ręce: "gdy kciukiem dotknął mojej łechtaczki, zaczęłam szczytować". Drugi orgazm następuje dwie linijki niżej. Cały stosunek kończy się tekstem, który wyciska łzy wzruszenia z moich oczu: Trey wydaje z siebie" ryk pragnienia i czegoś, czego nie potrafię opisać. Po tym urwał mi się film." Tak, Rebeka zemdlała.

s. 66 Nie napisałam o tym wcześniej, ale powieść jest tak naturalistyczna, że Zola mógłby się schować. Ciągle krew, wymiociny i sperma. "Cała kanapa jest we krwi" po tym pierwszym razie. Stwierdzają, że nie ma co jej czyścić, bo i tak się wyprowadzają. Mimo to nie wiadomo, czy Rebeka wciąż jest dziewicą, cóż za zwrot akcji! Trey wyznaje, że wszedł w nią "tylko troszkę". Tak zaczyna się niezwykle intrygująca fizjologicznie i psychologicznie historia dziewczyny, która cztery razy przeżywała pierwszy raz nie poddając się jednocześnie zabiegowi odtworzenia błony dziewiczej. To pewnie dlatego, że między nogami ma oczy i płatki.

s. 74 "Te dziewictwo padło ci na mózg!" Pisownia oryginalna. Te książka mnie dobija.

s. 78 Sweet Bad Sinful nigdy nie mają prób, za to non stop uprawiają dziki seks z fankami. Co wiecej, Rebeka dalej krwawi, choć nie ma okresu.

s. 85 Rebeka przeżywa drugi pierwszy raz z Sedrickiem. Wyczuwam, że ten fragment jest żywcem wzięty z Greya, tylko nie ma w nim nic o pralce na wysokich obrotach: "rozpadłam się pod nim na kawałki w intensywnej ekstazie". Po raz kolejny zastanawiam się nad tym, czy autorka zna w ogóle fizjologię ludzką, gdy czytam o "gorącej lawie jego spermy". Poparzy się dziewczyna, powinna wybrać mniej gorącego faceta.

s. 91 Rebeka dalej krwawi, coraz bardziej. "Krew leciała mi ciurkiem po nogach jak z zarzynanego zwierzęcia". Co się dzieje? Na wszystkie tomy anatomii Bochenka, dlaczego?

s. 93 Bohaterka wylądowała w szpitalu z krwotokiem. Zamiast wyjaśnić, czy to jakaś choroba, czy po prostu autorka nie żartowała z opisem imponujących rozmiarów organów Treya i Sedricka, lekarz informuje pacjentkę, że musieli przerwać całą błonę operacyjnie. Chyba miała tam mur z cegieł i mocno się trzymał. W dodatku liczą sobie za jej pobyt śmiesznie małe pieniądze jak na amrykański szpital.

s. 100 Sedrick zna Rebekę cztery dni i już się jej oświadcza, a ona się zgadza. Stary dobry Disney pełną gębą.

s. 101 Trey wyznaje, że sam by wziął za żonę swoją przyjaciółkę, "gdyby nie mój pociąg do penisów". Ruszyła maszyna na szynach...

s. 103 Rebeka wyznaje, że "studiowała grę na pianinie" zaraz po tym, jak siada przy fortepianie i gra Bacha prosto z serca, gdy proszą ją o coś wesołego. Tak głębokiej, skomplikowanej, rozrywanej emocjami postaci dawno nie widziałam.

s. 107 Bohaterka dostaje od lubego pierścionek. "No, cholera, piękny! Pewnie kosztował z milion dolarów!"


s. 109 Cóż, chłopcy z Sweet Bad Sinful nie potrafią w angielski. Jedna z ich piosenek brzmi "Nothing last forever". Inni twórcy, którzy wpadli na taki sam tytuł, dodawali do czasownika "-s". Gramatyka taka trudna.

s. 121 Dotarłam do kolejnego motta tej książki, mianowicie: "jej widok powoduje niekontrolowany wzwód". Alarm! Mary Sue!


Myślę, że wystarczy cytatów, bo jesteśmy dopiero w 1/8 powieści, a widzicie, że co parę stron pojawiają się takie kwiatki, że naprawdę uwierzę w teorię o rabatce. Opowiadałam wszystkim znajomym o tym wspaniałym dziele, dzieląc się czytanymi na głos fragmentami ku uciesze połowy biura, aż pod koniec tygodnia podchodzili do mnie ludzie pytając, co słychać w mojej perwersyjnej książce. Innymi słowy nie był to czas zmarnowany, bo dostarczył niesamowitej uciechy nie tylko mnie, ale wielu moim znajomym. A teraz uraczę was małym streszczeniem reszty fabuły, która jest bezkonkurencyjną telenowelą.

Rebeka w ciągu tych ośmiuset stron między innymi jest w związku z dwoma facetami na raz, w między czasie wielokrotnie uciekając przed awansami innych mężczyzn. Prawie za każdym razem, gdy ktoś ją próbuje zgwałcić, dziewczyna robi sobie krzywdę. A to rozbija sobą szklany stolik i zakładają jej trzydzieści szwów na nogach, a to prawie wpada pod samochód. W dodatku nieustannie wymiotuje. Nigdy nie udaje jej się zatańczyć na koncercie, po ciągle robi sobie krzywdę. Co więcej, Sedrick ponoć lubi, gdy jego dziewczynę posuwają inni mężczyźni, ale tylko za jego zgodą i najlepiej nich wszystko nagrywają. Rebeka miota się i nie wie, czy to jej odpowiada. Jej luby stwierdza, że skoro jego dziewczyna nie chce, to... nie, nie zaakceptuje tego. Zapyta, czy nie była molestowana w dzieciństwie! I okaże się, że miał rację!

Z czasem dowiadujemy się, że Rebeka tak naprawdę jest w ciąży, bo to, że była w szpitalu i usuwano jej błonę, nie znaczy jednak, że dali jej jakiś środek antykoncepcyjny. Dziewczyna nie wie, czy powiedzieć o tym Sedrickowi i czy on będzie chciał dziecko, więc ucieka z hotelu w samym prześcieradle. Taksówkarz stwierdza, że ululana podróżą, zagubiona pasażerka jest tak słodka, że trzeba się nią zaopiekować, więc zabiera ją do domu, do swojej żony i syna. Rebeka jest mocno skonfundowana, próbuje zejść ze schodów, ale dostaje skurczu (porodowego?) i spada ze schodów. Łamie sobie przy okazji kilka kości i kończynę, traci dziecko. W szpitalu wyjaśniają, że i tak by nie przeżyło, bo to była ciąża pozamaciczna. Zamiast zająć się wreszcie tym osobliwym przypadkiem, o którym można by pewnie referaty na konferencjach medycznych wygłaszać, uspokajają dziewczynę, że jest młoda i jeszcze będzie miała dzieci. Pełen profesjonalizm.

Najlepsza akcja rozgrywa się wtedy, gdy Rebeka postanawia wraz ze swoją koleżanką po fachu, Jenną, wykraść trzyletnią córkę tejże koleżanki z łap agresywnego ojca dziecka. Koleś jest policjantem i uważa, że jest ponad prawem. Dziewczyny wkradają się do domu Jenny, ale tam już czeka znajomy policjanta, który bierze Rebekę za dominę, z którą miał harcować w piwnicy domostwa kolegi. Rebeka wchodzi w rolę, wiąże faceta, zabiera dziecko i ucieka. Po kilkudziesięciu stronach Scott, niebezpieczny policjant, urządza strzelaninę w domu Millsów, a potem porywa Rebekę, by jej pokazać, gdzie raki zimują. Po kilku tygodniach przetrzymywania w piwnicy, torturowania i innych przyjemności, dziewczynę udaje się uratować, ale traci pamięć ostatnich kilku miesięcy. Czyli nie pamięta, kim jest Sedrick. Dzięki czemu możemy przeczytać na następnych kilkudziesięciu stronach streszczenie dotychczasowej fabuły, a następnie opis ponownego zakochiwania się Rebeki w Sedricku i ponownego pierwszego razu, bo przecież dziewczyna nie pamięta poprzednich kilku pierwszych razy.

Rzecz jasna zakończenie jest do bólu oczywiste, a te osiemset stron drewnianych dialogów, tragicznych tekstów, piśnięć, wzdechów, orgazmów, wymiotów, ran, kłótni i innych przyjemności wydaje się w dużej mierze zbędne. Powieść się niesamowicie nuży, fabuła wywołuje chęć bicia głową w ścianę, dziecinne postacie swoją popędliwością, rozwiązłością i szybkością wydawania pieniędzy udają, że mają jakiś charakter, wreszcie interpunkcja, składnia i styl powalają na kolana. Sceny erotyczne są zbyt krótkie i nieprawdopodobne, a często wręcz śmieszne. Nawet okładka jest wykonana z tak słabego materiału, że po lekkim przejechaniu paznokciem zdziera się lakier, a po tygodniu noszenia w torebce wygląda jak wyciągnięta psu z gardła. Nie jest to książka, za którą komukolwiek kazałabym płacić 44 złote, jak proponuje okładka.

Historii jednak nie koniec. Choć autorka zakrywa się pseudonimem i osadza fabułę w Stanach, jest Polką, ma na imię Kasia i pochodzi z Mazowsza. Jest dyslektyczką, jej znajomość języka polskiego na poziomie pisemnym można podziwiać tutaj, szkoła to w ogóle drażliwy temat, jak można poczytać w tym wywiadzie. Martyna z Książkowe "kocha, nie kocha" pisze:

"Powieść tę wiele osób uzna za niesmaczną, niewartościową i wulgarną. Mam jednak przeczucie, że powodem nie będzie wcale treść tej książki, odważne sceny intymne oraz otwartość i szczegółowość w opisach seksu. Wydaje mi się, że większość (ewentualnych) hejterów będzie brała się po prostu z poczucia wstydu i zahukania, jeśli chodzi o temat seksu."

Całym sercem podpisuję się pod wulgarnością i małą wartością powieści, powodem jednak nie jest zahukanie czy wstyd jeśli chodzi o seks. Moi znajomi z pracy odwracali się w kuchni z dziwnymi minami, gdy przy stoliku z koleżanką otwarcie krytykowałam tę powieść, wytykając nieścisłości, głupotę i brak znajomości podstawowej fizjologii kobiet. Odważne sceny erotyczne może pisać każdy, ale dobre powieści erotyczne już nie.

Ostatnia rzecz, o której chciałam napisać, to samo wydawnictwo Novae Res. Instytucja wydaje powieści przez tzw. self-publishing (modne ostatnio słowo), czyli jeśli zaproponujesz im wydanie powieści, oni podyktują swoją cenę i wydadzą, pod warunkiem, że zapłacisz. Świetne dziennikarskie śledztwo w sprawie jakości publikowanych tworów przeprowadził Paweł Pollak. Wiemy w takim razie, dlaczego książka w ogóle została wydana, po prostu autorka miała kilka tysięcy na zbyciu. Co w takim razie z redakcją i błędami, o których pisałam wcześniej? Ponoć to nie najgorsze wypadki przy pracy, jakie się zdarzały. W zeszłym roku wydawnictwo zastraszyło blogerkę, która zrecenzowała jedną z ich książek, by usunęła wpis, w którym wytykała poważne błędy ortograficzne zachowane w powieści. Cała sprawa jest śmieszna, a więcej o tym można dowiedzieć się na Zombie Samurai i u Pawła Pollaka. Ja zastraszyć się nie dam, bo wiem, że nie popełniam żadnego przestępstwa. To wydawnictwo wprowadza w błąd początkujących autorów, pisząc na swojej stronie internetowej, że "twoje dzieło zostanie profesjonalnie opracowane od strony edytorskiej". Dziękuję za uwagę i pozdrawiam.

21 komentarzy:

  1. Sweet bad sinful? Jaki szanujący się (albo właśnie nie szanujący się, skoro śpią z kim popadnie) mroczny zespół zgodziłby się na taką nazwę?
    Reszty już nawet nie skomentuję... podziwiam tylko Twoją wytrwałość. I właściwie trochę współczuję, że musiałaś przeczytać do końca taką książkę;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mocna, ale rzetelna recenzja! Trochę się musiałaś namęczyć czytając tę książkę, ale recenzja wyszła świetna. Podobały mi się te cytaty i komentarze do nich oraz twoja opinia a propos literatury kobiecej po Grey'u :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mocna recenzja! Od samego początku, jak tylko usłyszałam o tej książce, wiedziałam że nie może być dobra. Teraz tym bardziej wiem że jej nie przeczytam. Po pierwsze nie przepadam za tego typu książkami, a po drugie przeraża mnie objętość. Wiem że bym się tylko męczyła podczas czytania, zwłaszcza że treść książki nie wnosi nic nowego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ty dałaś radę przeczytać tę cudowną powieść? Gratuluję samozaparcia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Eh nie tak dawno sama nacięłam się na książkę, którą autorka sama sobie wydała... Przebrnęłam przez nią tylko dlatego, że miała sto stron, więc ból się szybko skończył, ale osiemset??? Podziwiam Cię. Nie wiem, czy ja bym dała radę

    OdpowiedzUsuń
  6. Radosław Kowalski24 maja 2015 02:20

    Bardzo dobrze napisana recenzja. Pomijając cytaty, rzecz jasna :) Ciesze się, że nigdy nie czytałem tej książki i nie będe musiał tego robic :)

    OdpowiedzUsuń
  7. mnie zachęciłaś, muszę to przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawno już się tak nie uśmiałam czytając recenzję jakiejś książki ;) Świetnie to zrobiłaś i świetnie mnie przed nią przestrzegłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wygrałaś. Teraz wszyscy czytają Michalak i analizują jej "warsztat", ale to się nawet nie umywa to poświęcenia, które na siebie wzięłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż, nie mam siły komentować nazwy zespołu;p Dzięki, ważne, że dostarczyłam niemałej rozrywki znajomym i czytającym tę notkę, w tym samej autorce:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, ależ wnosi! Pomysł z powiekami w kroczu jest całkowicie oryginalny!

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam olbrzymie pokłady cierpliwości, ale wspomagałam się komentarzami na prawo i lewo, praktycznie żyłam tą książką przez tydzień;p

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam właśnie. Jak do mnie przyjedziesz, to Ci pokażę mój pokreślony egzemplarz "Szczytów";>

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję, jednak wydaje mi się, że bez cytatów byłaby zdecydowanie słaba, bez nich nie byłaby w stanie oddać siły wyrazu tej powieści:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo mi miło *gnie się w ukłonach*

    OdpowiedzUsuń
  16. Ha ha ha! Też mam ochotę na Michalak i jej "Czarnego Księcia", ale zrobię sobie przerwę z takimi książkami, zwłaszcza że przede mną czwarta część "Rywalek", którą wepchnęli mi na tej samej loterii;p

    OdpowiedzUsuń
  17. Radosław Kowalski30 maja 2015 00:07

    Całkowicie Cię rozumiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Właśnie widzę.Jak mnie książka drażni, to zarzucam czytanie. Cierpliwości mi zdecydowanie brak :)

    OdpowiedzUsuń