Księgarnia i klub Czuły Barbarzyńca
Kraków, ul. Brzozowa 15
Na krakowskim Kazimierzu nie tak dawno temu zagościł Czuły Barbarzyńca. Tak dokładnie, krakowski oddział warszawskiej franczyzy przeniósł się z okolic Wawelu, tuż przy Wiśle, na spokojną i urokliwą ulicę Brzozową. Przeszklone, eleganckie drzwi i wystawiony modnie stoliczek i dwa krzesła zachęcają do zagłębienia się w meandry długiego, pełnego niespodzianek wnętrza. Na dzień dobry wita nas wielki, czerwony neon ze stylowym napisem, naprzeciwko imponująco wysokie, smakowite regały pełne książek. Nie byle jakich książek; pyszni się tam przede wszystkim współczesna klasyka, kanon XX wieku, nobliści i laureaci nagrody Nike, same najlepsze kąski. Jak tylko Barbarzyńca otworzył swe podwoje na Kazimierzu, wpadłam przelotnie i kupiłam z tej okazji (może sobie przypominacie) zeszłorocznego noblistę, Patricka Modiano. Przejechał cyrk recenzowałam niecały rok temu.
Tym razem wpadłam na dłużą sesję zdjęciową i imbryczek jaśminowej herbaty z przyjaciółką. Zagadnąwszy barmana, czy mogę porobić trochę zdjęć do pierwszego wpisu otwierającego mój cykl o miejscach, gdzie można kupić książkę, a potem sobie usiąść i poczytać przy kawie, odpowiedź zbiła mnie z tropu.
- A napiszesz też klepsydrę?
Zamrugałam, kompletnie nie rozumiejąc, co ten brodacz do mnie mówi. Drugą książką, jaką tu kupiłam, były Sklepy cynamonowe dla znajomego Anglika na pożegnanie, a nie Sanatorium pod klepsydrą, przemknęło mi przez myśl.
- Bo zamykamy. Jeszcze miesiąc, a może jeszcze do końca roku, a potem nas tu nie będzie.
Tego się nie spodziewałam. Wydawało mi się, że Czuły... sobie nieźle radzi. Organizowali mnóstwo wydarzeń, puszczali filmy, chyba nawet latem otworzyli ogródek, w okolicy było sporo plakatów ogłaszających zniżki. Ogólnie się działo. Co prawda sama nie zaglądałam tam tak często, jakbym chciała (ech, zapracowany żywot korposzczurka), ale miałam nadzieję, że jeszcze mi się uda nie raz zajrzeć. A tu nagle taka wiadomość?
Tak czy siak, miejsce zasługuje na wpis, choćby nawet na koniec działalności. Ma duszę, ma pomysł i styl.
Czuły Barbarzyńca swoją nazwę zyskał na cześć powieści Bohumila Hrabala o tym samym tytule. Twórcy warszawskiej księgarni, oddziału krakowskiego i księgarni internetowej, a także wydawcy jako Czuły Barbarzyńca Press, podkreślają silną inspirację autorem, a przede wszystkim jego "opowieścią o sile przyjaźni i twórczym eksperymentowaniu". Dlatego cały zeszły rok spędzili na świętowaniu i celebrowaniu tego czeskiego autora. Oprócz wydawania kolejnych dzieł autora, w zeszłym roku opublikowali też przewodnik turystyczny Praga z Hrabalem w opracowaniu Tomáša Mazala.
Sama miejscówka na Kazimierzu kusi też przeróżnymi zabawnymi książkami dla dzieci, kolorowymi, zachecającymi pozycjami dla młodzieży i dorosłych, solidnymi albumami i wyborem wszelakich zabawnych gadżetów, miniaturowych laleczek przedstawiających wybitnych autorów i artystów, malutkich garczuszków z Muminkami, koszulek, toreb i sama nie wiem, czego jeszcze. Do wyboru, do koloru. Na ścianach zaś wiszą znane gęby i dowcipne, choć nie zawsze pełne polotu rysunki w antyramach. Z jednej strony surowość i postmodernizm, z drugiej pewna doza przytulności i uroku.
Gdy tak siedziałyśmy nad herbatą przy ministoliczku, mijali nas ludzie zbierający się na czytanie Wenus w futrze. Okazało się, że byli tam też znajomi, do tego zastęp znajomych znajomych. Za barem powiem znajduje się jeszcze jedna sala, w której organizowane są wszystkie większe eventy.
Nie chcę pisać Barbarzyńcy klepsydry. Nie chcę, żeby znikał z mapy Krakowa. To kreatywne, ciekawe miejsce pełne humoru i specyficznego nastroju. Mam nadzieję, że przetrwa jeszcze trochę dłużej i rewelacje barmana okażą się nietrafne. Może jeszcze coś się zmieni. Trzymam kciuki.
A Wy gdzie najchętniej chodzicie kupować książki?
0 komentarze:
Prześlij komentarz