Wszechświat kontra Alex Woods
Gavin Extence
Wydawnictwo Literackie, 2014
Jak już wspominałam, książkę dopadłam na Komiksowej Warszawie. Czytać zaczęłam w pociągu relacji Warszawa-Kraków, upchnięta z trudem między torby, walizki, plecaki, siedzenia i ludzi. Siedząc skulona na podłodze, wytłumiając karygodne warunki podróży muzyką Sigur Ros, Four Tet i Yo La Tengo, śledziłam w napięciu bezpośrednią, inteligentną relację siedemnastolatka, który zaciska ręce na kierownicy, próbując pokonać atak padaczki. Do okna samochodu puka policjant. W samochodzie znajduje się mały woreczek z marihuaną i urna z ludzkimi prochami. Zacina nieprzyjemny deszcz. Policjant rozkazuje chłopakowi wyjść z pojazdu. Kierowca tłumaczy, że nie może się ruszyć.
Policjant ma to gdzieś. Chłopak jest najbardziej poszukiwanym nastolatkiem na Wyspach Brytyjskich.
Autor w półminutowym filmiku reklamującym książkę
zachwyca akcentem z Lincolnshire i nerwowym uniesieniem prawej strony ust.
Brytyjski przebój ubiegłego roku zawitał u nas już w pierwszej połowie 2014. Debiut Gavina Extence'a zgarnął nagrodę Waterstones 11. Okładka jest tak magnetyczna, że trudno przestać się przyglądać, nie można się napatrzeć na tę soczystą zieleń trawy. Tylni blurb głosem Jaspera Fforde (autora m.in. bajecznie zabawnej książki o detektywach literackich The Jane Affair o porwaniu Jane Eyre) obiecuje, że będzie to naprawdę dobra rzecz.
I faktycznie, to nie są puste słowa.
Alex Woods byłby kolejnym niewyróżniającym się niczym outsiderem, wychowywanym przez ekscentryczną matkę-tarocistkę chłopakiem o dużej wrażliwości, gdyby nie to, że w wieku dziesięciu lat doświadcza bliskiego spotkania z meteorytem. Sporej wielkości kamulec, któremu udało się przeżyć starcie z ziemską atmosferą, przebił dach łazienki i uderzył Alexa w głowę. Chłopak przeleżał dwa tygodnie w śpiączce. Media jeszcze długo nie mogły zapomnieć o tym intrygującym wypadku.
Z czasem okazuje się, że uderzenie pozostawiło trwały ślad na Aleksie. Po dłuższym czasie pojawiają się pierwsze objawy padaczki.
Tymczasem chłopak ukrywa się w świecie książek, czyta o astronomii, zgłębia tajniki neurologii, zaczytuje się w powieściach. Alex jest mądry, bystry i na swój sposób bardzo przenikliwy, podobnie jak mały John z About a boy Nicka Hornby'ego, którym pisałam już wcześniej. Problemem tak naprawdę okazuje się moment, gdy biedak musi wrócić do szkoły. Do wielkiego zoo, gdzie małpoludy mają go za dziwaka i tylko dlatego mają ochotę uprzykrzać życie na każdym kroku.
Wtedy właśnie poznaje pana Petersona, dość osobliwego Amerykanina w podeszłym wieku, który mieszka sam, popala trawkę, chodzi o lasce i ogólnie jest mało przyjemnym sąsiadem. Z początku niechętni sobie, z czasem pojawia się między nimi nić przyjaźni, która staje się coraz bardziej i bardziej potężna.
Kiedy nić jest już grubą liną, okazuje się, że pan Peterson potrzebuje pomocy, zrozumienia i porozumienia. To wszystko znajduje w Aleksie, który lojalnie nie opuszcza starszego człowieka aż do samego końca.
Jeszcze trochę autora. O bohaterach.
Wszechświat kontra Alex Woods porusza wiele ważnych kwestii. Czy media mają prawo grzebać w cudzym życiu? Czym jest moralność osobista wobec moralności większości? Czym jest prawdziwa mądrość człowieka? Nauka czy wiara? Czym jest przyjaźń, miłość, śmierć? Jak choroba wpływa na człowieka? Jak kształtuje się wartościowy człowiek? Jak walczyć ze słabościami? Czym jest życie i czy i kiedy można je zakończyć z własnej woli?
Chyba najbardziej kontrowersyjnym tematem jest właśnie eutanazja, choć dla mnie a książka jest prawdziwą kopalnią zdroworozsądkowej mądrości i wspaniałym pokazem wyborów wolnego, inteligentnego i wrażliwego człowieka.
Dodatkowym smaczkiem była cała masa odniesień literackich, które zdrowo kopnęły mnie w tyłek motywacją do zmierzenia się wreszcie z Paragrafem 22 Hellera i twórczością Kurta Vonneguta.
Alexa Woodsa można rzecz jasna porównywać z Harry'm Potterem (bo coś na kształt blizny na głowie), z Johnem z Był sobie chłopiec (bo męska przyjaźń między facetem a nieprzystosowanym chłopcem plus porąbana matka), z Adrianem Molem (bo kolejny wycofany chłopaczek i jego przemyślenia) - jednak bardziej wartościowe i trafne będzie faktycznie przywołanie Lotu nad kukułczym gniazdem.
Bo Alex i pan Petersen są jak McMurphy, każdy na swój sposób.
Zazdroszczę Ci tej ksiażki. Muszę koniecznie kiedyś ją dopaść...
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
Nic trudnego, jest nowiutka, więc w księgarniach łatwo znaleźć:)
UsuńOd czasów "W moim Mitford" szukam dobrej książki o życiu. Wymagania są duże ponieważ musi skłaniać do myślenia, coś zmienić po przeczytaniu, a przede wszystkim pokazać, że to życie jednak jest dobre, jesli sie tylko spotka właściwych ludzi. jak myślisz, ta się nada?
OdpowiedzUsuńMyślę, że zdecydowanie tak:) Mogę Ci pożyczyć!
UsuńUh! Jak ja sie cieszę, że już mam tę książkę! :) Mam nadzieję, że przeczytam ją już niedługo (dlatego przepraszam, ale recenzję przeleciałam wzrokiem, lubię sama odkrywać wnętrze) :)
OdpowiedzUsuńNic się nie dzieje, po prostu zacznij czytać i daj się wciągnąć:)
UsuńTwoja recenzja w końcu mnie przekonała, żeby sięgnąć po tą ksiażkę. Do tej pory mimo wszelkich ochów i achów wcale do mnie nie przemawiała, a tu proszę: przeczytałam Twoją notkę i stwierdziłam, że może jednak warto żebym poznała ją bliżej. Dzięki!
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie:) Polecam!
UsuńA ja podobnie jak komentatorka wyżej... Choć może nie. Tak na serio, to przede wszystkim kupiłaś mnie porównaniem na końcu do McMurphy'ego. Najpierw owszem, skusił mnie ten szum na Wyspach i astronomii, potem odstraszyły poruszane problemy (jak się tak wszystko wciska na raz, to nie wszyscy to umieją ogarnąć i zazwyczaj nie wychodzi), ale jeśli są nawiązania literackie do Vonnenguta to kupuję. Zawsze.
OdpowiedzUsuńTa książka jest w ogóle jakimś hołdem w kierunku Vonneguta, jest go tam pełno:) Nawet bohater zakłada klub dyskusyjny, w którym omawiają kolejne książki.
UsuńKoniecznie musze ją kupić! Nie wiem jak Ty, ale ja sądząc po okładce i tytule miałam wrażenie, że będzie to fantastyka, science-fiction. A tu proszę... Jedyne podobieństwo do HP to blizna.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie. Jedyna ponadnaturalna rzecz to meteoryt:)
UsuńMuszę przeczytać! Te smaczki w postaci odniesień do różnych książek uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńTo sama śmietanka:) Polecam jeszcze raz!
Usuń