I znów ubierało mi się sporo książek, których nie zamierzam rozkminiać bardzo dokładnie, a o których jednak chciałabym powiedzieć przynajmniej parę słów. Rozsiądźcie się wygodnie, choć nie będę się rozpisywać nadmiernie.
Czas na kolejne minirozkminy!
Kiedy Kirke pojawiła się w Polsce z tą swoją kuszącą, bogato zdobioną, złotą okładką, niektórzy się natychmiast zachwycili, inni szybko spisali tę kobiecą historię na straty jako przehypowany, wydmuszkowaty bestseller. Ja stoję pośrodku.
Czytało się niesamowicie gładko, wciągało od pierwszych stron. Mitologia grecka razem z Odyseją po raz kolejny zostały wzięte na warsztat, odświeżone i uczłowieczone. Znana z lekcji polskiego czarodziejka Kirke zyskała ludzką twarz pomimo boskiego pochodzenia. Od zarysu odrzuconej, dziwnej dziewczyny o skrzeczącym głosie w halach pełnych pięknych bogów, bogiń, rusałek i wszelakiego półboskiego tałatajstwa, przez zimną, arystokratyczną beztroskę Olimpu i potomków olbrzymów, pierwsze spotkanie ze zmęczonym pracą mężczyzną o chropowatych rękach, po bardzo pierwotne czary, wygnanie, nowe życie na własnej wyspie i rzecz jasna, pojawienie się Odysa. To bezpośrednie potraktowanie ikonicznych postaci, wgląd w ich faktyczną osobowość poza mitem i po prostu stworzenie przyjemnego czytadła bardzo mi się podoba.
Nie będę się jednak nadmiernie zachwycać, bo ileż razy mity greckie były już przerabiane przez pisarzy? Poza tym to nie jest dzieło wybitne, bliżej mu wprawnemu fan fiction na temat znanych postaci i zostanie szybko zapomniane, choć stworzyło chwilową modę.
Circe
Madeline Miller
Little, Brown and Company, 2018
400 stron
400 stron
Odczucia: ★★★★/★★★★★
Jak wiecie, mam małą azjatycką obsesję i uwielbiam czytać o Japonii, ale ostatnio też coraz bardziej rozglądam się też i w stronę Chin, Korei i okolic. Dlatego intrygujący reportaż na temat seksu, uczuć i małżeństwa w Państwie Środka pewnego francuskiego dziennikarza i korespondenta trafił w dziesiątkę z moimi ciekawskimi zainteresowaniami, pięknie dopełniając szanghajskie vlogi Weroniki Truszczynskiej na YouTubie, które często oglądam.
Jeśli w ogóle nie jesteście obeznani w temacie, to miłość po chińsku może być dla Was niemałym zaskoczeniem. Tradycyjne społeczeństwo wyniszczone komunizmem, parciem na pieniądz i szaleńczo wysokimi ambicjami, a jednocześnie z obsesją na punkcie wizerunku społecznego i marzeniami o miłości romantycznej jak z amerykańskich filmów jest teraz naprawdę w dziwnym położeniu. Rodzice naciskają na dzieci, by szybko znalazły drugą połówkę i płodziły wnuki. Dzieci próbują się utrzymać i zarobić na wystawne życie średniej klasy, a nie mają jak szukać małżonka z powodu norm społecznych zakazujących wulgarnego kontaktu bezpośredniego. Wokół zrozpaczonych rodzin powstaje imponujący przemysł matrymonialny, małżeństwa często dogadywane są na szybko, wystawne wesela są na pokaz, a potem... coraz częściej, rozwód, bo Chińczycy nie mają pozytywnych wzorców partnerstwa i czułości. Bardzo ciekawy reportaż, choć brakuje męskiej perspektywy z wewnątrz, a za dużo mamy męskiej perspektywy autorskiej z zewnątrz.
Najbardziej irytujące z całej książki były drobne literówki.
Miłość made in China
Dorian Malovic
Znak, 2018
Tłumaczenie: Ewa Kucharska
352 stron
Tłumaczenie: Ewa Kucharska
352 stron
Odczucia: ★★★★/★★★★★
Niemniej jednak teksty te fantastycznie obnażają, jak bardzo kobiety przez wiele wieków cierpiały z powodu tajemnicy świętości i wulgarności, jaka otaczała i wciąż otacza damskie narządy rodne. Na dodatek przez to, że lekarzami mogli być tylko mężczyźni, którzy zwykle bardziej dbali o sławę, pieniądze i unikanie zgorszenia, a podczas badań między nogi kobiety wchodzili po omacku, pod pierzynami, spódnicami i halkami, tylko pogarsza sytuację. Rzecz jasna zdarzały się chlubne przypadki lekarzy głęboko wierzących, że na przykład kontrola nad poczęciami, mniej bolesne porody czy interwencja w przypadku bestialskiego gwałtu to sprawa warta świeczki, ale większość portretów lekarzy to oportuniści szukający pogłosu, utrzymujący status quo. A nagromadzenie opisów krwawych, niebezpiecznych i inwazyjnych operacji, często z wynikiem śmiertelnym, skutecznie pozwala wybić sobie z głowy marzenia choćby o romantycznych wyobrażeniach świata Jane Austen.
Ginekolodzy
Jürgen Thorwald
Marginesy, 2016
Tłumaczenie: Anna Wziątek
392 stron
Tłumaczenie: Anna Wziątek
392 stron
Odczucia: ★★★★/★★★★★
Kolejne szalenie przyjemne, wciągające czytadło w stylu Diabła, który ubiera się u Prady. Czyta się w mig i ma ochotę na więcej.
Pierwsza część cyklu o bajecznie bogatych Azjatach z wielkim znawstwem pozwala zajrzeć do domów i serc szaleńczo bogatych młodych Singapurczyków wychowanych w starych, tradycyjnych rodzinach. To trochę inny poziom niż nowobogaccy Chińczycy, na potęgę obkupujący się w markowe ciuchy, dodatki i samochody. Poważane, prastare rody bez ostentacji wiodą swoje życie majętnie, bijąc na głowę fortuną, zabytkami i nieruchomościami zwykłych milionerów, jednocześnie zachowując umiar, zasady i pewną skromność. Bardzo przypominają przy tym brytyjską arystokrację, gdyby nie wtrącane ciągle makaronizmy z różnych stron Azji i ciągłe rozbijanie się prywatnymi samolotami po całym globie. Ogrom azjatyckich nawiązań na bieżąco tłumaczona jest w przypisach, a skomplikowane koligacje rodzinne wytłumaczone zostały w zgrabnych drzewkach genealogicznych.
Sama historia skupia się na związku spadkobiercy takiego właśnie chińskiego rodu z wychowaną w Ameryce prostą dziewczyną, która nawet nie podejrzewa, jak radykalnie różnią się jej oczekiwania podróży z ukochanym do jego rodziny z rzeczywistością. Jednocześnie śledzimy tę historię z perspektywy matki chłopaka, a także obserwujemy losy innej pary: kuzynki Astrid i jej zmęczonego singapurską socjetą męża z innych sfer. Wątki z przeszłości i teraźniejszości w różnych perspektywach przeplatają się, układając w przyjemną, szaloną komedię romantyczną kapiącą od złota i skrzącą się humorem.
Crazy rich Asians
Kevin Kwan
Doubleday, 2013
403 strony
403 strony
Odczucia: ★★★★/★★★★★
0 komentarze:
Prześlij komentarz