Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

środa, 7 października 2015

NERDOZJA#4: Gdybanie na wysokim poziomie i 25 koni mechanicznych Yody


Randall Munroe

What if? A co gdyby? 

Naukowe odpowiedzi na absurdalne i hipotetyczne pytania


Wydawnictwo Czarna Owca, premiera DZIŚ!
Gatunek: gdybania naukowe, humor, Internet na papierze
Tłumaczenie: Sławomir Paruszewski
309 stron
Odczucia: ★★★★★/★★★★★ 
Współpraca!


Siedzicie w klasie na lekcji fizyki. Ze zdziwieniem orientujecie się, że słuchacie z półotwartymi ustami i jesteście naprawdę zaciekawieni tym, co jest opisywane. Tymczasem szalony fizyk z humorem i werwą opowiada o tym, jak długo łódź podwodna przetrwałaby na orbicie, posługując się do tego planszami z zabawnymi komiksikami i zabawnymi odniesieniami do kultury popularnej. Dowcipkujecie, jak załoga zareagowałaby na wieść, że potrzebne są spadochrony. W końcu przy dnie morskim są niezbędne! Potem zaczynacie razem zastanawiać się, czy jest możliwe stworzenie jetpacka ze strzelających karabinów maszynowych. Ze śmiechem dochodzicie do wniosku, że tak, ale trzeba gadać z Ruskimi. 

Albo lekcja chemii, na której dosadnie i z wizualizacjami dowiadujecie się, jak tragiczne w skutkach byłoby ułożenie sześcianów składających się z pierwiastków w formie żywego muru na kształt tablicy Mendelejewa. Lekcja matematyki, na której liczycie ile unikalnych tweetów można stworzyć w języku angielskim. Lekcja biologii, podczas której analizujecie bezsensowność zapłodnienia komórki jajowej spermą uzyskaną z komórek macierzystych szpiku kostnego matki. Lekcja geografii, podczas której na poważnie przerabiacie wygląd naszej planety, gdyby była stopniowo osuszana z oceanów. Lekcja polskiego, na której znienacka zastanawiacie się, jak wyglądałoby życie na asteroidzie tak małej i masywnej, jak ta z Małego Księcia.

Nie wiem, jak Wy, ale ja bym była zachwycona mając zajęcia z Randallem Munroe.


Po namierzeniu i umieszczeniu niespodziewanie wysoko w rankingu Pressa, znienacka Rozkminy... znalazły się na radarze różnych instytucji, wydawnictw i osób prywatnych. Teraz moja blogowa skrzynka mejlowa atakowana jest mnóstwem propozycji, jednych ciekawszych, innych mniej. Odmawiam zdecydowanie, ale What if? jest pierwszą zaproponowaną książką, na której widok się ożywiłam i na serio zaczęłam się zastanawiać, czy ją wcisnę w grafik. A następnie z przyjemnością wcisnęłam i to akurat na dzień polskiej premiery! Dziękuję biurze prasowemu Czarnej Owcy za egzemplarz recenzencki:)


Wizualizacja smutnego losu właściciela wszystkich pierwiastków z układu okresowego.

Randall Munroe to człowiek-legenda. Jeśli nie kojarzycie jego komiksów internetowych znanych jako xkcd, to na pewno coś Wam świta spoglądając na tych patyczkowych ludzików. Niektórzy mogą go też kojarzyć z jego wystąpienia w ramach słynnego TEDx, w końcu obejrzało je prawie dwa miliony osób. Pracował dla NASA jako robotyk do 2006 roku, a gdy nie przedłużono mu kontraktu, zajął się xkcd na poważnie. Fizyk z wykształcenia, ironista z zamiłowania i samozwańczy autorytet naukowy dla znajomych. Postanawia otworzyć na swojej stronie dodatkowy kącik: What if?, w którym jego czytelnicy mogą zdawać mu dziwne, pokręcone, nonsensowne pytania, a on następnie na nie odpowiada. Co tydzień pojawia się nowa odpowiedź, okraszona rysunkami, specyficznym poczuciem humoru i rzetelnie popartą analizą naukową problemu. 

W zeszłym roku wydał książkę, w której publikuje wybór pytań i odpowiedzi, częściowo je rozwijając. What if? stało się natychmiastowym bestsellerem, a dziennikarze z "Newsweek", "Huffington Post", "The Wall Street Journal", "Rolling Stone", "Wired" i wielu innych wpływowych mediów rozpływali się nad błyskotliwością, humorem i inteligencją książki. Bill Gates stwierdził, że to jego ulubiona lektura (na pewno po to, by się popisać). Przez pół roku What if? nie schodziło z list bestsellerów. Osobiście zamierzam zostawić mój egzemplarz dla potomności, by tłumaczyć dzieciom różne zjawiska i zaciekawiać naukami ścisłymi. Już ustawia się z wolna kolejka znajomych, którzy też chcą przeczytać. Ale hej, naprawdę warto!




Co by się stało, gdyby Ziemia nagle przestała się obracać, a atmosfera wciąż poruszałaby się z tą samą prędkością? Czy da się zabarwić Księżyc kieszonkowymi laserami? A gdyby cała ludzkość zebrała się w jednym miejscu i podskoczyła w jednym momencie? Odpowiedzi Randalla często odpowiadają katastrofalne skutki proponowanych pomysłów, a nawet jeśli odpowiedź brzmi: "nie", znienacka pojawia się pan w kapeluszu i pyta: "a jakbyśmy użyli więcej mocy?" i zaczyna się jazda bez trzymanki. Nasza planeta ginie na różne sposoby, traci satelitę, ludzkość wymiera, następuje katastrofa ekologiczna... Z drugiej strony dowiadujemy się raczej nieszkodliwych rzeczy, jak na przykład tego, że nic by nie wyszło ze smażenia steku poprzez zrzucenie go z olbrzymiej wysokości, albo mniej szkodliwych, a przydatnych - na przykład że warto uchylać się, gdy wypełniona w połowie wodą i w połowie próżnią szklanka się unosi. To zły znak, uwierzcie mi.

Mamy też pytania, które są zbyt głupie i zbyt niepokojące. Te dostały osobną sekcję, która się systematycznie przewija co kilkanaście, kilkadziesiąt stron. Czytając je, odnosimy wrażenie, że ludzie są naprawdę dziwni.


Troszkę mnie załamało uświadomienie sobie, że romantyczna idea drugiej połówki, która jest jedyna na świecie, to naprawdę słaby pomysł. Co jeśli ta osoba jeszcze się nie urodziła albo umarła wieki temu? A gdyby zgasło Słońce? Randall pociesza nas, że byłyby pewne plusy tej sytuacji! Nie licząc rzecz jasna tego, że zamarzlibyśmy na śmierć albo umarli z głodu.

Wreszcie na ostatnie pytanie o siłę trzęsień ziemi dostajemy pouczającą i uroczą w sumie listę ujemnych magnitud, kończąc na upadającym piórku, piasku przesypującym się przez klepsydrę i pyłku kurzu opadającym na stół. Bo jednak "[c]zasami miło jest dla odmiany nie niszczyć świata".



Książka jest napisana naprawdę lekkim, przystępnym językiem, wszelkie zawiłości tłumaczone są krok po kroku, a czasem pojawiające się obliczenia i wzory nie są niezbędne do zrozumienia całości danego zagadnienia. What if zrozumieją i mądre dzieciaki, i znudzone nastolatki, i humaniści, by następnie z podnieceniem opowiadać znajomym, co to wyczytali. Zdarzy się też i nawiązanie to Terminatora, i Władcy Pierścieni, i Gwiezdnych Wojen. Jedyna bolączka to to, że nie wszystkie dialogi komiksowe dobrze brzmią w tłumaczeniu na polski, ale to bardziej przez specyfikę języka niż przekład. Polecam jednak czytać po polsku, by lepiej rozumieć te wszystkie zawiłości i pojęcia.


P.S. Na przyszłość, żeby była jasność, gdy dostanę egzemplarz recenzencki, a nie sama wybiorę lekturę, będę umieszczać przed oceną książki tekst: "Współpraca!" Podobno czytelnicy blogów wolą otwartość w tych sprawach. To prawda? Jeśli nie, to co proponujecie/sami stosujecie?