Randall Munroe
What if? A co gdyby?
Naukowe odpowiedzi na absurdalne i hipotetyczne pytania
Wydawnictwo Czarna Owca, premiera DZIŚ!
Gatunek: gdybania naukowe, humor, Internet na papierze
Tłumaczenie: Sławomir Paruszewski
309 stron
Odczucia: ★★★★★/★★★★★
Współpraca!
Siedzicie w klasie na lekcji fizyki. Ze zdziwieniem orientujecie się, że słuchacie z półotwartymi ustami i jesteście naprawdę zaciekawieni tym, co jest opisywane. Tymczasem szalony fizyk z humorem i werwą opowiada o tym, jak długo łódź podwodna przetrwałaby na orbicie, posługując się do tego planszami z zabawnymi komiksikami i zabawnymi odniesieniami do kultury popularnej. Dowcipkujecie, jak załoga zareagowałaby na wieść, że potrzebne są spadochrony. W końcu przy dnie morskim są niezbędne! Potem zaczynacie razem zastanawiać się, czy jest możliwe stworzenie jetpacka ze strzelających karabinów maszynowych. Ze śmiechem dochodzicie do wniosku, że tak, ale trzeba gadać z Ruskimi.
Albo lekcja chemii, na której dosadnie i z wizualizacjami dowiadujecie się, jak tragiczne w skutkach byłoby ułożenie sześcianów składających się z pierwiastków w formie żywego muru na kształt tablicy Mendelejewa. Lekcja matematyki, na której liczycie ile unikalnych tweetów można stworzyć w języku angielskim. Lekcja biologii, podczas której analizujecie bezsensowność zapłodnienia komórki jajowej spermą uzyskaną z komórek macierzystych szpiku kostnego matki. Lekcja geografii, podczas której na poważnie przerabiacie wygląd naszej planety, gdyby była stopniowo osuszana z oceanów. Lekcja polskiego, na której znienacka zastanawiacie się, jak wyglądałoby życie na asteroidzie tak małej i masywnej, jak ta z Małego Księcia.
Nie wiem, jak Wy, ale ja bym była zachwycona mając zajęcia z Randallem Munroe.
Po namierzeniu i umieszczeniu niespodziewanie wysoko w rankingu Pressa, znienacka Rozkminy... znalazły się na radarze różnych instytucji, wydawnictw i osób prywatnych. Teraz moja blogowa skrzynka mejlowa atakowana jest mnóstwem propozycji, jednych ciekawszych, innych mniej. Odmawiam zdecydowanie, ale What if? jest pierwszą zaproponowaną książką, na której widok się ożywiłam i na serio zaczęłam się zastanawiać, czy ją wcisnę w grafik. A następnie z przyjemnością wcisnęłam i to akurat na dzień polskiej premiery! Dziękuję biurze prasowemu Czarnej Owcy za egzemplarz recenzencki:)
Wizualizacja smutnego losu właściciela wszystkich pierwiastków z układu okresowego.
Randall Munroe to człowiek-legenda. Jeśli nie kojarzycie jego komiksów internetowych znanych jako xkcd, to na pewno coś Wam świta spoglądając na tych patyczkowych ludzików. Niektórzy mogą go też kojarzyć z jego wystąpienia w ramach słynnego TEDx, w końcu obejrzało je prawie dwa miliony osób. Pracował dla NASA jako robotyk do 2006 roku, a gdy nie przedłużono mu kontraktu, zajął się xkcd na poważnie. Fizyk z wykształcenia, ironista z zamiłowania i samozwańczy autorytet naukowy dla znajomych. Postanawia otworzyć na swojej stronie dodatkowy kącik: What if?, w którym jego czytelnicy mogą zdawać mu dziwne, pokręcone, nonsensowne pytania, a on następnie na nie odpowiada. Co tydzień pojawia się nowa odpowiedź, okraszona rysunkami, specyficznym poczuciem humoru i rzetelnie popartą analizą naukową problemu.
W zeszłym roku wydał książkę, w której publikuje wybór pytań i odpowiedzi, częściowo je rozwijając. What if? stało się natychmiastowym bestsellerem, a dziennikarze z "Newsweek", "Huffington Post", "The Wall Street Journal", "Rolling Stone", "Wired" i wielu innych wpływowych mediów rozpływali się nad błyskotliwością, humorem i inteligencją książki. Bill Gates stwierdził, że to jego ulubiona lektura (na pewno po to, by się popisać). Przez pół roku What if? nie schodziło z list bestsellerów. Osobiście zamierzam zostawić mój egzemplarz dla potomności, by tłumaczyć dzieciom różne zjawiska i zaciekawiać naukami ścisłymi. Już ustawia się z wolna kolejka znajomych, którzy też chcą przeczytać. Ale hej, naprawdę warto!
Co by się stało, gdyby Ziemia nagle przestała się obracać, a atmosfera wciąż poruszałaby się z tą samą prędkością? Czy da się zabarwić Księżyc kieszonkowymi laserami? A gdyby cała ludzkość zebrała się w jednym miejscu i podskoczyła w jednym momencie? Odpowiedzi Randalla często odpowiadają katastrofalne skutki proponowanych pomysłów, a nawet jeśli odpowiedź brzmi: "nie", znienacka pojawia się pan w kapeluszu i pyta: "a jakbyśmy użyli więcej mocy?" i zaczyna się jazda bez trzymanki. Nasza planeta ginie na różne sposoby, traci satelitę, ludzkość wymiera, następuje katastrofa ekologiczna... Z drugiej strony dowiadujemy się raczej nieszkodliwych rzeczy, jak na przykład tego, że nic by nie wyszło ze smażenia steku poprzez zrzucenie go z olbrzymiej wysokości, albo mniej szkodliwych, a przydatnych - na przykład że warto uchylać się, gdy wypełniona w połowie wodą i w połowie próżnią szklanka się unosi. To zły znak, uwierzcie mi.
Mamy też pytania, które są zbyt głupie i zbyt niepokojące. Te dostały osobną sekcję, która się systematycznie przewija co kilkanaście, kilkadziesiąt stron. Czytając je, odnosimy wrażenie, że ludzie są naprawdę dziwni.
Wreszcie na ostatnie pytanie o siłę trzęsień ziemi dostajemy pouczającą i uroczą w sumie listę ujemnych magnitud, kończąc na upadającym piórku, piasku przesypującym się przez klepsydrę i pyłku kurzu opadającym na stół. Bo jednak "[c]zasami miło jest dla odmiany nie niszczyć świata".
Książka jest napisana naprawdę lekkim, przystępnym językiem, wszelkie zawiłości tłumaczone są krok po kroku, a czasem pojawiające się obliczenia i wzory nie są niezbędne do zrozumienia całości danego zagadnienia. What if zrozumieją i mądre dzieciaki, i znudzone nastolatki, i humaniści, by następnie z podnieceniem opowiadać znajomym, co to wyczytali. Zdarzy się też i nawiązanie to Terminatora, i Władcy Pierścieni, i Gwiezdnych Wojen. Jedyna bolączka to to, że nie wszystkie dialogi komiksowe dobrze brzmią w tłumaczeniu na polski, ale to bardziej przez specyfikę języka niż przekład. Polecam jednak czytać po polsku, by lepiej rozumieć te wszystkie zawiłości i pojęcia.
P.S. Na przyszłość, żeby była jasność, gdy dostanę egzemplarz recenzencki, a nie sama wybiorę lekturę, będę umieszczać przed oceną książki tekst: "Współpraca!" Podobno czytelnicy blogów wolą otwartość w tych sprawach. To prawda? Jeśli nie, to co proponujecie/sami stosujecie?