Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

niedziela, 1 października 2017

W TERENIE#13: MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL KOMIKSU I GIER W ŁODZI 2017


Mam sporo wpisów do nadrobienia, nie tylko o książkach, ale też chcę się z Wami podzielić wrześniowymi Nowinami. Jest jednak jeszcze jedno wydarzenie, którym chcę się z Wami podzielić, a o którym jeszcze nie napisałam. Tuż przed wyruszeniem na moją włoską wyprawę w drugiej połowie września, pomiędzy 15 a 17 września wybrałam się jak zwykle do Łodzi na MFKiG, czyli Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier. Robiłam też zdjęcia (tylko merchu, bo w tym rok nie po drodze było mi ze spotkaniami, na jednym zapomniałam o zdjęciach, na drugim zostałam przedwcześnie wywołana), co roku robię fotorelację (tutaj wpisy z 20162015 i 2014), więc trudno się nie podzielić choć kilkoma spostrzeżeniami i z tej edycji pomimo urlopowego opóźnienia.  

Przede wszystkim w tym roku dla mnie na Atlas Arenie królowały koty. Pośród wystawców można było znaleźć aż dwóch kocich miłośników, na których stołach można było znaleźć kubeczki, zakładki i inne kocie gadżety. Zobaczcie sami!


Pierwsze stoisko to Kotter - fantastyczne torby, kubki, magnesy i przede wszystkim ta słodka zakładka. Najlepszość.


Koty od Akuma-Inn podbiły moje serce - kupiłam sobie i kubeczek, i zakładkę. Będę ich obserwować!



W kocich tematach pozostając, widziałam też takie koszulki z kosmicznym kotem. Nie chciałam wydawać za dużo pieniędzy, więc ostatecznie się na nią nie skusiłam... Może następnym razem?



Jeśli kiedyś wyhoduję sobie latorośl, koniecznie będę ją przywdziewać w takie właśnie koszulki z Wisienkowa.


Kubków, tak jak koszulek, było wręcz za dużo. Czy już wspominałam, że moje powoli przestają się mieścić na półce?



Pośród wszelakiego dobra można też było spotkać Tony'ego Starka w wystrzałowym przyodziewie z nowego Spider-Mana. Och!



Nie obyło się też bez stosów komiksów - bardzo mnie nęci ta Róża Wersalu...


To wydanie Sandmana! Co prawda zbieram na półce kolejne tomy po polsku, ale ręka aż się sama wyciąga.


Rzecz jasna na festiwalu można było zaopatrzyć się nie tylko w komiksy, ale też w książki i gry. Na przykład pan na stoisku wydawnictwa CzyTAM był naprawdę niesamowicie przekonujący, gdy zaczął opowiadać, o czy jest Zły Jednorożec!


Pośród stoisk znalazły się i materiały dla rysowników - nie wiem, jak Wy, ale ja lubię podpatrywać przez ramię, jak ktoś rysuje.


O, a na koniec fotorelacji - zdjęcie mojego ulubionego stanowiska Gindie. To u nich wydają się Kobieta Ślimak, Odmęty Absurdu, Kiciputek, Koko, Lisie Sprawy, a w zeszłym roku - polska manga Kawaii Scotland. Podobno wraz z nowym rokiem pojawi się drugi tom! Przy okazji, pozdrowienia dla załogi:)

Zdecydowanie trzeba pochwalić pojawienie się food trucków na terenie festiwalu, dzięki czemu nie trzeba było się martwić polowaniem na pożywienie. Co więcej, tuż przed dolnym wejściem zaparkował mobilny bankomat, co było świetnym rozwiązaniem. Muszę się też pochwalić, że wraz z moją ekipą zaklepaliśmy sobie naprawdę świetne, olbrzymie mieszkanie na weekend przez Airbnb.

Co na nie? Konferansjerka na konkursie cosplayowym znów leżała i kwiczała, zabrakło tak bogatej co roku osobnej strefy Star Wars. Chyba z powodu pogody niewiele osób się przebrało, choć jeden cosplay totalnie mnie rozwalił (tu zdjęcie z 707 na dowód). Afterparty tak rozczarowywało w zeszłych latach, że tym razem postawiliśmy na własne.

I jeszcze zdobycze: różowy królik, sztuk jeden; nowy, trzeci tom Alias (ten komiks o Jessice Jones); pierwszy tom Nieśmiertelnego Iron FistaJeże Dema (co za bardziej niż zwykle zryta rzecz!); świetne Tam, gdzie rosły mirabelki Jana Mazura (muszę o nich napisać); Do kroćset! Olgi Wróbel i, tak, właśnie tak, breloczek z Gudetamą.

To tak w skrócie. Wkrótce nowiny i recenzje!