Pod koniec października ubiegłego roku na książkowej mapie Polski pojawiło się nowe miejsce dla miłośników dalekowschodnich klimatów. Jak tylko zobaczyłam reklamy, zapowiedzi, a potem plany wydania pierwszej książki pod szyldem wydawnictwa powstałego z tejże księgarni kameralnej, wiedziałam, że muszę tam wpaść przy następnej wizycie w Warszawie. Takie projekty trzeba koniecznie wspierać! I tak w ubiegły czwartek udało mi się wreszcie osobiście odwiedzić Tajfuny – zrealizowane marzenie o szerzeniu w Polsce dobrej literatury japońskiej i nie tylko.
Na ulicy Chmielnej, we wnęce utworzonej z budynków, symetrycznie do propagującej japońską popkulturę komercyjnej księgarni Yatty, kryje się uroczy, niebieski sklepik z dużą witryną. Strzałka i logo wymalowane na kredowej tablicy zachęcają do odkrycia, co się kryje za znakiem wielkiej fali. W minimalistycznym, czystym wnętrzu malutkiej księgarenki dominuje jasne drewno i przyjazny neon z symbolem Tajfunów. Na skąpanych w ciepłym świetle półkach prezentują się kolejne pozycje specjalnie dobrane przez właścicielki.
To księgarnia kuratorska z wysoce zaostrzonym smakiem jeśli chodzi o literaturę wschodnioazjatycką. Każda z oferowanych pozycji została sprawdzona i zarekomendowana przez kogoś z zespołu. W księgarni aranżacja książek jest zmienna i starannie wyselekcjonowana: w związku z planowaną na 11 lutego oficjalną premierą Zmierzchu Osamu Dazaia, podczas mojej wizyty królowały pozycje związane z autorem, jego inspiracjami i nawiązaniami. Jak się dowiedziałam, kolejny wystrój będzie oscylował wokół Chin. Wszystkie pozycje, jakie można zakupić w księgarni, wypisane są na stronie internetowej wydawnictwa: to tytuły po polsku i po angielsku, poczynając od solidnych, opracowanych klasyków takich jak Zapiski spod wezgłowia Sei Shōnagon i Opowieść o Genjim Murasaki Shikibu, na przekładach współczesnej literatury japońskiej kończąc. Chodzi o to, żeby udowodnić, że powieść z Kraju Kwitnącej Wiśni na Harukim Murakamim się nie kończy.
Założycielkę Tajfunów, absolwentkę japonistyki na Oksfordzie Karolinę Bednarz, można kojarzyć w bloga W krainie tajfunów, a także wydanego w ubiegłym roku przez Wydawnictwo Czarne reportażu Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet. Jej inicjatywa zaczęła się od pomysłu na poprawienie i wznowienie starego tłumaczenia Zmierzchu, powieści autora, do którego ma wielką słabość. W zespole znalazła się też japonistka z poznańskiego UAMu Anna Wołcyrz i specjalistka od Chin i kina Maja Korbecka. Razem nie tylko prowadzą księgarnię kameralną i internetową, otworzyły wydawnictwo odświeżające rynek książek wschodnioazjatyckich w Polsce prowadzone z dbałością o szczegół i kontekst, ale również propagują wspólne czytanie i dyskutowanie o książkach poprzez Tajfunowy Klub Książkowy.
Z dziewczynami można swobodnie porozmawiać nie tylko online, ale również w księgarni. Stojąca za ladą Anna zaczęła mnie delikatnie podpytywać o moje zainteresowania, gdy przeglądałam książki na półkach. To bardzo odświeżające móc tak swobodnie porozmawiać z ekspertem, porównując swoje doświadczenia i szukając nowych, inspirujących lektur.
W liceum, podczas mojej pierwszej fascynacji mangą i anime, szukałam wszędzie jak najwięcej informacji o Japonii: czytałam wnikliwie przewodniki, mały tomik mitologii shinto, tłumaczenia najsłynniejszych haiku w tłumaczeniach Miłosza, wreszcie trafiłam na Harukiego Murakamiego i Marcina Bruczkowskiego. W bibliotekach trudno było znaleźć coś z literatury japońskiej, ale pamiętam czytanie Banany Yoshimoto i Kenzaburō Ōego. Śledząc mojego bloga pewnie doskonale wiecie, że znam też reportaże Joanny Bator, Katarzyny Boni i wspomnienia Piotra Milewskiego, a także pozycję WUJu Kot, który spadł z nieba Takashiego Hiraidego i powieść s-f, na podstawie której powstał Edge of Tomorrow: All You Need is Kill. Szczerze mówiąc to bardzo niewiele. Nie czytałam żadnej powieści z Top 10 powieści japońskich wymienionego na blogu Tajfunów oprócz Norwegian Wood.
Dlatego tak bardzo się cieszę, że ktoś podjął się popularyzacji mało znanej w Polsce literatury z Dalekiego Wschodu. Mam szczerą nadzieję, że Tajfuny będą służyć za drogowskaz do wartościowych lektur i punkt odniesienia w dalszym odkrywaniu dobrych książek dalekich od europejskiego kręgu kulturowego. Sama podczas tej mojej wizyty na dobry początek zgarnęłam zarówno już dostępny przedpremierowo Zmierzch Dazaia, a także Kwiaty w pudełku Karoliny Bednarz. Życzę dziewczynom wytrwałości, satysfakcji i powodzenia, a Wam, czytelnicy – rychłego spotkania z Tajfunami!
0 komentarze:
Prześlij komentarz