Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

sobota, 5 października 2019

W TERENIE #18: MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL KOMIKSU I GIER W ŁODZI 2019


Od 2014 przez cztery lata z rzędu raczyłam Was relacjami z kolejnych MFKiG (linki: 2017, 2016, 2015 i 2014). W zeszłym roku postanowiłam zrobić sobie przerwę, choć wciąż na festiwalu byłam, a w tym powracam z fotorelacją z wydarzenia. Wiecie, akredytacja medialna zobowiązuje, a poza tym zrobiłam parę przyjemnych zdjęć i chcę się podzielić opiniami o paru komiksach, między innymi o komiksie nagrodzonym w kategorii najlepszego polskiego komiksu tego roku! To co, zaczynamy?

Tym razem festiwal wydawał się bardziej kameralny niż do tej pory, a to przede wszystkim z powodu zmiany miejscówki. Zazwyczaj kojarzony z chodzeniem dookoła Atlas Areny, przysiadaniem na trybunach, bieganiem po schodach i spoglądaniem na tłum z góry, a do tego również z pobliskim dworcem Łódź Kaliska i dojeżdżaniem do centrum na obiad, tym razem zjazd odbył się dwadzieścia minut spacerem od ścisłego centrum na gwarnej Piotrkowskiej. Konkurował też z widowiskowym Festiwalem Światła, który przejmował główną ulicę Łodzi późnym wieczorem. Hale Expo-Łódź pomieściły w bardziej zwartej przestrzeni niż Atlas Arena zarówno część komiksową, jak i grową festiwalu. Oznaczało to mniej chodzenia niż zwykle, co jednak nie znaczy, że nogi nie bolały po dwóch dniach wędrowania od stoiska do stoiska.



Hala z większymi wystawcami komiksowymi z jednej strony mieściła scenę główną, a z drugiej autografową, jednocześnie zapewniając sporo miejsca na strefę planszówkową. Druga hala, z bardziej stonowanym oświetleniem, służyła graczom podczas rozgrywek komputerowych i konsolowych. Na korytarzu rozłożyli się bardziej indywidualni twórcy zinowi i internetowi, sale na piętrze gromadziły słuchaczy i uczestników prelekcji, dyskusji i paneli, a dzięki rozłożonym w pobliżu poduchom i kanapom można było wygodnie się rozłożyć i skupić na zakupionych komiksach. W razie głodu, festiwalowicze mogli wyjść przed budynek, gdzie czekał na nich wybór foodtrucków, a bezglutenowiec mógł zjeść obiad w Chudym Ciachu w Galerii Sukcesja po drugiej stornie ulicy. Generalnie zmianę miejsca oceniam zdecydowanie na plus, choć odrobinę brakowało mi znajomej atmosfery Atlas Areny.


Muszę jednak przyznać, że bardziej skondensowana przestrzeń wpłynęła też na to, że stoisk było odrobinę mniej niż zazwyczaj. Nie widziałam nigdzie Yatty ani niekończących się stoisk z kocimi uszami, koszulkami i kubkami. Do tego również nie było miejsca na dodatkowe atrakcje w stylu walk na miecze świetlne czy inne inicjatywy, strefę Star Wars ani wystawy. Te ostatnie zostały umiejscowione w zupełnie innej części Łodzi - w budynku EC1.


Z drobnych ciekawostek: to pierwszy konwent, na którym widziałam jakąkolwiek obecność Jojo. Jeśli nie znacie tych mang czy anime, JoJo's Bizarre Adventure to bardzo specyficzna rzecz, pełna kampu, dziwnego humoru, odjechanych pomysłów i jedynej w swoim rodzaju stylistyki. Komiks jest rysowany od lat osiemdziesiątych, ale animacja na jego podstawie pojawiła się dopiero niedawno i zyskuje coraz większą popularność również poza Japonią. Odważnym polecam obczaić.


Z innych newsów, świeżo po wydaniu angielskiego tłumaczenia świetnej komediowej mangi The Way of the Househusband pojawiła się również polska wersja. Trzymam kciuki, że tłumaczenie nie zawodzi, bo te krótkie historyjki o yakuzie, który zostaje bardzo oddanym sprawie kurem domowym, służącym swojej pracującej, ukochanej żonie, to naprawdę dobry ubaw. 


Inna manga, którą już czytałam i której koniecznie trzeba poświęcić uwagę, to The Girl from the Other Side: Siúil, A Rún. Pięknie rysowany, przepełniony niepokojącą, gęstą atmosferą mrocznej baśni komiks zaprasza do przedziwnego świata dziwnych stworzeń, osobliwej klątwy i zamkniętej z obawy przed zarazą ludzkości. W środku pełnego niebezpieczeństw lasu wrażliwy potwór o twarzy czarnego kozła opiekuje się małą dziewczynką, która nie do końca rozumie, co się dzieje, ale nie wolno jej dotknąć swojego opiekuna, bo stanie się coś strasznego. Czytajcie koniecznie. 


Z komiksów dla dzieci chyba warto się zainteresować Hildą. Oglądałam netfliksową ekranizację i ta bohaterka jest absolutnie zachwycająca. 


W części dla graczy można było usiąść i pograć czekające na chętnych klasyki na starych konsolach, zupełnie nowe pozycje reklamujące się na rynku na najnowszych i spróbować swoich sił w rozgrywce na zasadach wirtualnej rzeczywistości typu Light Saber w futurystycznych goglach na oczach. Teraz trochę żałuję, że nie posiedziałam tam dłużej, bo rytmiczne machanie mieczem świetlnym to fantastyczna zabawa i przy okazji odrobina ruchu. 


Najlepszym stoiskiem było dla mnie jednak to z Pusheenami. Setki Pusheenów w różnym wydaniu, do tego merch z Gudetamą, którego pieszczotliwie lubię nazywać panem Jajeczko, oraz całym mnóstwem różnych innych uroczych rzeczy. Jeśli obserwowaliście mnie na Insta Stories czy Facebooku w ubiegły weekend, to wiecie, że spotkałam też Pusheena ludzkich rozmiarów. Przytuliłam go. Było fantastycznie. 


Fajnie też było zobaczyć potwory z Odmętów absurdu w wersji pluszowej.


Podczas konkursu cosplayu pojawili się też sami najwięksi polscy wieszcze: Mickiewicz i Sienkiewicz, z krótką scenką. Tego się nie spodziewałam.
  

Na zakończenie relacji: bardzo uradowany Wolverine chillujący z kumplami. Enjoy.


A oto nasze łupy - moje i Ryby. Z tych, które już czytałam:

Będę koniecznie śledzić kolejne części Harleen, komiksu z Harley Quinn rysowanego przez Stjepana Šejića (tego od Sunstone!). Piękna kreska, fajny pomysł, świetne wykonanie. Jaram się niesamowicie.

Jane, lis i ja przekonała mnie od pierwszej strony, bo to klimatyczny i mądry komiks kanadyjski o problemach jedenastolatki, która pociesza się czytając Jane Eyre.

Moje lesbijskie doświadczenia w walce z samotnością to, wbrew pozorom, nie erotyk, a niesamowicie dojrzała i ważna manga o depresji, samookaleczaniu, dojrzewaniu do oderwania się od rodziny i podążaniu za własną wizją siebie.

Beletrystyka to krótkie, zabawne komiksy Belego, wydrukowane w formie zinu. Jeśli go nie obserwujecie na Facebooku, polecam, szczególnie że już kiedyś o nim pisałam (tutaj), a dodatkowo wsparł akcję odblokowania Rozkmin na fejsie :)

Wreszcie Brom Unki Odyi to pierwsza część większej historii, której już nie mogę się doczekać, a która już dostała nagrodę najlepszego polskiego komiksu tego roku. Poznajemy w nim całą ekipę nastolatków w różnym stopniu związanych ze zjawiskami paranormalnymi oraz jedną kozacką mamusię, która jest wiedźmą. Czyta się fantastycznie i natychmiast ma ochotę na więcej.

Czytajcie komiksy!

0 komentarze:

Prześlij komentarz