Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

niedziela, 28 stycznia 2018

Dlaczego kobiety Hardy'ego tak denerwują. "Z dala od zgiełku" Thomas Hardy


Z dala od zgiełku to jedna z pierwszych powieści Thomasa Hardy'ego, ważnego pisarza i poety w kanonie angielskiej literatury dziewiętnastowiecznej. Jednocześnie pierwsza, która osiągnęła taki sukces, że pisarz mógł porzucić swój wyuczony zawód architekta na rzecz kariery pisarskiej. Potem zasłużył się między innymi takimi tytułami, jak Tessa d’Urberville, Juda nieznanyBurmistrz z Casterbridge, Powrót na wrzosowisko. Zachwycający, ale i gorszący współczesnych, dręczący cliffhangerami (podobno to od jednej z jego powieści pochodzi to wyrażenie), najchętniej odmalowywał realistyczne literackie portrety wsi angielskiej, coraz bardziej przestarzałej i zagubionej w świecie nowych wynalazków i prężnie rozwijających się fabryk. Na najbardziej znanym zdjęciu wyprostowany jak struna Thomas z fantazyjnie podwiniętym wąsem patrzy z przenikliwością i powagą w dal.

W centrum powieści mamy postać młodej, charakternej, czasem wręcz bezczelnej Betsaby Everdene. Dziewczyna jest zarówno niezależna w podejściu do innych, ale i finansowo, bo szybko dziedziczy wiejski mająteczek, stając się panią na swoich włościach. Szybko wyrzuca obecnego ekonoma, pokrętnego złodziejaszka, by zająć się gospodarstwem osobiście. Bywa lekkomyślna, postrzelona, uparta, co chwila zmienia zdanie. Dlatego też bez większego zastanowienia odrzuca oświadczyny statecznego, rozmyślnego pasterza Gabriela Oaka. Następnie dla pustego żartu zwodzi starszego, poważnego sąsiada Williama Boldwooda. Ostatecznie pojawia się mężczyzna, który jej imponuje i za którym jest gotowa skoczyć nawet w ogień. Sierżant Troy okazuje się szybko jeszcze bardziej bezmyślny niż ona sama, jest hazardzistą, hulaką i Don Juanem, któremu bardziej zależy na dobrej zabawie niż na trosce o farmę. Ten miłosny czworokąt: Betsaba, Oak, Boldwood i Troy to oś dramatycznej konstrukcji powieści. Do niego dochodzi wątek poprzedniej ukochanej Troya, zwykłej dziewczyny Fanny, która rzuca wszystko, by być razem ze swoim sierżantem. Jego uczucia jednak równie szybko topnieją co się wzniecają, a poczucie skruchy przychodzi za późno.

Hardy przewrotnie maluje przed oczami czytelnika sielską wizję natury i wsi, jednocześnie przyprawiając ją pożarami, burzami z siarczystymi piorunami, nieokiełznanymi uczuciami, pijaństwem. Ale to nie koniec, dorzuca też obsesję, chorobą psychiczną, zbrodnie, tragedie, skrajne ubóstwo, a nawet martwą matkę z dzieckiem. Mimo to mieszkańcy wsi wcale nie narzekają zbytnio na swój los. To nie są Reymontowscy Chłopi, bo jednak wieś angielska jest bogatsza, a gospodarstwa, o których mówimy, to nie majątki szlachty, ale też nie ubogie chaty. Jednak rajskie okoliczności przyrody wcale nie gwarantują spokoju i ciszy, a zgiełk panuje nie tylko na jarmarku czy na podwórzu, ale też w sercach. 


Z dala od zgiełku błyska humorem, piękną frazą, dopracowaniem stylistycznym i... ukrytymi metaforami o podtekście wysoce seksualnym. Betsaba spotyka po kryjomu Troya w kotlinie pełnej paproci, by ten pokazał jej swoje umiejętności w robieniu szabelką. Tuż przed schadzką „dosłownie drżała teraz i dyszała na myśl o swym zuchwałym przedsięwzięciu”, by potem oddać się w ręce Troya, nieruchoma i zafascynowana, podczas gdy ten ćwiczy na niej sztychy i pchnięcia. „Błyski światła zapalone od dogasających promieni zachodu wirujące przed nią, nad nią i dokoła niej niemal zasłoniły jej cały świat; ziemia, niebo, wszystko dla niej znikło prócz cudownego migotania szabli w rękach Troya, która zdawała się obecna wszędzie, a zarazem nigdzie” (ten cytat i kolejne pochodzą z przekładu Róży Czekańskiej-Heymanowej)... Tej sceny się nie zapomina, tak nasycona jest rozedrganą energią seksualną. Podobnie było w Tess we fragmencie z truskawkami.

Co mnie jednak szalenie denerwuje w Hardym, po przeczytaniu Z dala od zgiełku i Tessy, to absolutny brak znajomości kobiecej psychiki. Bohaterki pisarza to wyobrażenie na temat kobiet. To uosobienia zbiorów pewnych stereotypów: Tessa to upadły anioł, krystalicznie czysta, naiwna, ograniczona jak oddane zwierzę, oddająca się pierwotnym instynktom, ale oportunistyczna. Betsaba z kolei to piękna, lekkomyślna despotka, zmienna, kapryśna i powierzchowna. Jak już wspominałam na Facebooku podczas czytania, Hardy zdaje się sugerować, że atrakcyjnej kobiecie można więcej wybaczyć: „Gdyby dziewczyna nie była tak piękna, despotyzm jej zasługiwałby na nieco większe potępienie, a z drugiej strony – owa piękność mogłaby okazać nieco mniej despotyzmu”. A jakie były moje przemyślenia na temat Tess, gdy czytałam o niej na studiach? Oto one:


Ale wciąż te bohaterki wybijają się pozytywnie na tle innych złotych spostrzeżeń zamykających płeć żeńską w kilku krzywdzących schematach i uprzedzeniach: 


  1. Kobiety nigdy nie myślą logicznie ani nie traktują mężczyzn sprawiedliwie: „Kobiety nie przestają narzekać na niestałość mężczyzn, natomiast wierność ich traktują z lekceważeniem”.
  2. Są niestałe i trudno na nich polegać: „Przepraszam panią, tak mi się tylko wyrwało, ale wiem, że my, kobiety, jesteśmy bardzo zmienne”
  3. Kłamią i lubują się w tym: „Tak, to prawda, że ona nigdy nie lubiła tych drobnych babskich kłamstw, czego nie można powiedzieć o innych kobietach”.
  4. Są niestabilne emocjonalnie i ich uczucia wiążą się z rzeczami przelotnymi: „Uczucia Betsaby, podobnie jak u wielu innych kobiet, budziły się w pewnej zależności od chwilowego nastroju. Jakieś wielkie wzruszenie chwyciło ją za gardło i napędziło do oczu łzy.”
  5. Kobiecość zakłada brak rozsądku: „Betsaba miała zbyt dużo rozsądku, by poddać się całkowicie swej kobiecości, miała jednak zbyt dużo kobiecości, by móc kierować się rozsądkiem w sposób dla siebie korzystny. Kobieta niczym tak nie zdumiewa mężczyzny jak swą dziwną właściwością dawania wiary pochlebstwom, o których wie, że są fałszywe; większym zdumieniem napełnia go tylko całkowity stoicyzm, z jakim kobieta odnosi się do surowej krytyki, o której wie, że jest słuszna.”

Czytając takie kwiatki, w człowieku wywraca się na drugą stronę. Wiadomo, obyczaje się zmieniają, więc rozumiem różnice kulturowe, rewolucję seksualną i emancypację, które mnie dzielą od autora, ale wciąż zgrzytam zębami.


Generalnie jednak warto czytać Hardy'ego, bo to świetny pisarz. Swoich bohaterów traktuje tak litościwie, jak Edypa potraktowało antyczne fatum. Doprowadza ich na skraj, pokazują pęknięcia w psychice, ale i wskazuje, jakie zachowanie zasługuje na pochwałę. Mówi o pożądaniu, próżności,  konwenansach, o braku komunikacji między bohaterami, niezrozumieniu, samopoznaniu, dumie do samego końca. Wzrusza, pociąga, zdumiewa i zachwyca poetyckimi frazami. Potrafi tak mocno dokopać w sam żołądek tylko jednym zdaniem, że znienacka orientujesz się, że po policzkach spływają ci łzy, nie możesz się uspokoić i łkasz na głos, aż współlokatorzy przybiegają w środku nocy i pytają się, kto cię skrzywdził.

Far from the Madding Crowd

Thomas Hardy

Penguin Classics, 2007
484 strony
Odczucia: ★★★/★★★★★

piątek, 19 stycznia 2018

Podróż sentymentalna przez Francję i czas. "Jak zawsze" Zygmunta Miłoszewskiego


Trudno zebrać mi się do napisania o tej książce, bo tyle mam w głowie sprzecznych myśli na jej temat. Jak ją ocenić, skoro sprawiła naprawdę sporą przyjemność podczas słuchania, zaintrygowała, ubawiła, a jednocześnie zbiła z tropu, nie wykorzystała w pełni potencjału, trochę zawiodła, ostatecznie okazując się ciekawą sztampą bez rozwiązania i satysfakcji?

To moje pierwsze spotkanie z Miłoszewskim, podobno ostatnio sztandarowym pisarzem popularnym w naszym kraju. Przez początek książki myślałam, że to spotkanie jest niesamowicie udane. Potem jednak sprawa zaczęła się komplikować. I do tej pory mam wątpliwości. Rozkminicie zatem ze mną?

Sprawa zaczyna się od osiemdziesięcioletniej pary staruszków w Polsce 2013 roku. Świętują pięćdziesiąt lat od swojego pierwszego wspólnego porywu miłości. On robi próby generalne z wiagrą, ona kupuje seksowny, ale i przemyślany komplecik bielizny, by upiększyć stare ciało. Wieczór wspominek, narzekań, utyskiwań i miłości przemienia się w niesprecyzowany sposób w poranek w młodych ciałach, w latach sześćdziesiątych. Niby wszystko takie samo jak pięćdziesiąt lat temu, ale trochę inne... zaraz, jak to Polska zamiast być podrzędną wobec Moskwy tym razem jest na smyczy Paryża?

Autor funduje nam tutaj klasyczną, przemieloną już wiele razy w popkulturze historię przeniesienia w czasie, by dostać drugą szansę i sprawdzić, czy zrobiłoby się to samo, wiedząc, jak ta historia się skończy. A może jednak wybierze się tego drugiego czy tą drugą? Może zmieni ścieżkę kariery, może zawróci losy historii, namiesza w porządku rzeczy, wyprzedzi myśl naukową, napisze Harry'ego Pottera przed Rowling i zostanie milionerem?

Jak zawsze porusza wiele problemów, próbuje złapać wiele srok za jeden ogon. Zagłębia się trochę, ale nie za głęboko, w lekko zawoalowane komentarze polityczne, komentuje na nowo dawno znane problemy obyczajowe, gubi się i porzuca nadmierną ilość wątków pobocznych, a jednocześnie pięknie sobie radzi w elementach komediowych i związkowych. Choć decyzje głównych bohaterów mogą trochę dziwić, to jednak ja rozumiem ich miotanie się w nowej rzeczywistości. Może to zasługa świetnych lektorów, ale natychmiast polubiłam Grażynę i Ludwika, ich głosy i komentarze o uczuciach, dziecku i byciu razem trafiają prosto do mojego serca. Ich wspomnienia z perspektywy doświadczonych ludzi i lat w związku wywołują wewnętrzny przymus przeanalizowania swojego własnego życia i poprzednich szans, stanu obecnego i hipotetycznej przyszłości w wieku podeszłym. Do tego zachwyt cielesnością młodych ciał, sceny erotyczne, pożeranie kurczaka rękami, a potem pożeranie siebie nawzajem – tu wydaje mi się, że książka trafia w dziesiątkę.

Warto też pochwalić pięknie przedstawioną miłość w wieku starszym. Ludzi na emeryturze, którzy wcale nie odłożyli swojego pożądania na półkę. Którzy wciąż rozmawiają ze sobą o swoim związku, którzy mimo wad, zmarszczek i dolegliwości potrzebują się nawzajem. Chcą przed sobą dobrze wypaść. Czekają z wytęsknieniem na moment zbliżenia. To prawda, że być może to motyw zaczerpnięty z pewnego pojawiającego się w ostatnich latach w filmach motyw dawania sobie drugiej szansy na starość, ale jednak potraktowany według mnie całkiem nieźle, choć niestety eksplorowany jest tylko na samym początku. Choć często w narracji przypomina się czytelnikowi wiek bohaterów w młodych ciałach, to jednak równie często, jeśli nie częściej, ich myślenie raczej przywodzi na myśl ludzi o połowę młodszych.



Świetnie gra obyczajowa komedia, ironia, lekki, ciepły, ludzki humor. Nawet scena z wypiętym tyłkiem na początku powieści w jakiś sposób jednak wydała mi się nie tyle ordynarna, co autentycznie zabawna. Świetnie też czyta się o Warszawie, jej dzielnicach, najważniejszych budynkach. Alternatywna stolica ma przemyślane różnice, pomnik orła, francuski odpowiednik Pałacu Kultury i Nauki, inaczej odbudowane ulice, fascynujące osiedle zaprojektowane przez Le Corbusiera. Choć motyw żywego jeszcze widma wojny szybko się rozmywa, to jednak robił wrażenie. Wreszcie z jakiegoś powodu, choć nie odkrywała Ameryki, głęboko feministyczne przemowy Grażyny do swoich uczennic na ludzkie, fundamentalne tematy rodzinne i związkowe bezpośrednio do mnie przemawiały. Jej niezdarność w wytłumaczeniu, skąd ma taką wiedzę, skąd jej przychodzą takie awangardowe pomysły, jakieś niewprawne wspomnienia o Wisłockiej, też mają swój urok. Utarczki z dyrektorką szkoły, problem ginekologicznego warunku uzyskania dyplomu i cała fama szkoły jako wychowalni wykształconych i potulnych żon dla Francuzów – te wszystkie elementy mnie osobiście bardzo dotykały, ale jednocześnie nie czuję, żeby ten wątek, podobnie jak wiele innych, nie został satysfakcjonująco zamknięty.

Szkoda trochę słabo wykorzystanego tła, malowanego z początku dość drobiazgowo, ale bez żadnego celu, znów urywającego się bez konsekwencji. Ludwik ponoć jest wybitnym psychologiem, ale wcale nie myśli jak nawet przeciętny psycholog, nie wykorzystuje swojej wiedzy. Świetnie zapowiadający się wątek nowych terapii w praktyce o dekady przed wynalezieniem szybko ginie w zarodku. Podobnie jak bohaterowie poboczni: jedna z miłości Ludwika, a koleżanka Grażyny, jej brat, żołnierz, matka. Trochę bardziej, ale wciąż czuć po nich niedosyt, malowane są miłosne drugie szanse bohaterów. Z drugiej strony, czy potrzebujemy na przykład długich wywodów Grażyny o przyszłości, o której opowiada swojemu nowemu narzeczonemu, wyjaśnianie mu działania komputera, komórki, smartfona?

Najbardziej jednak rozczarowała mnie nieistniejąca niemal zagadka popularnonaukowa, czyli podróż w czasie. Cały czas liczyłam na jakieś konkretne wyjaśnienie, rozwiązanie. Wiadomo, nie zawsze takie zamknięcie jest potrzebne, niekiedy wychodzi to na dobre. Dlaczego jednak robić jakieś tajemnicze sceny sugerujące, że gdyby bohaterowie wyszli poza granice Warszawy, wszystko by się rozmyło? Po co drgnięcia rzeczywistości przy odniesieniach bliskich PRL-owi?

Najbardziej jednak mnie konfunduje warstwa polityczna. Z jednej strony, przecież to szalenie ciekawy pomysł, żeby zmienić losy Polski i zobaczyć, jak to by się mogło potoczyć. Z drugiej, wyczuwam w tym wszystkim jakiś ideowy smrodek, od którego chcę się trzymać z daleka. Jasne, morał, że obojętnie, jaka to podległość, zawsze jest podległością, a wzdychanie za innym tokiem historii nie popłaca, jest bezpośredni i prosty. Ale jednocześnie czytelnik ma wrażenie, że wciska mu się niechęć wobec Europy i instynktowny strach przed komuną połączony z lekką pochwałą, jednocześnie dorzucając krytykę wobec nurtów narodowościowych i słowiańskich. A w dodatku trochę można się zastanawiać, jakim cudem w tym uniwersum wszystko inne prócz Inżyniera Kwiatkowskiego i unii z Francją zupełnie się nie zmieniło. Na szczycie jest Gierek, w kinach lecą te same filmy, pisarze wydają te same książki.

Pozostaje jeszcze problem okładki, owszem, minimalistycznej i przyciągającej wzrok, to jednak dla mnie nieco niesmacznej. Owszem, w książce jest sporo seksu, ale czy trzeba z tego powodu pchać na okładkę idealne, bardzo toporne kulki pod czymś w rodzaju gorsetu na uproszczonej kobiecej fizjonomii, która jest jednocześnie panoramą miasta? Może równie dobrze przedstawiałaby się w tym miejscu męska klata albo pośladki, ponieważ tak mocno wiążą się z fabułą?


W krótkim podsumowaniu, Jak zawsze jest nierówne, ale wywołuje i uśmiech na twarzy, i wzruszenia, i poruszenia, i niedosyt, i przesyt, i konfuzję. To przyjemne czytadło, które może wywołać wiele przemyśleń i rozkmin, ale nie mogę go uznać za świetną książkę. Po rozkminie oficjalnie zmieniam moją początkową, entuzjastyczną ocenę na Goodreads o jedną gwiazdkę.


Jak zawsze

Zygmunt Miłoszewski

GW Foksal - Audiobooki, 2017
Czas trwania: 17 godz. 11 min.
Odczucia: ★★★/★★★★★



środa, 10 stycznia 2018

KSIĄŻKA NAJPIERW: Subiektywny przegląd ekranizacji książkowych w 2018


Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem spisania wszystkich doniesień o planach powieściowych
ekranizacji krzyżujących się z moją potrzebą przeczytania najpierw materiału oryginalnego zanim obejrzę film. Nie udaje się to zawsze, na pewno nie uda się poznać wszystkiego, ale chyba warto zawczasu mieć w głowie plan, na co ma się ochotę i co warto przeczytać zanim pojawi się na ekranach kin. Poniższy przegląd będzie zdecydowanie subiektywny, nie znajdziecie tutaj wszystkiego, co może się pojawić w najbliższym roku, ale na pewno znajdziecie parę rzeczy, które wyjdą na pewno później niż w 2018. Będzie nieperfekcyjnie, kolejność przypadkowa, ale czegoś się dowiecie.

Przygotowani? A zatem, zapraszam na zestawienie!


Ready Player One Ernesta Cline'a



O czym: 2045 rok, ludziom żyje się źle, świat chyli się ku upadkowi; młody chłopak bierze udział w wyścigu o fortunę miliardera, szukając naszpikowanych odniesieniami popkulturalnymi easter eggów i rozwiązując zagadki w wirtualnej rzeczywistości. Rzecz ponoć kultowa, bardzo chcę przeczytać!
Kto: Reżyseruje Steven Spielberg, zagrają m.in. Olivia Cooke, Tye Sheridan i Simon Pegg
Kiedy: Premiera w Polsce: 6 kwietnia 2018; w Stanach: 28 marca 2018.
Zwiastun:




Żywe maszyny Philipa Reeve'a



O czym: To jest jakieś szaleństwo w stronę Mad Maxa: postapokaliptyczny krajobraz, a w nim Londyn, który jest maszyną pożerającą inne maszyny? Obczajcie ten zwiastun!
Kto: Scenariusz pisze Peter Jackson, wystąpią Hugo Weaving, Stephen Lang, Robert Sheehan
Kiedy: Premiera w Polsce: 4 stycznia 2019, w Stanach: 12 grudnia 2018
Zwiastun: 



Unicestwienie Jeffa VanderMeera



O czym: Pani biolog wyprawia się w niezbadane rejony, by odszukać przyczynę śmierci swojego męża. Może i brzmi to drętwo, ale obejrzyjcie zwiastun. Ciekawa obsada i intrygujący zagadka.
Kto: Natalie Portman, Gina Rodriguez, Oscar Isaac, reżyseria: Alex Garland, twórca Ex Machiny
Kiedy: 22 lutego 2018
Zwiastun:



Ktoś we mnie Sary Waters



O czym: Sarah Waters (uwielbiam ją, a nie czytałam!) tym razem pisze z męskiej perspektywy, bawiąc się konwencją opowieści o duchach. Okres powojenny, wiejski lekarz odwiedza pacjenta w starym, niepokojącym domu. Hux jako ofiara w stylowym horrorze? Tak!
Kto: Domhnall Gleeson, Ruth Wilson (ooch! moja ulubiona Jane Eyre!), Will Poulter i Charlotte Rampling 
Kiedy: wrzesień/sierpień 2018


Belcanto Ann Patchett



O czym: Amerykańska sopranistka wyjeżdża na prywatny koncert do ubogiego państwa Ameryki Południowej. Rezydencja japońskiego bogacza zostaje napadnięta przez terrorystów, przez co gwiazda zostaje uwięziona na długo. Jestem zainteresowana ze względu na aktorkę. No i rzecz jasna kocham Julianne Moore.
Kto: Julianne Moore w roli śpiewaczki operowej, Ken Watanabe jako japoński przemysłowiec. Kiedy: kiedyś w 2018


Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek Mary Ann Shaffer




O czym: I znów po wojnie, tak dokładniej drugiej wojnie światowej. Londyńska pisarka Juliet Ashton szuka inspiracji do dalszego pisania, kiedy poznaje towarzystwo zamieszkujące wyspę Guernsey nieopodal wybrzeża Normandii i zaczyna wgłębiać się w historię naznaczoną nazistami. Jak słyszę, że historia o pisarce, to dla mnie natychmiast po prostu brzmi ciekawie.
Kto: Michiel Huisman, Lily James, Glen Powell
Kiedy: kwiecień 2018


Mary Poppins P.L. Travers



O czym: Wiecie, że ja nigdy nie czytałam Mary Poppins? Oglądałam klasyk Disneya, widziałam Saving Mr Banks. A teraz szykuje się remake o dorosłych już bohaterach i ich dzieciach, których w czasach kryzysu gospodarczego w okresie międzywojnia odwiedza magiczna stara znajoma. 
Kto: Emily Blunt (och!) jako Mary Poppins, a na dokładkę Meryl Streep i Colina Firtha (oooooch)
Kiedy: 25 grudnia 2018
Trailer:



Fałdka czasu Madeleine L'Engle



O czym: Nowe dzieło wytwórni Disneya na podstawie książki science fiction dla dzieci. Czternastoletnia Meg wraz z bratem i przyjaciółką wyrusza w fantastyczną podróż w poszukiwaniu zaginionego ojca-naukowca. Chciałabym się dowiedzieć, o co tu biega. Szkoda tylko, że nie zachowano w polskim tytule filmy pierwszego tłumaczenia z książki. Jest takie urocze! Bardziej przyciąga niż nijaka Pułapka czasu, prawda?
Kto: Reese Witherspoon, Mindy Kaling i... Oprah Winfrey!
Kiedy: W Polsce: 9 marca 2018, na świecie: 7 marca 2018
Zwiastun:



Wszystkie jasne miejsca Jennifer Niven



O czym: Young adult, o którym mówi się, że jest następcą Gwiazd naszych wina. Nastolatka uczy się życia od chłopaka, który marzy o śmierci. Z ciekawości bym obczaiła.
Kto: Elle Fanning w roli głównej
Kiedy: Premiera w 2018.
Zwiastun:



Simon vs. the Homo Sapiens Agenda Becky Albertelli



O czym: Simon to młody chłopak, który nie zdecydował się wyjść z szafy i przyznać do swojej orientacji seksualnej, ale jest do tego zmuszony, gdy dowiaduje się o tym ktoś z jego klasy.
Kto: Gwiazdy kina young adult, Katherine Langford i Nick Robinson.
Kiedy: 16 Marca 2018
Zwiastun:



Ophelia Lisy M. Klein



Co: Najsłynniejsza tragedia Szekspira opowiedziana oczami Ofelii, na podstawie powieści z 2006 roku. Ponoć dziewczyna jest pokazana z ikrą, romans z Hamletem mrocznie, a oczywiście wszystko związane zostało soczystą tajemnicą. Mnie najbardziej ciekawi Rey i Malfoy w elżbietańskiej otoczce.
Kto: Daisy Ridley jako Ofelia, Tom Felton jako jej brat
Kiedy: 22 stycznia 2018


Czerwona jaskółka Jasona Matthewsa



O czym: Kończy się kariera primabaleriny, zaczyna się życie szpiega. Były agent CIA pisze powieść o spełnieniu wszystkich stereotypów dotyczących kobiet z Rosji: baletnica uczy się uwodzić, by pozyskać informacje od wrogów państwa. Szczerze – jeśli nie przeczytam, to chociaż obejrzę. Zwiastun robi wrażenie.
Kto: Jennifer Lawrence w roli głównej.
Kiedy: 2 marca 2018 
Zwiastun:



Gdzie jesteś, Bernadette? Marii Semple



O czym: Bernadette przepada. Nie miała przyjaciół, była znana z charakterku. Jej piętnastoletnia córka przekopuje jej pocztę, dokumenty i sekrety, by ją odnaleźć.
Kto: Cate Blanchett w roli Bernadette. Scenariusz piszą Scott Neustadter i Michael H. Weber, którzy popełnili 500 dni miłości.
Kiedy: 11 maja 2018


Crazy Rich Asians Kevina Kwana



O czym: Azjata z Nowego Jorku zabiera swoją dziewczynę na wesele w Singapurze. Dziewczyna musi zmierzyć się z azjatyckością zupełnie inną niż ta amerykańska, ze światem obrzydliwie bogatych, a także z siedzącą na górze forsy rodziną ukochanego. Brzmi zabawnie, ale i ciekawie kulturowo.
Kto: Constance Wu i Ken Jeong. 
Kiedy: 17 sierpnia 2018
Wywiad z obsadą:



Piotruś Królik Beatrix Potter



O czym: No dobrze, może i nie będę czytać opowiastki dla dzieci o króliku, który wytrwale walczy o dostęp do ogródka warzywnego właściciela pobliskiego domu, ale obsada i uroczy zwiastun są zbyt zachęcające, żeby pominąć ten film w zestawieniu :)
Kto: Głosy podkładają m.in. Margot Robbie, Daisy Ridley i Sia, w roli głównej Domnhall Gleeson
Kiedy: w Polsce 13 kwietnia 2018, w USA 9 lutego 2018



Dodatkowo na naszym rodzimym poletku chcę przeczytać i wyglądam na:



Ciemno, prawie noc Joanny Bator

O czym: Dziennikarka Alicja Tabor wraca do rodzinnego Wałbrzycha, by zająć się sprawą zaginięć dzieci; w trakcie pracy reporterskiej zagłębia się w tajemnice sprzed lat.
Kto: Reżyseruje Borys Lankosz, m.in. zagrają m. in. Magdalena Cielecka, Anja Rubik, Marcin Dorociński, Jerzy Trela
Kiedy: Premiera nieustalona, ale zdjęcia miały się zacząć ubiegłej jesieni.



Zły Leopolda Tyrmanda

O czym: Kultowa polska historia na granicy kryminału, romansu i westernu, opisująca półświatek powojennej Warszawy.
Kiedy: Zdjęcia ruszyć już w 2018, a premiera planowana jest na przełom 2019 i 2020.


Co więcej, ostrzę ząbki na poniższe serialowe ekranizacje:



Dobry omen Terry'ego Pratchetta i Neila Gaimana



O czym: Anioł i diabeł, zesłani na Ziemię, w sumie już przyzwyczaili się do ludzkich zwyczajów, technologii i generalnie życia. Dlatego gdy wielkimi krokami nadchodzi Apokalipsa... Czy komuś to w ogóle potrzebne? Po więcej zapraszam do mojej recenzji książki tutaj.
Kto: David Tennant jako Crowley, Michael Sheen jako Aziraphale i Jon Hamm jako Archanioł Gabriel. Czego chcieć więcej?
Kiedy: podobno kiedyś w 2018


Wodnikowe Wzgórze Richarda Adamsa



Co: BBC i Netflix mają zrobić czteroodcinkowy miniserial na podstawie książki dla dzieci, która ponoć krzywdzi pokolenia. Cywilizowana społeczność królików musi uciekać ze swojego miejsca zamieszkania i szukać nowego domu. Obsada serialu i piękne wydanie książki nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Kto: Nicholas Hoult, John Boyega, James McAvoy
Kiedy: Zapowiadano na ubiegły rok, ale przeniesiono na drugą połowę 2018.


Dodatkowe ciekawostki:

  • Denis Villeneuve, sprawca nowego Blade Runnera i Sicario, przymierza się do Diuny
  • Johnny Depp zagra w Niewidzialnym człowieku na podstawie Herberta George’a Wellsa
  • Jesienią tego roku ma pojawić się ekranizacja biografii Neila Armstronga. W rolę astronauty ma wcielić się Ryan Gosling, Claire Foy będzie grać jego żonę, a wszystkim tym kieruje reżyser La La Landu. Osobliwa historia.
  • Już 26 stycznia tego roku na ekrany polskich kin wejdzie zeszłoroczny film o Winstonie ChurchilluCzas mroku, też na podstawie książki. W roli głównej Gary Oldman.
  • Szykuje się kolejna część Millenium. Tym razem ekranizowana będzie czwarta część, a pierwsza, której nie pisał Larsson: Dziewczyna w pajęczej sieci. Claire Foy przejmuje rolę Lisbeth po Rooney Marze. Zupełnie mnie to nie rusza, ani nie mam ochoty czytać dalej.

A Wy? Na co czekacie? Czy coś będziecie czytać najpierw? Coś według Was pominęłam? 

czwartek, 4 stycznia 2018

W 2017 będę czytać po angielsku - podsumowanie wyzwania




Ubiegł trzeci rok prowadzenia anglistycznych wyzwań. Wyzwanie, które właśnie będę podsumowywać, skupiało się tylko na czytaniu po angielsku i miało dołączone wydarzenie na Facebooku. W poprzednich latach mieliście do wyboru dwa wyzwania, jedno polegające na czytaniu literatury angielskiej i drugie samego czytania po angielsku. 

Cóż, w tym roku postanowiłam zrezygnować ostatecznie z prowadzenia tego wyzwania. Zresztą, po co się powtarzać. Chyba moje wyzwanie było na tyle mało widoczne, że zostało przechwycone przez dziewczyny z innych blogów i powstała grupa Przeczytam 12 książek po angielsku w 2018 roku. Będę tam buszować, bo zniżki, nagrody i wszystko to, czego nie zapewniłam w ubiegłych latach moimi wyzwaniami.

A przechodząc do podsumowania 2017 roku. Gratuluję też wszystkim uczestnikom! WSZYSTKIM! Dzięki za wspólną zabawę:)




Podsumowanie wyzwania W 2017 będę czytać po angielsku

Rozkminy Hadyny – 26 pozycji
Ekruda – 18 pozycji
Agnieszka Wisniewska – 14 pozycji
Multikulturalny – 10 pozycji
Strona po stronie –  9 pozycji
Niekoniecznie papierowe – 2 pozycje
Czytam to i owo – 1 pozycja


Bardzo się cieszę, że chcieliście ze mną czytać! 

Gratuluję Ekrudzie, która spisała się wyśmienicie, a także Agnieszce, która wiernie i aktywnie oznaczała wszystkie lektury na wyzwaniu na Facebooku, kiedy sama zdążyłam zapomnieć, żeby tam wpisywać książki... Dziękuję też Samborowi i J., Wasze wyniki też są naprawdę super! I dziękuję też Tarninie i Karo za udział, oby czytanie po angielsku kwitło :)

Na zakończenie tych trzech lat z wyzwaniami, przepraszam, że kończę. Ale chyba jednak są inni, którzy potrafią lepiej zagrzać do czytania po angielsku, a ja sama, jak widzicie, nie potrzebuję zachęty. Jeśli jednak będziecie chcieli kontynuacji albo macie jakieś słowa porady – piszcie w komentarzach.

Angielskiego zaczytania w nowym roku!

poniedziałek, 1 stycznia 2018

PODSUMOWANIE! Kolejny rok rozkmin, rozkminy roku 2017



Witam Was wszystkich w nowym, 2018 roku!


Jak sobie pewnie przypominacie, co roku z okazji pierwszego stycznia uraczam Was rozminami roku ubiegłego (poprzednie wyglądały tak: 201320142015 i 2016). Stąd też niezmiennie czas na kolejne podsumowanie i rozkminowe nagrody, tym razem przyznawane lekturom, filmom i serialom, które poznałam w 2017.

Czytanie


W ubiegłym roku o tej porze martwiłam się tym, że przeczytałam tylko 40 książek w 2016 roku i nie dałam rady nawet pomarzyć o stawianym sobie co roku celu w postaci 52 książek. Było to szczególnie przygnębiające ze względu na fakt, że była to też moja osobista zniżka formy, bo normalnie nie miałam nigdy problemu z czytaniem około pięćdziesięciu książek rocznie. W tym roku spięłam się w sobie, przygotowałam stosowne pomoce (pamiętacie wpis o śledzeniu postępów w czytaniu?), aktywnie oznaczałam swoje lektury na rozkminowym koncie Goodreads, wpisywałam je na listę na specjalnym arkuszu Excela, obliczając, jak mi idzie, ile brakuje, kiedy mogę się rozluźnić, a kiedy przyspieszyć tempo, żeby zdążyć. Jak już wspominałam we wpisie urodzinowym, nie wyszło mi to na dobre. Popędzanie się na każdej chwili, kontrolowanie, ustawianie lektur pod względem długości, żeby wyrobić normę – zdecydowanie nie chcę tego powtarzać. Czas wrzucić na luz i przestać się przejmować.

Niemniej jednak, w 2017 roku przeczytałam równo 52 książki i aż dziesięć komiksów i mang. To lepszy wynik zarówno w jednej, jak i drugiej kategorii, niż ten z ubiegłego roku.

Garść statystyk:

  • Jeśli chodzi o same książki, w ubiegłym roku przebiegłam wzrokiem 19 666 stron. Wow, to jakaś kosmiczna liczba! 
  • Najczęściej czytanym autorem był Neil Gaiman. Cudownie się go czyta.
  • Książki papierowe stanowiły ponad 70% moich lektur, ebooki – ledwie 26,9%. Do tego przesłuchałam tylko jednego audiobooka. Papier FTW!
  • Aż 76,9% z książek przeczytanych to pozycje starsze, a nie nowości. To dobrze, nie poddaję się presji aż tak często.
  • Najdłuższą przeczytaną książką było To Kinga (1093 strony), a najkrótszą – Star Wars: The Force Awakens: The Visual Dictionary (80 stron). Niezła różnica!
  • Czytam zdecydowanie za dużo pisarzy i pomijam pisarki – niewiele ponad 35% autorów przeczytanych przeze mnie książek to kobiety. Mogłabym to poprawić. 
  • Moje lektury oceniam raczej pozytywnie, w pięciostopniowej skali prawie połowa miała cztery gwiazdki, a niewielki odsetek poniżej dwóch. Staram się omijać książki, które na pewno mnie rozczarują.
  • Ponad jedna trzecia czytanych przeze mnie książek to literatura piękna, inne gatunki to znacznie mniejszy odsetek, z minimalną preferencją fantastyki. Jednak do literatury pięknej można wrzucić niemal wszystko, więc czas się przyznać: jestem po prostu molowym wszystkożercą.

Jest dobrze!


Blog 


I znów, wbrew moim smętnych rozważaniom w połowie grudnia, moja blogowa przestrzeń radzi sobie całkiem nieźle. Rozkminy dobiły niedawno do pięciuset obserwujących na Facebooku, a to ponad 150 osób więcej niż w zeszłym roku, mniej więcej odpowiednik ilości, jaka obserwowała fanpage Rozkmin dwa lata temu. Jakoś ten wózek się kręci;)

Łącznie Rozkminy w tym roku wyświetlono 238 036 razy, co stanowi ponad dwukrotność całkowitej liczby z zeszłego roku. To naprawdę świetny wynik, ponad dwa razy większy niż w zeszłym roku! Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądają, jeszcze raz, z całego serca.

Jakie były najczęściej czytane wpisy w tym roku?

  1. Cykl Nowiny Hadyny – co miesiąc podsumowanie popkulturalne wybija się zazwyczaj na tle recenzji książkowych
  2. SHARE WEEK 2017: Twórcy polecają twórców, czyli kogo czytać – polecanki blogowe biją inne wpisy na głowę
  3. Ceremonia parzenia herbaty, konkurs i latający człowiek. Czerwone dziewczyny – konkurs i jednocześnie relacja ze spotkania okołopremierowego ciekawej książki
Oprócz tego wykazujecie spore zainteresowanie wpisami okołoksiązkowymi, które zebrałam w ogólną kategorię Porady dla moli (można ją przeszukać wybierając zakładkę Czytanie i dalej Porady... pod logiem bloga na górze strony), między innymi:

Jeśli chodzi o raporty z wydarzeń, targów, festiwali w serii W terenie, mogliście u mnie tradycyjnie poczytać o Serialconie, PyrkonieTargach Książki w Warszawie, MFKiG w Łodzi. Zastanawiam się, czy ten cykl jest w ogóle potrzebny. Zawsze to sporo zachodu, żeby cały wyjazd biegać z ciężkim aparatem i robić zdjęcia, a jednak takie wpisy nie zbierają większej publiczności. Co o tym sądzicie?

Jeśli chodzi o gry, napisałam tylko o dwóch, bo i tyle udało mi się w ubiegłym roku skończyć: Wiedźmina 3 z dodatkami i Firewatch. Chciałabym skończyć w nowym roku zaczętą i rozgrzebaną Beyond Good and Evil, między innymi.

O dziwo, choć miałam w planach pisanie o kilku komiksach, napisałam tylko o mangowym Sherlocku. Postaram się może zrobić zbiorczy wpis komiksowy niedługo, żeby nadrobić ostatnie lektury.

Jeśli chodzi o Nerdozja, czyli książki nerdzkie, pisałam tylko o dwóch, obu związanych z Gwiezdnymi Wojnami. Chyba jestem zbyt monotematyczna ostatni, jeśli o to chodzi ;)

Za to w powieściach i rozmyślaniach związanych z literaturą angielską, czyli w cyklu Anglofilia, oj, tu był wysyp wpisów.

Prężnie działa rozkminowy Instagram, ostatnio odświeżyłam Tumblera, najczęściej jednak można mnie usłyszeć na Fejsie. Niestety z braku czasu, zastępstwa i odpowiedniego miejsca zdecydowałam się podczas wakacji zrezygnować comiesięcznego Silent Reading Party. Może jeszcze kiedyś wskrzeszę tę inicjatywę, ale najpierw musiałabym znaleźć pomocnika albo partnera.

A Wy – o czym najchętniej czytacie lub przeczytalibyście na Rozkminach w nowym roku?


A teraz czas na Rozkminowe nagrody 2017!


1. Najgłębsze rozkminy



Wahałam się między trzema pozycjami: Oryx & Crake Margaret AtwoodRękopisem znalezionym w Saragossie Jana Potockiego oraz American Pastoral Philipa Rotha. Palmę pierwszeństwa mimo wszystko jednak przyznaję tej ostatniej powieści, bo była bardzo nieoczywista i chwilę mi zajęło dojście do niektórych wniosków.

2. Największy kradziej czasu



Ze wszystkich tegorocznych lektur Czterdzieści i cztery Krzysztofa Piskorskiego zdecydowanie wciągnęło mnie najbardziej. Niedawno mogliście poczytać o tych wszystkich emocjach i wypiekach :)

3. Największe zaskoczenie 



Bez większego namysłu mogę przyznać, że największym pozytywnym zaskoczeniem były dla mnie fantastyczne Magiczne lata Roberta McCammona. Książka po wielokroć chwalona przez innych blogerów, przeczytana dopiero w tym roku, absolutnie zachwyciła, choć nie spodziewałam się aż tak cudownej lektury.

4. Najlepszy ubaw podczas czytania



Wiem, że mógłby się tu pojawić na przykład Pratchett, ale jednak Tajemnica domu Helclów Maryli Szymiczkowej, uroczy żart literacki, zabawa konwencją, krakowskimi stereotypami i prześmieszny, inteligentny humor związany z samym zachowaniem, charakterem i dulszczyzną profesorowej Szczupaczyńskiej trafiają prosto w moje gusta. Gorąco polecam, i tak, niedługo biorę się za drugą część, za długo to odkładam!

5. Największy gniot 



W tym roku podjęłam jeden wysiłek, by zapoznać się ze współcześnie popularnymi seriami young adult. Red Queen Victorii Aveyard była totalną porażką. Nie polecam, tam nic ciekawego nie ma może prócz spektakularnego rozczarowania.

6. Najlepszy komiks



Nie zrobiłam ostatecznie wpisu o pięciu tomach Kota rabina Joanna Sfara, które czytałam jeszcze latem. A to piękny, mądry komiks z rozedrganą, specyficzną kreską i dającymi do myślenia historiami związanymi z tolerancją, wiarą, przywiązaniem, przyjaźnią, miłością. Bardzo polecam.

A do tego w tym miejscu chciałabym jeszcze dać wyróżnienie pikantnej, uroczej serii Sunstone Stjepana Šejića, która mnie całkowicie podbiła.

7. Serial roku



W tym roku to tak strasznie trudny wybór! Widziałam tyle fantastycznych seriali, głównie komediowych, animowanych i kostiumowych: Community, Parks & Recreation, Rick and Morty, Legion, Samutaj Jack, Tabu, Opowieść podręcznej, Alias Grace, Anne with an A, Battlestar Galactica... Który z nich najbardziej zawładnął moją wyobraźnią? No dobrze. Przyznam się. Community. Genialny humor, kochani bohaterowie, piękna gra z telewizją. Idźcie i oglądajcie.

#andamovie

8. Film roku



W tym roku kina obrodziły filmami, które mnie osobiście poruszyły, rozbawiły, zachwyciły... Baby Driver, nowy Blade Runner, Split, Sztuka kochaniaSuperman: Homecoming, Thor: Ragnarok, Uciekaj, Wojna o Planetę Małp, a ze starszych filmów oglądanych w domu: John Wick, Oscar i Lucinda, Thelma i Louise. Jednak tutaj nie ma co się wahać, mój faworyt chyba jest jasny. Tak, nagroda idzie do... *werble* nowego epizodu Gwiezdnych Wojen!

9. Wyróżnienie



A na koniec szczególne wyróżnienie dla produkcji, która nie mieści się w moich kryteriach powyższych nagród. To musical broadwayowski, przez którego teraz niektóre frazy tak nieodłącznie kojarzą mi się z piosenkami Lina Manuela Mirandy, że jestem bezradna (no i już się zaczyna w głowie: Helpless | that boy is mine | that boy is mine...). A mianowicie? Hamilton!


Tak, te wszystkie bilety to filmy, na których byłam w tym roku w kinie.

Znakomitości w 2018!